Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Odbiegł. Tchórz. Mam ochotę tam iść i go zabić. Jeśli... W Agencji znaleźliby go i natychmiast usunęli. W TEJ CHWILI.
- Co to do cholery było?! - mówię, ale brzmi to bardziej jak krzyk.
Jestem zdenerwowany i wyprowadzony z równowagi. Podnoszę Emmę. Leży bezczynnie i ma zamknięte oczy. Cała poszarpana. Nie wiem kogo to robota, ale... zabiję. Serce bije mi szybciej i co chwilę zastanawiam się co robić. Mógłbym ją zabrać do szpitala, ale jeśli to nie są zwykłe rany...
- Emma... Obudź się. Emma. - Mówię co jakiś czas, trzymając ją.
Offline
Otwieram oczy i pierwsze co widzę to twarz nachylającego się ojca i nasz dom z tyłu. Ani śladu parku... ani śladu Leona. A może mi się to faktycznie przyśniło? Nie, niemożliwe. To było zbyt realne.
- Gdzie on jest?- pytam cicho.
Offline
- Kto jest? - pytam dalej zdenerwowany, prawie że krzycząc.
Obudziła się. Żyje.
Offline
Nie widział go? Niemożliwe. Raczej nie teleportowałam się, musiał mnie przynieść. Matko mam nadzieję, że wszystko z nim dobrze...- Ten chłopak...- mówię rozglądając się dookoła.
Offline
- Który cię zostawił? Przysięgam, znajdę go w Agencji i zabiję. Dopadnę go. - Syczę pod nosem. - A ty... Emma co ty do cholery wyprawiałaś?!
Offline
- Boże nie. Boże proszę nie. Nic mu nie rób, on mnie uratował.- przełykam ślinę.- Nic nie wyprawiałam, wracałam z szkoły.- wdycham.
Offline
- Uratował?! Wyglądasz... co się stało? - dopytuję.
Słowa mi się mieszają w głowie. Sam nie wiem co myśleć.
Offline
- Jakiś dziwny straszny stwór mnie napadł. Ten chłopak przechodził parkiem, gdy to coś zobaczyło, że nie jesteśmy sami odeszło. Ten chłopak mnie opatrzył i przyniósł tutaj.- wzdycham pomijając połowę zdarzeń. Nie zamierzam zdradzić tego sekretu.
Offline
- Jak to coś wyglądało? Miało jakieś znaki szczególne? I... jak to możliwe, że uratował cię i po prostu zostawił? - Mam wrażenie, że z każdym pytaniem wiem coraz mniej.
Offline
- Brzydkie obrzydliwe bez twarzy. A potem w trakcie opatrywania przez chłopaka zemdlałam więc nie wiem co się działo dalej.- przegryzam wargę. Muszę go znaleść. Muszę zadzwonić do jego siostry
Offline
- Nie wyjdziesz z domu. Nie wiem co się dzieje, ale sprawdzę to. Jeśli to coś dalej chodzi po mieście... Zostajesz tutaj do odwołania. - Mówię.
Offline
- I tak mnie kostka boli... chyba skręciłam. Więc nigdzie nie wyjdę ani potańczę- wzdycham. Mam nadzieję, że tego nie widać, ale martwię się. Muszę jak najszybciej dojść do pokoju i zadzwonić do Lambdy. Matko mam nadzieję, że Leonem wszystko dobrze i że wrócił do domu.
Offline
- Mam taką nadzieję. Pojedziemy do lekarza i on to sprawdzi. - Wzdycham wciąż niespokojny.
Może Mirage by wiedziała co mogło się stać?
Offline
- Musimy jechać do lekarza? A nie możemy go wezwać do nas do domu?- pytam błagalnym tonem.- Muszę się dostać do pokoju i przebrać...- i zadzwonić, czego nie mówię na głos.
Offline
- W sumie... możemy. - Odpowiadam zrezygnowany i niosę Emmę na górę do jej pokoju, po czym dzwonię do lekarza.
Offline
Gdy tata wychodzi wyjmuję z dżinsów a dokładniej z strzępków dżinsów telefon, który na szczęście ocalał. Wybieram szybko numer Lambdy. Błagam niech odbierze jak najszybciej gdziekolwiek jest.
Offline
Leże na łóżku cała zdenerwowana. Z rozmowy z Leonem dowiedzialam się tylko tyle, że musimy się wyprowadzić. Natychmiast. Kiedy słyszę dźwięk telefonu mam ochotę kogoś zabić.
- Czego? - Niemal warczę.
Offline
- Umm Leon dotarł do domu?- pytam nieco drążącym głosem i zdaję sobie sprawę, że nadal jestem w jego kurtce. Muszę mu ją oddać.
Offline
- Emma? Czy może ty zechcesz mi powiedziec co sie wydarzyło? Wiesz cos? - zasypuje dziewczyne pytaniami, ignorując poprzednia wypowiedź. Zaraz oszaleje!
Offline
- Twój brat jest bohaterem.- mówię cicho i przegryzam wargę. Ona nic nie wie. Nie powiedział jej. W takim razie sądzę, że ja też nie powinnam nic mówić, w końcu powiedział, że mi ufa. Nie mogę nadwyrężyć jego zaufania.- Jak on się czuje? Wszytko z nim dobrze?
Offline
- Bohaterem?! Musisz mi powiedzieć co się stało! On chce się wyprowadzać Bóg wie czemu! - krzyczę do słuchawki.
Offline
- Proszę nie denerwuj się, obiecałam mu, że nic nikomu nie powiem.- wzdycham. Chce się wyprowadzić... Prawdopodobnie żałuje tego co zrobił i nie chce mnie widzieć na oczy. Nie będę miała szansy mu podziękować.. Coś mnie na nagle przez zakuło w sercu gdy o tym pomyślałam. Zaczyna mi na nim zależeć...
Offline
- Cholera, to mój brat! - znów się drę. - Nie mam pojęcia co zrobił, ale nie daruję mu tego. Dowiem sie prawdy. - zastrzegam.
Offline
- Wiem, że to twój brat.- spoglądam na swoje podrapane, umazane w zaschniętej krwi dłonie.- Nie zrobił nic złego.- przełykam ślinę.- Uratował mi życie.- mówię szeptem.
Offline
Wytrzeszczam oczy.
- Jak? Boi sie ludzi, nie zbliża sie do nich ns krok. Wyjątkiem jesteś ty. - ciągnę oskarżycielskim tonem.
Offline