Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Kręcę głową - Po prostu się o ciebie martwię, Judith.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
- Nie musisz. Jestem już duża - stwierdzam twardo i pewniej niż mi się wydawało w głowie.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
Spogląda na nią z góry rozbawiony - Tak ci się tylko wydaje. Zapamiętaj, że ty i twoja siostra zawsze będziecie moimi małymi dziewczynkami. Jasne?
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Wywróciłam oczami.
- Jasne jak słońce, tylko nie groź już Kianowi, proszę.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
- Zastanowię się - parsknąłem śmiechem i rozłożyłem ręce - Uściskasz staruszka na dzień dobry? - uniosłem brwi
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
- Pff, zastanowię się - burknęłam, ale po chwili uśmiechnęłam się i przytuliłam tatę. - Ale i tak jestem zła, że tak wparowałeś do domu - mruknęłam słodko, opierając czoło o ramię taty.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
- Te, młoda panno. Ja płacę podatki i mogę wchodzić do domu kiedy chcę i jak chcę. Zrozumiano? - pytam rozbawiony
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
- Zacznę zamykać się w pokoju - ostrzegam. - Razem z Kianem - dodaję drażniąc go.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
- Wejdę przez okno. - wzruszam ramionami
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
- Nigdy nie dasz za wygraną? - spytałam zmęczonym głosem i westchnęłam głęboko.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
- Nope, będę was męczył do śmierci i trzy dni dłużej.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Wzdycham.
- On jest na prawdę fajny. Chciałam wam go przedstawić jakoś bardziej oficjalnie. Ale ty musiałeś - mocno podkreślam ostatnie słowo - to zepsuć.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
Szczerzę się głupio - Taki już urok ojca.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
- Nie możesz być zwykłym szarym korpo łukiem? Pracującym od 8 do 16 i mającym gdzieś co robi twoja córka w tych godzinach? - pytam z nutą żalu w głosie. - Dlaczego... - Wzdycham po raz kolejny.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
Śmieje się i zgarniam teczkę. - Będę w gabinecie
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
- A ja w swoim pokoju na gorącej randce. - Tata zerka na mnie znacząco a ja wybucham śmiechem. - Na randce z matematyką - dodaję, rozbawiona.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
- No ja myślę. Ale na wszelki wypadek zetnę to drzewo przy twoim oknie. Jeszcze się ktoś zacznie wspinać i zostanie przypadkiem zepchnięty - mówię, udając zmartwienie
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Zacisnęłam zęby.
- Przestań, po prostu koniec takich żartów. Idź już do tego gabinetu, bo pewnie masz dużo pracy - burknęłam.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
Wywróciłem oczami rozbawiony i spojrzałem na Rafaela. - Chodź psie, wyszkolę cię na profesjonalnego zabójce chłopaków moich córek - zaśmiałem się i odszedłem, a psiak szczekając wesoło podreptał za mną do gabinetu
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Zgarbełam książki ze stołu i poszłam na górę do swojego pokoju. Zamknęła drzwi i położyłam się ją łóżku. Sięgnęła po telefon i wybrałam numer Kiana. Chciałam tylko posłuchać jego głosu.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
Żegnam się z czerwoną na twarzy jak zwykle Tessą i schodzę na dół po schodach. Wtedy dostaję smsa.
- Fak - mruczę pod nosem, odczytując wiadomość od ojca.
Chowam telefon do kieszeni i rozglądam się po pomieszczeniu. Z lekkim zdziwieniem zauważam ojca bliźniaczek w salonie.
- O, dobry, panie Branwell! - Witam się.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Podniosłem wzrok znad laptopa. - Dzień dobry... Chris, o ile się nie mylę. - kiwnąłem chłopakowi głową - Już wychodzisz?
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
- Mhmm - mruczę pod nosem. Marszczę lekko brwi. - To znaczy nie. Tacie przedłużyła się próba i muszę jeszcze chwilę poczekać.
Siadam na kanapie obok fotela, w którym siedzi pan Branwell.
- Robi pan coś ciekawego? - Patrzę na tył laptopa.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
- Nieee... - kręce głową - Zwykłe zlecenie
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Przechylam lekko głowę.
- W sumie, to gdzie pan pracuje? - Pytam.
Chris. Chyba powinieneś się zamknąć. Niezbyt dobrze będzie wróżyć twojej znajomości z Tessą, jeśli jej ojciec stwierdzi, że jesteś irytujący.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline