Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Nie wiem jak. Miał chyba nagły przypływ odwagi.- wzruszam ramionami, co wywołuje u mnie nagły jęk bólu- Auć. Ale normalnie mnie dotknął kilka razy, sam z własny woli.- mówię szeptem, nawet nie mam pewności czy to usłyszała.
Offline
Na mojej twarzy pojawia sie wyraz zdumienia.
- No prosze. Musiało się stac coś naprawdę dużego skoro nie bał sie na tyle do ciebie zblizyc.
Offline
- Mam jego kurtkę, a aktualnie skręciłam kostkę i nie mam jak wyjść z domu. Jak mogłabym mu ją oddać?- pytam niepewnie i marszczę brwi. Proszę aby nie dopytywała, bo naprawdę nie mam siły tego opowiadać.
Offline
- Kurtkę?! - krzyczę. - No tak, przecież przyszedł bez koszuli na sobie. Skręciłaś sobie jeszcze kostkę?! Czemu żadne z was nie chce mi nic powiedzieć? Nienawidzę niczego nie wiedzieć! - rzucam się na łóżko i głęboko oddycham. - On do ciebie raczej nie przyjdzie. Wątpię by coko... - przerywam, gdyż widzę spakowane walizki, stojące na środku korytarza. - Leon! Co ty do jasnej ciasnej wyprawiasz?! - drę się, zapominając o Emmie obok.
Offline
- Proszę nie krzycz, naprawdę źle się czuje.- wzdycham.- I tak kurtkę.- dodaję spokojnie.- Co on wyprawia?- marszczę brwi.
Offline
- Napoleonie Wilhelmie I! - krzyczę. Twarz mam purpurową od złości. - Czy tyś zgłupiał do reszty? - wychodzę na korytarz i widzę, jak pakuje ostatnie swoje rzeczy do walizki. - Nie będziemy się przeprowadzać kolejny raz! O nie! - grożę mu palcem.
Offline
- Haalooo? Lambda słyszysz mnie? Haloo?- pytam. Matko co tam się dzieję, że ona się aż tak drze.
Offline
- Emma! Zapomniałam o tobie! - Jezu, zaraz osiwieję! - Oddzwonię. - mówię tylko tyle. Cholera. Jak powstrzymać Leona?
Offline
Wzdycham się i rozłączam się. Matko chciałabym być mieć możliwość teleportacji i zobaczenia co tam się dzieje. Prostuję się lekko gdy słyszę odgłos wchodzenia po schodach.
Offline
Po kąpieli i wyjściu z łazienki, zastałam w salonie zdenerwowanego tatę, więc od razu wiedziałam, gdzie powinnam iść. Wchodzę po schodach i od razu kieruję się do pokoju Emmy.
Przystaję w drzwiach, zaskoczona jej widokiem.
- No nie powiem, żeby to był codzienny widok - mówię zmartwiona.
Tak naprawdę często widuję takich w Agencji, ale o tym nie musi wiedzieć...
You'll always be mine, in the back of my mind... I'll look for you first in my next life.
Offline
- Tata pewnie przesadza. Nie jest tak źle, wyglądam jak po bliskim spotkaniu z kosiarką.- uśmiecham się słabo widząc siostrę. Uff jak dobrze, że to ona a nie tata z lekarzem, albo mama.
Offline
Zamykam za sobą drzwi i siadam na łóżku po turecku.
- No... mniej więcej. - Uśmiecham się lekko, po czym marszczę brwi poważniejąc. - Co się stało?
You'll always be mine, in the back of my mind... I'll look for you first in my next life.
Offline
- Wolisz wersje skróconą dla rodziców czy wersje normalną?- wzdycham patrząc na swoje podrapane dłonie.
Offline
Unoszę lekko brew.
- Zgadnij, Em.
You'll always be mine, in the back of my mind... I'll look for you first in my next life.
Offline
- Wracałam do domu przez park i coś mnie napadło. Nigdy czegoś takiego nie widziałam. To było bez jakieś zniekształcone bez twarzy i cholernie przerażające. W momencie gdy to się na mnie rzuciło i mnie poszarpało uratował mnie na szczęście kolega...- przełykam ślinę. Mam nadzieję, że nie zapyta w jaki sposób mnie uratował bo na to nie będę mogła odpowiedzieć.- Potem mnie opatrzył i gdy zemdlałam przyniósł pod dom...
Offline
- I to jego ciuchy masz na sobie? - Przechylam głowę. - To znaczy... - robię się czerwona na twarzy - ...no. Wiesz jak to wygląda.
You'll always be mine, in the back of my mind... I'll look for you first in my next life.
Offline
Kiwam głową.- Tak jego. Pomożesz mi się przebrać, wyrywając się temu czemuś skręciłam kostkę?- pytam cicho.
Offline
Wzruszam lekko ramionami.
- Jasne. Poczekaj chwilkę - mówię spokojnie.
Podchodzę do szafy i wybieram luźny zestaw. I tak nigdzie dzisiaj nie wyjdzie. Wracam do Emmy.
- Może trochę boleć - ostrzegam.
You'll always be mine, in the back of my mind... I'll look for you first in my next life.
Offline
- Tata już wezwał tego lekarza prawda?- krzywię się. Nienawidzę lekarzy. Ostrożniej zdejmuję kurtkę chłopaka.- Auć, boże piecze.
Offline
Kiwam głową.
- Tata to tata. - Podnoszę na chwilę wzrok na jej twarz. - Z resztą, przynajmniej raz postąpił słusznie.
You'll always be mine, in the back of my mind... I'll look for you first in my next life.
Offline
- Wyglądał na przejętego tą sytuacją, jeszcze chwila a oskarży mnie o siwe włosy. Ostatnie ma obsesje ma punkcie wróżki. Wystarczy, że o niej wspomnę słowo a już szlaban na wychodzenie z domu.- kręcę głową.
Offline
Przełykam ślinę, starając się zachować spokój.
- Podobno była naprawdę rąbnięta. - Wzdycham. - Nie wiem. Coraz dziwniejsze stworzenia latają po Insolitam. Jak to co cię zaatakowało.
You'll always be mine, in the back of my mind... I'll look for you first in my next life.
Offline
- W sumie racja, ale nie sądzę żeby wróżka chciałaby by mnie zjeść tak jak to obrzydlistwo.- stwierdzam.- Mam nadzieję, że już tego nigdy nie spotkam.
Offline
Kiwam głową. Nie chcę już o tym rozmawiać. Muszę się przyjrzeć tej sprawie w Agencji.
- A wracając... - chcę zmienić temat. Kąciki ust mi drżą. - Co to za chłopak? Ten twój rycerz w lśniącej zbroi?
You'll always be mine, in the back of my mind... I'll look for you first in my next life.
Offline
- Hmm księciem z bajki opowiadanej dzieciom na dobranoc bym go nie nazwała.- uśmiecham się słabo.- Jest naprawdę bardzo specyficzny, trzeba umieć do niego dotrzeć.
Offline