Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Przyjąłem do wiadomości - kiwnąłem głową
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Offline
- Czyli, podsumowując... widzimy się na prezentacji silników. Chyba, że wcześniej wpadniemy gdzieś na siebie. - Mówię.
Every time I see you oh I try to hide away
But when we meet it seems I can't let go
Every time you leave the room I feel I'm fading like a flower
Offline
- Yep. - zbieram swoje rzeczy i wstaję z ziemi - Zostawić pociąg u ciebie czy mam wziąć ze sobą?
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Offline
- Możesz zostawić. Przyniosę go na prezentację. - Odpowiadam.
Every time I see you oh I try to hide away
But when we meet it seems I can't let go
Every time you leave the room I feel I'm fading like a flower
Offline
- Okej... - kiwam głową i zarzucam plecak na ramię - To w takim razie cześć
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Offline
- Cześć, Josh. - Macham mu na pożegnanie i idę go odprowadzić do drzwi.
Every time I see you oh I try to hide away
But when we meet it seems I can't let go
Every time you leave the room I feel I'm fading like a flower
Offline
Kiwam jej głową na pożegnanie i wychodzę.
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Offline
Przechodzę się po pokoju i dopiero teraz widzę, że Josh zostawił bluzę... Wyglądam przez okno, ale jest dosyć daleko. Podnoszę ubranie z krzesła i składam je, a potem daję do torby, żeby nie zapomnieć oddać mu jej przed zajęciami.
Every time I see you oh I try to hide away
But when we meet it seems I can't let go
Every time you leave the room I feel I'm fading like a flower
Offline
Po tej nieszczęsnej próbie wchodzę do akademika siostry a następnie wchodzę do pokoju zupełnie bez pukania.- Czy ty kiedykolwiek myślisz co mówisz?- opieram dłoń na biodrze mocno wkurzona.
Offline
Marszczę brwi, podnosząc głowę znad szkicu stroju dla Lawlera.
- Chloe? - Poprawiam nerwowo okulary. - O co chodzi?
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
- O co chodzi?- oburzam się.- Ty nie wiesz o co do jasnej cholery chodzi?!- znacznie podwyższam głos.
Offline
O matko. Co tutaj się odwala. Chowam za siebie szkic, żeby przypadkiem się do niego nie dorwała i czegoś nie zepsuła.
- Gdybym wiedziała, to bym nie pytała - mamroczę pod nosem, bawiąc się brzegiem rękawa.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
- Ugh, nie wierzę, że jesteś moją siostrą.- warczę i przewracam oczami.- Jesteś po prostu zwykłą cholerną zdrajczynią.- walę dłonią w jakiś stół.- Auć cholerny stół.- zwalam z nerwów jego zawartość.
Offline
Mrugam kilka razy, nieco wystraszona jej wybuchem złości. Nie żeby to było coś dziwnego. Po prostu... co się dzieje?
- Opanuj się, Chloe - mówię ciszej. - To rzeczy Sarah.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
- To jej odkupisz, nie mój problem. Przez ten cholerny stół potłukłam sobie rękę.- przewracam oczami i rozmasowuje obolałą rękę.- Zaraz.... Ja mam się opanować? Ja mam się opanować?!- powtarzam podniesionym głosem.- Od zawsze wiedziałam, że jesteś zazdrosną małpą. Zazdrościsz mi wszystkiego!
Offline
Czyli czego?
Nie wiem już czy bardziej się jej boję, czy jestem na nią zła. Strasznie mnie korci, żeby użyć na niej mocy i zmusić ją do wyjścia... Ale nie wiem, czy potrafiłabym...
- Niczego ci nie zazdroszczę - mamroczę. - Nawet nie wiem, o co chodzi.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
- Naaaprawdę nie wiesz o co chodzi?- uśmiecham się sztucznie.- Och jaka wielka szkoda, ja wiem doskonale!- mówię poirytowana.- Powiedziałaś temu ćwokowi, idiocie i debilowi aka temu od świateł w teatrze, że podkochuje się w Mattcie?- unoszę brwi czego moja autorka w obecnej chwili nie może zrobić.
Offline
Nie wiem, czemu zamieram, gdy to mówi.
- Domowi? - Upewniam się, wyczuwając ciepło na policzkach.
Bez sensu. Po co się dopytuję? Ona pewnie nawet nie wie, jak on się nazywa.
- Nikomu nie mówiłam o tym, że podkochujesz się w panu Lawlerze - zaprzeczam.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
- Nie wiem czy Domowi czy może Garażowi albo Ogródkowi.- przewracam oczami.- Wali mnie to jak ten dupek się nazywa.- postrząsam nerwowo głową. Mam ochotę w coś jeszcze przywalić.- To niby skąd ten cholerny fiut to wie?!- opieram dłoń na biodrze.
Offline
- On nie jest żadnym "cholernym fiutem" - mówię na tyle cicho, że może mnie nawet nie słyszeć.
Chowam zeszyt ze strojami pod poduszkę. Podnoszę głowę.
- Nie wiem, skąd wie. Jest dość... nie wiem. - Wzruszam ramionami.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Na szczęście jeszcze z słuchem nie mam problemów. Mam doskonały słuch.
- Ooo moja słodka młodsza siostrzyczka sie zakochała w tym fiucie?- uśmiecham się sztucznie i mrugam rzęsami.- Możesz se spać z kim chcesz tylko chcesz naawet z menelem spod sklepu ale moich prywatnych sekretów w to nie mieszaj.- syczę.- Oj nie udawaj niewiniątka, doskonale wiem, że to ty się wygadałaś.
Offline
Zako...? Co?
Czuję, że robię się jeszcze bardziej czerwona.
- Ja się w nikim nie zakochałam. I nie nazywaj go tak - mówię już nieco odważniej, niż poprzednio. - Niczego mu nie powiedziałam.
Czuję, jak drżą mi dłonie. Wszystko we mnie krzyczy, żeby ją wywalić przez okno za drzwi.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
- To skąd do jasnej cholery on wie?!- warczę.- S.k.ą.d o.n w.i.e?- syczę po jednej literze.- Wytłumacz mi to!
Offline
Zaciskam lekko zęby.
- Może wywnioskował po twoim zachowaniu - burczę szybko i dopiero po chwili uświadamiam sobie, że faktycznie wypowiedziałam to na głos.
Otwieram szerzej oczy. O cholera. To się nie skończy dobrze.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
- Słucham?! Co do jasnego koleta jest nie tak z moim zachowaniem?- spoglądam na nią nienawistnym wzorkiem. Ugh zaraz co rozwalę. Podchodzę do jakiejś półki i wywalam jej zawartość. Ugh wcale mi nie lepiej.
Offline