Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
WERA WRACAJ, BO DZIECKO PŁACZE! :')
- Emma, proszę wyjdź. - Mówię tonem, który zaczyna zmieniać się w... sam nie wiem. Złość wymieszana ze smutkiem. - Mama przyjedzie za chwilę. Chcesz się czegoś napić?
Offline
W końcu wychodzę z łazienki prosto w ramiona ojca. Zaczynam szlochać.- Tatuusiuu...
Offline
- Cii... - Głaszczę ją po głowie i cały czas tulę.
Leon, strzeż się
- Będzie dobrze... - Mówię cicho.
Offline
- Nie bedzie.- kręcę głowa.- Moje życie jest do dupy- wzdycham i znowu zaczynam płakać
Offline
Stoimy tak przez chwilę, a ja cały czas gładzę Emmę po włosach. Teraz mam wyjątkową ochotę zabić tego śmiecia.
- Chodźmy na dół. Zrobię ci coś do picia i obejrzymy jakiś film, zgoda? - Pytam łagodnie.
Offline
- A wywalisz gdzieś moja pościel a najlepiej całe łóżko?- pytam cicho i mrugam rzęsami.- Jestem wykończona, mogę spac u was?
Offline
- Jasne. - Odpowiadam natychmiastowo.
Powinienem zadzwonić do Mirage.
- Najlepiej połóż się spać. Zaraz przyjdę. - Mówię.
Offline
- Dobrze.- idę powoli do pokoju rodziców. Od razu wchodzę do łóżka i zakrywam sie kołdra aż po same uszy. Niemal natychmiast zasypiam
Offline
Wchodzę przez balkon do pokoju dziewczyny, która leży na łóżku ze słuchawkami na uszach. Nawet mnie nie zauważyła. Wzruszam ramionami i mruczac coś pod nosem zamykam drzwi.
Offline
Otwieram na chwile oczy a przed sobą widzę.... Nie to niemożliwe. To jest tylko sen... To tylko koszmar. Przyszła pewnie dokończyć dzieła. Gwałtownie się podnoszę i mrugam rzęsami a ona nadal nie znika. To nie jest sen..- Jeśli przyszłaś dokończyć dzieła to moi rodzice są na dole..- mówię słabym głosem.
Offline
I wszyyyystko widzą
Offline
Prycham, kręcąc głową.
- Daj spokój, chce tylko porozmawiać. - wyjaśniam.
Offline
- Jasne, juz ci wierzę.- kręcę głowa i obejmuje dłońmi kolana. O czym ona by chciała pogadać? Pewnie o tym jak Leon sie upił, a ja nie zamierzam o tym rozmawiać, pewne rany wciąż bolą. Dobrze wiedziałam, że tak bedzie.... Dlaczego w takim razie to tak boli? Ani troche nie przeszło
Offline
Marszcze brwi.
- Tajemnica. Zobowiązuje cię od teraz tajemnica. Nie możesz, nie wolno ci nikomu powiedzieć, że wiesz. Rozumiesz? - pytam nerwowo.
Offline
- Nie jestem idiotka. Nic nikomu nie powiedziałam i nie powiem.- wzdycham.
Offline
Prycham.
- Wiem co do niego czujesz. - ciągnę, zakładając ręce na ramiona. - Przysięgasz, że w obliczu niebezpieczeństwa Nie piśniesz słówka?
Offline
- Skąd wiesz ze cos do niego czuje?- Nie zaprzeczam ani nie potwierdzam.- Przysięgam nic nigdy nikomu nie powiedzieć.- stwierdziłam
Offline
Wzdycham.
- Czuć to od ciebie na kilometr. Mniejsza. - krece głową. - A twoi rodzice? Wiedzą? Załatw to z nimi. Koniecznie. - mówię. - Kiedy ktoś ważny się o tym dowie... możesz pożegnać się z Leonem. Swoim życiem i rodziną. Ze wszystkim.
Offline
- To i tak nieważne, bo nic z tego nie wyjdzie. Pogodziłam się z tym.- wzdycham- Moi rodzice widzieli was, jak wtedy jak napadłaś na nasz dom. Ale nie wiem czy się domyślili kim jesteście. Ja nie pisnęłam ani słowa.- stwierdzam.- A i mój tata aktualnie tak trochę chciałby zabić Leona po tym jak biegiem uciekł rano od nas z domu, od mnie z pokoju.- krzywię się na samą myśl, nie chce pamiętać tego dnia.
Offline
Uśmiecham się pod nosem znacząco. Wiedział co robić, kiedy się upił.
- Nie zabije go. - stwierdzam, machnięciem ręki. - Ale pamiętaj. Od tej pory jesteś odpowiedzialna za życie Leona, jak i moje. - prycham. - Wątpię by Leon coś począł w kierunku kontynuowania znajomości i powiedział coś więcej. - wzruszam ramionami.
Offline
Gdy widzę ten jej znaczący uśmieszek przewracam oczami.- Do niczego nie doszło..- mówię cicho.- Rozumiem.- kiwam głową. Boże kochany w co ja sie wpakowałam?! Gdyby ten demon czy nie wiem co to było mnie zjadł to by było chyba najlepiej dla wszystkich.
Offline
- Domyslilam się. Gdyby doszło, Leon już byłby cały w rozsypce. - kręcę głową. - Biedaczek i tak już nie wychodzi z domu.
Offline
- Mówił coś na ten temat?- opieram twarz na dłoni.
Offline
Kręcę głową.
- Nie odzywal się. - zaprzeczam. - Ale widać, że coś jest na rzeczy.
Offline
- Pewnie zżera go poczucie winy.- wzdycham,- Mnie zresztą też. Mogłam sie nie mieszać, mogłam go zostawić na sali balowej.- dodaje. Ostatnio cały czas myślę, co by było gdyby...
Offline