Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Spoglądam na niego jak na wariata.
- Bardzo śmieszne. A teraz serio, kto ma drugą rolą?
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- Bosz... No on. Blondyn, gra w kosza. Gadałem z nim o tym. - Mówię do dziewczyny. - Jeszcze coś?
Potrzeba czasu żeby dokonać rzeczy trudnych. Aby dokonać rzeczy niemożliwych potrzeba trochę więcej czasu.
Offline
Przypatruję mu się. Nie kłamie. Dobrze o tym wiesz.
- Nie. - Uśmiecham się krzywo. - No to może być zabawnie...
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- Nawet bardzo. Mam zamiar zdobyć rolę kata. - Szczerzę się.
Potrzeba czasu żeby dokonać rzeczy trudnych. Aby dokonać rzeczy niemożliwych potrzeba trochę więcej czasu.
Offline
- Ale... tam nie ma kata. - Marszczę brwi.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- Ale kiedy ja dojdę, będzie. Już się nie mogę doczekać waszych prób. Wait, ale rodzice o tym nie wiedzą. Może by tak powiedzieć im o twoim sukcesie? - pytam.
Potrzeba czasu żeby dokonać rzeczy trudnych. Aby dokonać rzeczy niemożliwych potrzeba trochę więcej czasu.
Offline
Po chwili docierają do mnie jego słowa.
- Nie. Waż. Się. - Wymawiam każdy wyraz osobno. - Znowu zaczną... - Ale Will mi przerywa.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- I tak się dowiedzą prędzej czy później. Na przykład... przy kolacji. Pasuje ci? - pytam zachwycony tym pomysłem.
Potrzeba czasu żeby dokonać rzeczy trudnych. Aby dokonać rzeczy niemożliwych potrzeba trochę więcej czasu.
Offline
- Czy ty naprawdę nie masz własnego życia? Haaalo, za tydzień piszesz próbną maturę. Proponuję się na niej skupić. - Mówię zmieniając temat.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
***
Wchodzę do domu. Jestem padnięta i mam nadzieję, że wszyscy śpią. Ostatnią rzeczą, na którą mam ochotę jest odpowiadanie na pytania: "Jak było na balu?" "Poznałaś kogoś?". Przegryzam wargę próbując pozbyć się wszystkich wspomnień z tego dnia. Zero. Zamykam za sobą drzwi i wtedy widzę mamę siedzącą obok taty. Są przytuleni do siebie. Czyżby... pogodzili się? Przez ten widok z jednej strony chce mi się płakać, a z drugiej uśmiechnąć. Ten dzień jest naprawdę tragiczny.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Słyszę, że Lou wróciła z balu. Kiedy przypominam sobie, co się wtedy wydarzyło... powracają dobre wspomnienia.
- Jak było? - Pytam na wstępie.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Biorę głęboki oddech. Spodziewałam się tego.
- Świetnie. - Kłamię. - Dużo osób.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- A znajome twarze? Był ktoś z liceum? - Marszczę brwi i uśmiecham się.
Bal był początkiem wszystkiego.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
- No... też widziałam. - Zaczynam się dziwnie czuć.
Nie chcę o tym mówić, a z drugiej strony mam ochotę wykrzyczeć jak bardzo nienawidzę tego dnia.
- A co?
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- Nie rozmawiałaś z nimi? - Dopytuję.
Fakt faktem, Will zniknął. Nie ma go już ponad tydzień. Na początku byłam przerażona tą wiadomością. Ale w podświadomości mam jakąś pewność, że wróci gdziekolwiek jest.
- Lou, nie możesz się...
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
- Tak, wiem. Słyszałam to już milion razy. - Mruczę pod nosem.
Tylko, że nadal nie ma żadnych śladów. A bal niczego nie polepszył.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- Will wróci. - Odpowiadam spokojnie. - A na razie powinnaś cieszyć się balem. W końcu... było chyba wspaniale?
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
- Mhm. Było cudownie. - Tym razem z moich ust wychodzi ironia.
Czuję, że zaczynam drżeć. Powinnam stąd wyjść.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Patrzę badawczo na dziewczynę i widzę po twarzy, że coś jest nie tak. Zostawiam Lewisa w salonie i idę z nią w stronę holu.
- Lou, co się stało?
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
- Jestem... - Ludzkim załamaniem. - Zmęczona. Wiesz, tłok źle na mnie działa. - Odpowiadam patrząc w ziemię.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Wywracam oczami.
- Za dobrze cię znam. Ktoś zemdlał? - Zgaduję.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
- Nie. Naprawdę, nic się tam nie stało. - Mówię poddenerwowana. - Źle się tam poczułam i tyle.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Przypomniała mi się ta akcja z alkoholem.
- Zasłabłaś? Lou, masz szesnaście lat. Próbujesz nowych rzeczy i świata, ale... może z umiarem?
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
- Przecież... ja... - Już sama nie wiem co powiedzieć. - To nie moja wina, że zobaczyłam tam coś przy czym być mnie nie powinno. - Głos mi strasznie drży.
Czuję, że jeśli spędzę tutaj chociażby chwilę, rozpadnę się na milion kawałeczków.
- Idę się przejść. - I mimo, że mam na sobie tylko czapkę, cienki sweter i martensy, wychodzę z domu.
Kieruję się w stronę lasu. Tego pieprzonego lasu.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
***
- Nigdy nie byłam w takiej dzielnicy. - Mówię, żeby przerwać tę niezręczną ciszę panującą między nami. - Mieszkasz tutaj od zawsze?
Ostatnio edytowany przez Zoe Evans (2017-01-14 19:22:31)
Offline