Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Podchodzę kręcąc lekko biodrami, do chłopaka który stoi na uboczu i wygląda jak by był w swoim własnym świecie. Muszę przyznać, jest przystojny, pora zagadać.- A ty co tak stoisz na uboczu, impreza ci się nie podoba, kot nagle ci zmarł, czy ci niedobrze bo ktoś coś ci dolał do drinka?- uśmiecham się chłopaka.
Offline
Śmieje się.
- Spoko, spoko. Moja mama też tak ma, gada gada, a potem nie da się jej przerwać - śmieje się. - A tak w ogóle to jestem z drugiej. I nie wszyscy ludzie z liceum są tacy samo, co to to nie. Ja na pewno jestem wyjątkowy do potęgi - rozkładam ręce ze śmiechem.
Ostatnio edytowany przez Kian Darhk Knight (2016-10-30 22:35:41)
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
- Bardzo śmieszne. - Warczę. - Sztuczka z rękawem czy coś innego? Nie mam zamiaru cię przeszukiwać. Albo zrobisz to sam, albo... następnym razem policzymy się nieco... inaczej.
My name is heaven
I have all I need
I am the moon and the sun.
Offline
Szczerzę się.
- Mnie polubiłaś. - Zauważam. Podnoszę głowę. - Chyba, że nie?
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
- Wypraszam sobie nie mam wybujałego ego i jestem bardzo skromna.- przewracam oczami i zamawiam kolejnego drinka. Wreszcie coś mnie zaczyna brać.
Offline
Przygryzam rozbawiona wargę.
- Wpadłam w twoje sieci - stwierdzam, intensywnie patrząc na Tristana. - I wcale mi to nie przeszkadza - dodaję, przechylając lekko głowę.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline
- Przecież mówię, nie mam żadnych pieniędzy słońce. - uśmiecham się pobłażliwie - Chyba musisz odwiedzić okulistę
Human soul is so... fragile. And yet so powerful.
Offline
Drapię się po karku.
- Głównie gitara, skrzypce i perkusja, ale parę innych też się zdarza. Muzykalna rodzina. - Uśmiecham się krzywo. - Właściwie dorastałem w teatrze operowym.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
- Właśnie widzę. - patrze sceptycznie na kolejnego drinka, ale nic nie mówię
Anything that can go wrong, will go wrong
Offline
Śmieje się z żywiołowości dziewczyny. Upijam kolejne łyki drinka.
-To jedna z większych imprez. Osobiście staram się być na wszystkich.- tłumaczę i biorę kolejnego łyka.
Nie każda noc kończy się świtem.
Offline
-To, to na pewno. - Parskam ze śmiechem. - Lubię takich ludzi, zarażających optymizmem. Jest ich strasznie mało na świecie. A tak szczerze... kiedy miałam do ciebie podejść, zastanawiałam się czy nie masz dwudziestu lat, ale z jednej strony wyglądałeś młodo, ale z drugiej... są operacje plastyczne. - Mówię.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- To w sumie fajnie. - kiwam głową z uznaniem
'Cause even the stars they burn
Some even fall to the earth
We've got a lot to learn
God knows we're worth it
Offline
- No co się tak gapisz? Jest impreza, mam prawo się gapić.- wzruszam ramionami i wypijam jednym haustem pół drinka. Krzywię się lekko, mocny był.
Offline
Śmieję się i rozglądam się za Flo.
- W sumie tak. Choć czasem można ogłuchnąć od tego wycia - stwierdzam. - A ty, co robisz? W sensie, tak dla siebie. Poza "oczywistym" imprezowaniem.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Po raz kolejny wzruszam ramionami.
- Już mówiłam, nie ogarniam ludzi. Więc nie wiem jak to możliwe, to trochę tak jak by rekin zaprzyjaźnił się z rybką - patrzę ze złośliwym uśmieszkiem na Noela.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Teraz wybuchnąłem śmiechem.
- Litości. Mój przyjaciel nadal porównuje mnie do dzieciaka z podstawówki, a Ty mi mówisz o dwudziestolatku. Za chwilkę będę miał dopiero siedemnaście na karku.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
- A ty psychiatrę. - Uśmiecham się. - Przecież widziałam jak je wkładałeś do kieszeni, złotko. Miały się nagle ulotnić? - mam z nim grać w kotka i myszkę? Naprawdę?
My name is heaven
I have all I need
I am the moon and the sun.
Offline
- Głównie koszykówka i astronomia. Zdarza mi się sięgnąć po skrzypce - wzruszam ramionami
'Cause even the stars they burn
Some even fall to the earth
We've got a lot to learn
God knows we're worth it
Offline
-To dobrze, bo z tego co wiem... nie przysługują mi przypadkiem trzy życzenia?- odwracam się i obejmuję ją luźno ręką w pasie.
Offline
- Co skaczesz jak piesek nakolankowy, przecież milczę.
Anything that can go wrong, will go wrong
Offline
Rozkładam ręce - Magia
Human soul is so... fragile. And yet so powerful.
Offline
Wypijam whisky i przechodzę w tłum ludzi. Co jakiś czas wytwarzam jakieś iluzje, żeby wystraszyć ludzi. Sądziłem, że ta impreza będzie ciekawsza. Ale co ja myślałem, pakując się na studencko-licealną balangę?
Staję w tłumie, nie mając nic lepszego do roboty.
- Twój entuzjazm jest przytłaczający - rzucam do pierwszej lepszej dziewczyny, która stoi obok. Mulatka. Całkiem ładna. - Poczekaj. Niech zgadnę. Czyżbyś... - Przyglądam się jej przez chwilę, patrząc jej w oczy. - rozglądała się za paparazzi?
Always be the smartest person in the room.
Offline
- Aaa... - mówię, próbując stłamsić śmiech. - Wiesz, mnie też czasem porównują do podstawówki, ale to przez to gadanie. Bardzo wielu ludzi to wkurza. Ale skoro masz siedemnaście lat... Masz już jakieś plany na studia? - pytam.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Podskakuję niezauważalnie na dźwięk innego głosu niż Lambdy. Odwracam się w tamtą stronę i zauważam... To na pewno nie jest Lam. Rozglądam się na boki, szukając jej, ale nie ma. Zniknęła. A obiecała. Miała mnie nie zostawiać. Czuję, jak moje dłonie coraz bardziej się pocą. Czuję nagły przypływ adrenaliny, chcę rzucić się do ucieczki, a mimo to wciąż stoję, jak w murowany przed dziewczyną.
Nic do mnie nie dociera.
Nie widzę niczego prócz sylwetki dziewczyny.
Mój wzrok błądziły do góry do dołu, nie wiedząc gdzie ma stanąć. Dziewczyna może to odebrać w sposób... dowolny dla niej, lecz dla mnie jest to akt paniki. Co ja mam ze sobą zrobić?
Offline
- O - mówię szczerze zainteresowany. - Grasz w drużynie? Albo jesteś w jakimś z tych kółek naukowych? Różne rzeczy słyszałem o tym kółku.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline