Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Milczę.
- Pomóc trzeba aktualnie Melissie. Albo ustawić ją do pionu - mówię, ale ona nadal patrzy i czeka.
Patrzę za nią przez okno na miasto. Powinienem wracać do pracy. Z resztą, co mi szkodzi wyjść?
Rosalie. Bo oczywiście nie potrafię się zdobyć na to, by ją tutaj zostawić samą, niczego nie wiedzącą i trzęsącą się ze strachu.
Wracam do niej spojrzeniem. Wypuszczam ze świstem powietrze.
- Noah. Wrócił mój syn. Noah, który nie żył - mówię w końcu.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Kiwam głową przez dłuższą chwilkę.
- Nie żył - powtarzam po nim. Przymykam powieki, mam ochotę zadać tyle pytań na raz ale byłyby one nieodpowiednie. Próbuje więc przetrawić jego słowa. Średnio mi wychodzi. - Ty i Melissa jesteście skłóceni... bo Noah wrócił? - pytam nie rozumiejąc i nie widząc związku. Poza tym, że oboje są rodzeństwem.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Kiwam lekko głową.
- Pewnego dnia po prostu... się pojawił - mówię lekko łamiącym się głosem, jednak gdy się orientuję, że tak jest, zaraz się poprawiam. - Przyszedł do Reynolds Consolidated. Chciał porozmawiać. I wtedy jak burza wpadła Melissa. - Wycieram czoło palcami. - Okazało się, że znali się wcześniej.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Przez cały czas delikatnie trzymam Johnnego za nadgarstek i teraz zaczynam pocierać kciukiem po jego skórze. Lekko się uśmiecham aby dodać mu otuchy, kiedy słyszę jak jego głos drży.
- Okej, znali się... - ciągnę dalej. - Po prostu to powiedz, Jonathan - mówię uspokajającym tonem.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Nie potrafię się pogodzić z powrotem Noaha. Nie potrafię pogodzić się z tym, że on przeżył, a ja o niczym nie wiedziałem.
Był jedyną osobą, którą pokochałem po Gabrieli i przed Rosalie.
A teraz jeszcze okazuje się, że byłem na tyle nieuważny, by nie dostrzec tak oczywistej rzeczy. Zaciskam usta na chwilę.
- Wydaje mi się, że Melissa zakochała się w moim synu - mówię powoli, starając się zachować spokój.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Zamurowuje mnie nie co. Ta informacja nie chce na początku do mnie dojść. Przymykam powieki, a potem je otwieram.
- I za to wszystko obwiniła ciebie - dodaję, biorąc głęboki oddech. Kręcę głową. - Ale to przecież nie twoja wina, Johnny. Ona to w końcu zrozumie, teraz jest roztrzęsiona, zawsze zbyt emocjonalnie reaguje na różne rzeczy.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
- Ona zawsze jest roztrzęsiona - mruczę pod nosem. - Już nawet nie próbuję czytać jej emocji, bo zmieniają się jak w kalejdoskopie. - Kręcę głową. - Rozpieściłem ją. Chciałem, żeby nie miała domu takiego, jaki miałem ja, ale przesadzilem z brakiem kar.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
- Oboje ją wychowywaliśmy więc za to się nie obwiniaj. - Delikatnie dotykam policzka Jonathana. - Przestała się z nami liczyć bo uznała, ze jest dorosła. Ma ciężki charakter... I teraz go nie zmienimy ale możemy zacząć ustalać jakieś zasady. Wydaje mi się, że powinieneś usiąść i z nią porozmawiać na spokojnie. Hmh? - mruknęłam patrząc pytająco na Johnnego.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
- Uważasz, że to coś da? - Pytam, wtulając twarz w jej dłoń. - Nie ważne, co jej mówię, ona wychodzi trzaskając drzwiami. Za bardzo wdała się w ojca - mruczę pod nosem.
I biologiczną matkę.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Uśmiechnęłam się i objęłam szyję Jonathana ramionami.
- Wydaje mi się jednak, że to coś da. Ja próbowałam z nią rozmawiać ale jestem... Jak by to ująć, kompletnie nie w temacie. Sam stwierdziłeś, że jest do ciebie podobna. - Oparłam głowę na jego ramieniu i zaczęłam gładzie go po karku. - Melissa potrzebuje z tobą porozmawiać, nawet jeśli o tym nie mówi i się do tego nie przyznaje. Wydaje mi się, że i ty tego potrzebujesz, Johnny.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Obejmuję ją i przyciągam bliżej do siebie. Przez dłuższą chwilę nic nie mówię.
Może powinienem z nią porozmawiać. Nie wiem. Z innymi dziećmi nie miałem tego problemu. Sam... Sam była zupełnie inna. Jamesa praktycznie nie znałem, a Adelaide... to było tak dawno. I żadne z nich nie mieszkało ze mną. Żadne, poza Noahem i jego matką.
- Co ty ze mną zrobiłaś, Rosalie, co? - Pytam, uśmiechając się krzywo i prawie niewidocznie w jej włosy.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
- Ja? - spytałam, udając zaskoczenie. - Chciałam żebyś był szczęśliwy... Wyszło mi? - Odchyliłam się do tyłu aby sspojrzeć mu w oczy.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Błądzę spojrzeniem po jej twarzy.
- To całkiem możliwe - mówię w końcu, nadal z cieniem uśmiechu na twarzy i całuję ją krótko w usta.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Przez parę godzin siedziałam i tępo wpatrywałem się w ścianę. Strasznie męczyło mnie, to, że unikam ojca w sumie za nic. Po prostu stał na linii ognia. Ale przecież go kocham, jest jedną z niewielu osób, które obdarowuje tym uczuciem.
Podnosze się z ziemi i chwiejnie, przez zdrętwiałe stopy, idę do pokoju taty. Jest już pod wieczór i pewnie siedzi tam z mamą.
Pukam i od razu uchylam drzwi. Ku mojemu zaskoczeniu ojciec jest sam. Mama pewnie jest na dole i robi coś w kuchni... W sumie nieważne.
- Mogę? - pytam, ukrywając głęboko w sobie obawy związane z tą rozmową. Zauważy, że coś ukrywam ale może nie zorientuje się tak szybko co to dokładnie jest.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Huragan uczuć może zwiastować tylko Melissę. O dziwo jednak nie wyczuwam tych uczuć, które były w niej od kilku dni.
Podnoszę głowę, gdy wchodzi do środka.
- Możesz wejść, Melisso - mówię po chwili, odkładając dokumenty.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Powoli wchodzę do pokoju. Przez ułamek sekundy czuje jego zaskoczenie ale to za krótko aby stwierdzić z jakiego powodu. Żałuję, że nie umiem panować nad sobą tak jak on. Czuję lekkie usunie bólu, jestem beznadziejna. Ciągle tracę kontrolę. Nad wszystkim.
- Chciałam... - Przygryzam wargę. Wzdycham. - Po prostu przepraszam.
Zażenowanie miesza się z poczuciem winy, nie potrafię już go ukrywać.
Zerkam w sufit. Zachowujesz się jak dziecko, więc traktują cie jak dziecko - szepcze nie przyjemnie podświadomość.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Czyli miałem rację z poczuciem winy. Teraz jeszcze czuje się zażenowana. I jakby... niepewna siebie?
- Przepraszasz? - Siadam prosto, marszcząc lekko brwi.
Tego się nie spodziewałem. Wszystkiego, ale nie tego.
Coś się musiało stać.
- Coś się dzieje, Melisso? - Pytam, starając się ukryć... zmartwienie? Sam nie wiem. Rozpoznawanie cudzych emocji szło mi świetnie. Moich wręcz przeciwnie.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Milcze. Podchodzę do łóżka i siadam. Przez chwilę nawet się nie poruszam. Potem podnosze wzrok na ojca. Ni cholera nie wiem co czuje, jak on to robi? Albo to moje moce.
Kręcę głową przecząco.
- Nic, nic się nie stało, tato - odpowiadam spokojnie i uśmiecham się krzywo. - W ogóle nie rozmawiamy. Ostatnio schrzaniłam za dużo rzeczy - wyznanie ledwo przechodzi mi przez gardło. Mogłabym porozmawiać o tym z mamą ale to by nie pomogło, ona nie rozumie. Dla niej wszystko jest białe albo czarne. Wszystko przychodzi jej tak gładko.
Krzywie się lekko.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Nieodrodna córka ojca.
- Nigdy za wiele nie rozmawialiśmy. Byłaś zła. - Patrzę na nią. - Choć chyba bardziej zrozpaczona.
Obracam wisior Gabrielli na szyi, zastanawiając się.
- Melisso, jesteś Reynolds. My zawsze coś schrzanimy. - Staram się krzywo uśmiechnąć, co z trudem mi przychodzi. Nadal. - Grunt, że potem wszystko kończy się dobrze, choć nie od razu.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Mrugam gwałtownie, nie będę płakać, choć łzy pchają mi się do oczu. Obejmuje się ramionami.
- Jasne, się spieprzyło, się naprawi - mówię obojętnym tonem aby się jakoś ogarnąć.
Wzdycham, przez chwilę dopuszczając do siebie myśli o Noahu. Cholera, nadal jestem zrozpaczona. Nie powinnam wracać myślami do niego bo teraz nie mogę go wrzucić z głowy, próbuję więc go zignorować.
- Mam wrażenie, że zaraz będzie gorzej, tato - informuje go. - I już tylko gorzej i gorzej... - dodaje szeptem. Czy głos mi zadrżał czy mi się zdawało?
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Nie mam pojęcia, co powinienem zrobić. Wszystko zaczęło się od Noaha.
Zawsze miała ze sobą problemy, ale mam wrażenie, że to Noah wszystko zapoczątkował.
Jest w niej tyle sprzecznych emocji...
Wyciągam rękę w jej stronę. Prawie się hamuję w ostatniej chwili, jednak tego nie robię i z wahaniem łapię jej dłoń.
- Nie wiem, co czujesz, ale też sporo rzeczy spieprzyłem. A ja miałem na to 180 lat, zanim poznałem Rosalie. Masz w sobie zbyt wiele emocji. Próbujesz je powstrzymywać, ale to wychodzi tylko gorzej. - Kręcę głową, zastanawiając się, co mówić. - Kiedyś się nauczysz, że z niektórych... błędów wychodzą czasem dobre rzeczy.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Patrzę na nasze dłonie. To dla mnie dziwne. Tata zawsze ogranicza kontakt fizyczny. Tak na prawdę jedyna osoba, która może go dotykać to Rosalie. Nikt poza nią. Może i ja bym mogła ale w którymś momencie zaczęłam zauważać niechęć taty. Nie niechęć do mnie, a niechęć do dotyku. Uszanowałam to.
To przyjemne uczucie, rozlewa się po moim ciele. Jednak krzywie się.
- Dobre rzeczy? - chrype pytająco. - Jakie dobre rzeczy? - Marszcze brwi nie podnosząc wzroku.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Zaskakuje mnie to, że dobrze się poczuła, gdy złapałem ją za rękę. Jakby... jej tego brakowało?
Unoszę krzywo kącik ust do góry.
- Nie wiem, co wyniknie z twoich błędów, ale z moich zniszczonych spraw wynikło małżeństwo z Rosalie. Nadal dziwi mnie, że nadal tu jest. - Marszczę brwi, gdy o tym myślę, po czym podnoszę wzrok na Insolitam, nie patrząc na Melissę. - A jakbym nie spieprzył na całej linii, nie pojawiłabyś się ty. Jak dla mnie mój "błąd" traci na znaczeniu przy dobrych konsekwencjach.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Czuję ciepło na policzkach. Oczy pieką mnie od łez. Cały czas patrzę na nasze dłonie. Serce bije mi trochę za szybko, przez zdenerwowanie.
Stresuje się? Stresuje się.
- Ja nie mam tyle czasu co ty - mówię, załamującym się głosem.
Czuję się jak mała dziewczynka, która nagle odkryła, że świat wcale nie jest taki kolorowy jak jej się wydawało.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- Nie o to mi chodziło, Mel. - Kręcę głową. - Wybacz sobie w końcu. A przede wszystkim nie popełniaj moich błędów, odrzucając wszystkich dookoła.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline