Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Klasyczny korpoludek. Zajmuję się mechatroniką. - zerknąłem na niego kątem oka - A ty masz już jakieś plany na przyszłość?
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Wzruszam lekko ramionami.
- Ja wiem? Na razie zacząłem liceum. - Uśmiecham się lekko. - Może pójdę na Juilliard, jeśli mnie przyjmą. - Pocieram palcem grzbiet nosa. - A jak nie, względnie zawsze pozostaje mi zespół. - Śmieję się.
No, świetnie to o tobie świadczy!
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Uniosłem brwi - Julliard? Ambitnie.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Unoszę lekko brew.
- Mam to w genach.
Opieram się bardziej na kanapie. Chyba powinienem się czuć skrępowany, rozmawiając z ojcem Tessy i Jud, prawda?
Rozglądam się po pomieszczeniu. Ładnie tu. Tak.... Hmm... Beżowo? Jedno ze zdjęć stojących na półce przykuwa moją uwagę. Podnoszę się z miejsca i podchodzę, łapiąc je później w ręce. Dziewczyny są młodsze niż teraz, musiało być to jakiś czas temu i są razem z rodzicami.
- No nie wierzę. - Śmieję się. - Mieszkałem tam. To znaczy w okolicy.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Przekrzywiłem głowę - Przez kilka miesięcy pracowałem w okolicach Mediolanu.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Uśmiecham się, przyglądając się zdjęciu.
- Ruda Judith. Ale numer. Niech zgadnę... - Przyglądam się uważniej zdjęciu. - Ta. Ta to Tessa. Strzelam po oczach i tym - pstrykam palcem na dłoń dziewczyny, porysowaną prawdopodobnie długopisem.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
- Yup. - kiwnąłem głową. - Judith uparła się, żeby się przefarbować. - Rafael wskoczył mi na kolana, a ja odruchowo zacząłem go drapać za uchem
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Przez chwilę jeszcze patrzę na zdjęcie, po czym je odkładam z powrotem. Wzruszam ramionami.
- Ładnie jej w blondzie. A Tessie w rudym. - Marszczę lekko brwi. - Choć wyglądają tak samo. Ale jednak nie. - Uderzam się dłonią w czoło. - Znowu gadam bez sensu, Kit, ogarnij się.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Uniosłem brwi, ale nie skomentowałem. Zamiast tego wprowadziłem kilka zmian w pistolecie.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Huh. Pistolet. Okay.
- Dziadek ma podobny. Czasem przegania nim facetów mojej kuzynki. W sumie to cioci. - Uśmiecham się krzywo i siadam z powrotem na kanapie.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Parsknąłem rozbawiony - Cóż, ten będzie służył raczej strzelaniu. Chociaż miejmy nadzieję, że raczej nie zostanie wykorzystany.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
- Hm. - PRzechylam głowę. - Mam nadzieję, że nie będzie pan strzelał do mnie.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
- A wyglądam na takiego? - spojrzałem na niego zaciekawiony
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Uśmiecham się krzywo.
- Myślałem, że nie. Ale patrząc na to, że akurat w momencie gdy stwierdziłem, że pana córki ładnie wyglądają, zaczął pan majstrować przy broni... - Staram się powstrzymać śmiech.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
- W takim razie pozostawię Cię w skrajnej niepewności. - powiedziałem rozbawiony
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Dzwoniłem do Chrisa kilka razy, ale jak zwykle nie odebrał. Patrzę z samochodu na dom. Wzdycham w końcu zrezygnowany i podchodzę do drzwi. Tak bardzo dzisiaj leje, że wystarczy kilka kroków, żebym zmókł.
- Świetnie - mruczę i naciskam dzwonek do drzwi.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Odkładam laptop na bok i poszedłem otworzyć drzwi. - Lawler. - skwitowałem krótko i otworzyłem drzwi szerzej
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
- Ciebie też miło widzieć - mówię, wchodząc do środka. Rozglądam się. - Christopher!
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Wychylam się zza ściany, marszcząc brwi.
- Tata? Czemu do mnie nie... - sprawdzam telefon - och.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Wróciłem do fotela, jednak był zajęty. Perfidny szczeniak gapił się na mnie z samozadowoleniem wpisanym na czarno białym pysku. Westchnąłem zrezygnowany. - Wszystko w porządku w domu? - rzuciłem pytanie w powietrze, nie oczekując odpowiedzi
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Marszczę lekko brwi. Nie spodziewałem się, że zapyta. Choć pewnie to i tak tylko puste uprzejmości i tak naprawdę ma to w dupie.
- Hmm... Tak. Lepiej niż zazwyczaj. - Drapię się po karku. - Spodziewamy się drugiego dziecka.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- W końcu -podśpiewuję ciszej pod nosem, zakładając buty.
Nie mogłem zabrać jakichś normalniejszych, których nie trzeba pół dnia wiązać?!
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Zagwizdałem - No to moje gratulacje. - kiwnąłem głową
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
- Ta. - Uśmiecham się krzywo. - Dzięki.
Cholernie niezręczna sytuacja. Patrzę ponaglającym spojrzeniem na Chrisa, który siłuje się ze sznurówkami glanów. Skąd mu się w ogóle wziął teraz pomysł z glanami?
Milczę przez dłuższy czas, nie wiedząc, co powiedzieć.
- Mam nadzieję, że Chris się za bardzo... nie naprzykrza - mówię, słysząc obok protestacyjne "ej!".
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Nie, w ogóle nie było ich słychać. - pokręciłem głową - I tak zwykle się pewnie mijamy.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline