Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna
- Nie miałam jeszcze okazji poznać ich syna- kręcę lekko głową.- Musimy kiedyś ich zaprosić do nas na kolacje, koniecznie z synem.- stwierdzam.
My name is Juliett Falls and I am the blondest women alive. To the outside world I'm an ordinary nurse, but secretly, with the help of my friends in Agency, I use my blonde hair to fight crimes and find other metahumans like me. I didn’t hunt anyone, but in doing so, I opened up my blonde hair to new threats. And i'm the only one blonde enough to stop them. I am.. CURARIE.
Offline
Rzucam porozumiewawcze spojrzenie siostrze. Tylko ona wie jak bardzo podoba mi się Matt. Jak usłyszę jeszcze jedno słowo o "cudownej Marze" serio się porzygam.
Offline
- Mhm, pogadam z nim o tym dzisiaj - odpowiadam.
Wtedy słyszę pukanie do drzwi.
Offline
Jeremiah otwiera mi drzwi, a ja wchodzę do środka.
- Cześć - witam się, uśmiechając się lekko. - Przepraszam za spóźnienie. Cholerne korki. I deszcz, jak już o tym mowa. - Wytrzepuję palcami krople wody z włosów. - Cześć Juliett! - Wołam od progu.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Czeeeść Matt.- wołam z kuchni.
My name is Juliett Falls and I am the blondest women alive. To the outside world I'm an ordinary nurse, but secretly, with the help of my friends in Agency, I use my blonde hair to fight crimes and find other metahumans like me. I didn’t hunt anyone, but in doing so, I opened up my blonde hair to new threats. And i'm the only one blonde enough to stop them. I am.. CURARIE.
Offline
Gdy słyszę, że Mat jest w domu zaczynam trochę panikować. Jak zobaczy mnie w kuchni, będę skończona w jego oczach.- Cinder, choć ze mną szybko na górę. Umalujesz mnie.-uśmiecham się nerwowo i zaczynam ciągnąć siostrę za rękę na górę.
Offline
- Ale... - Ledwo zdążam odłożyć ciasto na stolik.
Ciągle muszę jej robić makijaż. Wzdycham i wchodzę do mojego pokoju, w którym nadal mam zestaw do makijażu.
- Jakieś specjalne życzenie?
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
- Cokolwiek, musiałam się stamtąd wydostać, nie chciałam aby mnie zobaczył w takim stanie.- wzdycham.
Offline
Przewracam oczami, gdy nie widzi.
- Wiesz, nie wiem czy nie lepiej byłoby, jakbyś dała sobie z nim spokój... On ma żonę i syna - sugeruję ostrożnie, nakładając jej podkład na twarz.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
- Miłość nie wybiera siostrzyczko..- uśmiecham się słabo.
Offline
To nawet nie jest miłość.
Wzdycham cicho.
- Zamknij oczy - mówię i nakładam cień, przemilczając sprawę Matta.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Gdy już jestem gotowa idę do pokoju po swoją torebkę. Na szczęście klucze i portfel wciąż tam są. Razem z Cinder schodzimy na dół.
Offline
- O. - Marszczę brwi, uśmiechając się lekko. - Nie wiedziałem, że dziewczyny też są. Cześć - rzucam. - Jak tam u was?
Cholera. Chyba powinniśmy się zaraz zbierać.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Wszystko dobrze, a teraz się śpieszę, znaleźć mojego przyjaciela.-uśmiecham się lekko do Matta. Matko dobrze, że makijaż przykrywa mój rumieniec. Muszę jak najszybciej wyjść, nie może mnie widzieć w takim stroju.- Pa Matt. Paaa maamo. Paaa tatuś. A i Pa Cinder.- mówię i wychodzę.
Offline
Kręcę głową. Typowa Chloe. Kiedyś się nabawi przez to problemów.
- To.. do widzenia, panie Lawler. - Uśmiecham się. Ściskam rodziców i wychodzę z domu.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
- My też się musimy zbierać. - Całuję Julie w policzek. Kiwam na Matta. - To co oni wymyślili?
Offline
Wchodzę do pokoju siostry bez pukania. Jestem tak podekscytowana, że nie mogę usiedzieć na miejscu. Mam nadzieję, że nie robi nic ważnego. A zresztą co ona mogłaby robić ważnego...
- O mój Boże nie uwierzysz co się stało!- piszczę.- Musisz mnie umalować. Już, teraz, natychmiast.- mówię cała podekscytowana.
Offline
Unoszę brew znad okularów i odkładam książkę na kolana, siadając na łóżku.
- Chloe... jutro mam kolokwium... - mówię cicho.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
- A ja mam zaraz teraz spotkanie z uwaga uwaga Mattem !! Rozumiesz tym Mattem!- mówię nakręcona siadając obok niej na łóżku.
Offline
O matko... Tylko nie znowu to. Miała sobie dać z nim spokój.
Zdejmuję książkę z kolan.
- Dlaczego masz spotkanie z panem Lawlerem? - Pytam zaskoczona.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
- O mój boże. O mój Boże. Bo to jest taka sytuacja, że nie uwierzysz. Sama nie wierzyłam na początku..- mówię w zawrotnym tempie ciekawe czy mnie rozumie...- No bo... ta informacja zwali cię z nóg więc dobrze, ze siedzisz.- mówię prawie, że podskakując na łóżku.- Gramy razem główne role w spektaklu i to nie byle jakim. Bo w Upiorze z Opery.- mówię wyraźnie podniesionym głosem.- Boże muszę, wyglądać perfekcyjnie on zaaraz po mnie przyjdziee.
Offline
No dobra. Tego się nie spodziewałam. Otwieram lekko usta z zaskoczenia, ale zaraz je zamykam.
- Upiorze w Operze - poprawiam z automatu. Mrugam kilka razy. - Zaraz, nie mów mi, że będziesz grała Christine, a on Erika.
O nie. O nie. O nie. O nie.
Kurczę. Choć w sumie patrząc na obsesję Erika, to raczej Chloe będzie Upiorem, a Matt - Christine?
Podchodzę do kuferka, wzdychając cicho, i zaczynam wyciągać kosmetyki.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
- Właśnie, że tak!- tym razem już się nie powstrzymuje przed skakaniem po łóżku.- Będziemy grać tragicznie zakochanych. Jakiego to romantyczne...- wzdycham rozmarzona.- Wiesz, że wiele par grających zakochanych połączyło prawdziwe uczucie poza graniem swoich ról?- uśmiecham się szeroko.
Offline
- To była toksyczna relacja, a nie miłość - burczę. - Usiądź prosto
Zaczynam nakładać bazę pod makijaż na jej twarz.
- Chloe... - zaczynam ostrożnie. - wiesz, że on ma Marę?
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
- Zawsze można wziąć rozwód.- wzruszam ramionami.- O matko nie mogę uwierzyć, że będę się z nim całować. I to nie raz! Pewnie na próbach po kilka razy i na każdym spektaklu. Życieee jest taakie piękne.- stwierdzam z szerokim uśmiechem starając opanować podekscytowanie.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna