Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Opieram się o ścianę, kładę dłonie pod głowę i rozprostowuję nogi. Patrzę na nich pewnym siebie wzrokiem.
- I jestem z tego dumna!
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline
Marszczę lekko brwi.
- Z czego nie była zadowolona i dlaczego ja w ogóle o to pytam? - Drążę temat ignorując CeCe.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Zerkam rozbawiona na Flo po czym przenoszę wzrok na Kita.
- Z tego, że tu zostajemy. Nie lubi zatrzymywać się w jednym miejscu na długo. Za to ja mam serdecznie dosyć przeprowadzek na całe życie. Zamierzam zostać tu i nigdy już stąd nie wyjeżdżać - deklaruje ze śmiechem. - Trochę nie rozumiem siostry pod tym względem. - Wzruszam ramionami.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
Drapię się po głowie.
- W sumie... Ja lubię jeździć po świecie i trochę mi tego brakuje - zastanawiam się przez chwilę. - Choć podoba mi się w Insolitam. Ale nie chce mi się już tutaj siedzieć. Wyjechałbym na jakieś wakacje. - Śmieję się. - O tak. Taka miesięczna przerwa od szkoły - mówię rozmarzony.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
- Taa... No chyba, że masz nauczanie domowe, a nauczycielami są twoi rodzice - podsumowuję z rezygnacją. - Wtedy o przerwie w szkole możesz pomarzyć - śmieje się.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
Wybucham śmiechem.
- O cholera. Właśnie wyobrażałem sobie, jak mój tata próbuje mnie uczyć. Pewnie skończyłoby się na tym, że oboje byśmy to olali i zaczęli coś grać albo słuchać muzyki. - Kręcę głową. - Poważnie. Ale czego się spodziewać po facecie, który jak byłem mały robił ze mną w sklepie rajdy w wózku sklepowym. - Marszczę nos. - Ciekawe, czy nadal nie mamy do niego wstępu.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Parskam śmiechem.
- Aż tak źle? - dopytuję rozbawiona i kręcę głową. - Czyli od dziecka stosujesz się do tego co powiedziałeś na dole? - pytam, próbując sobie przypomnieć dokładnie te słowa ale nie jestem w stanie bo kompletnie wypadły mi z głowy.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
- Na przypale albo wcale? - Upewniam się. - No oczywiście. "Albo wcale". Nie ma żadnych wyjątków. - Szczerzę się. - Matko. Teraz jak tak na to patrzę, to nie dziwię się, że Tessa się mnie wystraszyła. - Parskam.
Odkładam szklankę na biurko i rzucam się na łóżko.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Podskakuję na łóżko kiedy chłopak się na nie rzuca.
- Na serio, nie przejmuj się tym - mówię cały czas rozbawionym tonem. - Jeśli chce to się odzywa. Kiedyś robiła to częściej ale po którejś przeprowadzce przestała. W sumie nie pamiętam tego. Mama mówi, że miałyśmy po siedem czy osiem lat - wzruszam ramionami. Opieram łokcie na kolanach, a brodę na dłoniach. - Wiesz co przynajmniej jest fajne w nauczaniu domowym? - pytam, wracając do poprzedniego tematu. - Że jeden dzień przeznacza na przykład... na matmę i potem masz ją z głowy na następne dwa tygodnie. - Uśmiecham się. - Chodzi tylko o to aby przerobić cały materiał w rok i zaliczyć egzaminy - dodaję. - Ma to swoje plusy i minusy - śmieje się.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
- Mimo wszystko chyba wolę szkołę - mówię po chwili. Poduszka, na której leżę twarzą do dołu, tłumi mój głos. Podnoszę lekko głowę. - Chyba nie wyrobiłbym siedząc wiecznie z rodzicami. Potrzebuję trochę normalnych ludzi i Florence.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
- Jakiś ty zabawny - sarkam i przewracam oczami, postanawiając, że na chwilę przestanę ignorować ich rozmowę.
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline
Kręcę głową.
- Trudno siedzieć w domu kiedy się tyle podróżuje - przypominam mu. - Żywe lekcje historii to coś co lubi mój tata - uśmiecham się na te wspomnienia. - Zapewniam cię, że trochę normalnych ludzi znajdziesz. Gorzej z Flo - śmieje się zerkając na dziewczynę.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
Rzucam jej spojrzenie.
- I ty Brutusie przeciwko mnie? - Burczę.
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline
Jeszcze przez jakiś czas gadamy. Potem Chris i Flo zbierają się. Odprowadzam ich kawałek po czym wracam do domu.
- Gdzie byłaś? - słyszę głos mamy.
- Odprowadziłam znajomych - mówię jej zgodnie z prawdą, wchodząc do kuchni.
Mama zerka na mnie pytająco.
- Byli w domu?
Kiwam radośnie głową na potwierdzenie. Mama lekko dotyka mojej brody po czym wraca do mieszania sałatki.
- Cieszę się, że się zadomowiłaś. - Posyła mi ciepły uśmiech. - Jutro albo pojutrze wpadniemy do rodziny. Powiesz siostrze?
- Jasne - rzucam i wychodzę z kuchni.
- Odrób lekcje! - słyszę jak woła z kuchni i kręcę głową, lekko się krzywiąc. Kieruje się do pokoju siostry.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
Wchodzę do cichego domu. - Wróciłem! - sygnalizuję reszcie rodziny (jeśli ktoś tu jest) i odkładam teczkę pod ścianę.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
- Idę na dół do taty - mówię do Tessy, która nawet nie zauważa kiedy wychodzę z pokoju.
Schodzę na dół na bosaka.
- Cześć, tato! - witam się. - Mamy nie ma, Tessa jest na górze - informuje go z uśmiechem.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
- Hej. - Corrin nie ma. Uf... - Jak było w szkole?
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
- Okej. Mam nowych znajomych - mówię wesoło. Zaczyna burczeć mi w brzuchu. - Myślisz, że mama będzie zła czy bardzo zła jak coś zjem przed obiadem? - pytam z krzywym uśmiechem, zauważam jednak dziwny wyraz twarzy taty. - Coś się stało? - dopytuję, marszcząc brwi.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
- Nie sądzę, żeby była zła na ciebie. Za to mnie zamorduje. - uśmiecham się rozbawiony, trzymając lewą kieszeń płaszcza, żeby się nie wierciła.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
- To chyba żadna nowość. Po tej ostatniej aferze o zwierzętach chyba nie pogorszysz sytuacji - żartuje sobie z taty.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
- Taaa... - przejeżdżam ręką po karku i uśmiecham się niewinnie, po czym delikatnie wyciągam z kieszeni małą, ruchliwą kulkę białej i czarnej sierści - Poznaj Rafaela.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
- Aaaaa! - piszczę cicho, zachwycona pieskiem. - Jaki piękny! - Od razu wyciągam dłonie aby zabrać szczeniaczka z rąk taty. - Ale jestem śliczny - mówię do Rafaela. - Mama cię zabije - chichoczę, mówiąc teatralnym szeptem.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
Śmieję się - Nie pierwszy nie ostatni raz. Ale póki nie wróci do domu, jesteśmy bezpieczni.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
- Jak by co to twoja wina - rzucam idąc w stronę salonu i zapominając o głodzie. Siadam na kanapie.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
- Jak zawsze córuś, jak zawsze. - śmieje się i idę do salonu. Siadam w fotelu. - Podoba ci się prezent?
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline