Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Zrywam się z miejsca.
- Zostaw te rzeczy! - Mówię, choć nie wychodzi to wystarczająco stanowczo.
Oddycham głęboko. Jestem taka zła... taka zła. I rozżalona...
- Od razu po tobie widać, że na niego lecisz. Ciągle próbujesz z nim flirtować, zachowujesz się przy nim dziwnie. Myślę, że nawet on może już o tym wiedzieć - prycham lekko pod nosem.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
- Matko ty serio jesteś o mnie zazdrosna.- przewracam oczami i wywalam zawartość kolejnej półki.Nadal ani trochę ulgi.- Nie pomyślałaś może mądralo, że ja mam taki styl bycia?- unoszę brwi.- Mam wszystko to czego tobie brakuje.- spoglądam na nią krytycznie.
Offline
Nie powiesz tego. Nie mów tego, Cinder. To nie jest dobry pomysł.
- Jak co? Dupę w którą byle idiota może wsadzić swojego... - mówię na głos, ale nie kończę, bo klnę cicho pod nosem, uświadamiając sobie, że tylko się pogrążam.
Kręcę głową i zaciskam usta. Odwracam się, by pozbierać, swoje rzeczy z łóżka.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Cinder, co ty na to, żeby zadźgać Chloe?
Every time I see you oh I try to hide away
But when we meet it seems I can't let go
Every time you leave the room I feel I'm fading like a flower
Offline
- Jak ty w ogóle śmiesz się do mnie tak odzywać?- oburzam sie i kręcę głową. Oj pożałuję tego...- Mi w przynajmniej ma jak ty to ujęłaś kto wsadzić.- syczę.- Jesteś nikim, śmieciem.- mówię i prosto na nią patrzę lodowatym wzorkiem..- No powiedz mi co ty osiągnęłaś w porównaniu do mnie?- unoszę brwi i zauważam coś wystającego spod poduszki. Natychmiast szybkim ruchem to wyciągam i zaczynam przekartkowywać. Jakieś szkice stroju dla Matta. Wyglądają na ważne... Cóż już jej się na nic nie przydadzą. Zaczynam je drzeć na maleńkie kawałeczki.- Ups, chciałabym powiedzieć, że jest mi przykro ale nie jest mi przykro ani trochę.
Offline
Serce mi się zatrzymuje, gdy widzę, jak drze na kawałeczki wszystko, wszystko, co osiągnęłam. To był... to był najpiękniejszy strój, jaki w życiu udało mi się stworzyć. Nie mogę się teraz rozpłakać, ale wewnętrznie rozpadłam się na tysiące małych kawałeczków.
- Jedno... - mówię, przełykając gulę w gardle. - Jedno moje słowo i twoje wszystkie osiągnięcia pójdą się chrzanić. Jedno moje słowo i wyrzucą cię z teatru. Jedno moje słowo, a Matthew będzie cię omijał szerokim łukiem. - Cała się trzęsę. - Nie chcesz mieć we mnie wroga, Chloe.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
- Oczywiście, powiedzmy, że ci wierzę.- przewracam oczami.- Jesteś tylko charakteryzatorką czy tam kimś tam i to na dodatek marną.- stwierdzam z pewnością i rzucam ten jej zeszycik na podłogę.- Możesz się nie przyznawać, ale ja nadal wiem, że to ty się wygadałaś.- mówię.- A teraz muszę niestety skończyć tą cudowną przemiłą rozmowę. Idę się uczyć roli.- mówię i kierując się w stronę wyjścia przewracam krzesło.
Offline
- Odwróć się - mówię z siłą, której zazwyczaj nie używam poza Agencją. Której nigdy nie używam poza nią.
Cała się trzęsę z wściekłości, gdy ona się odwraca, zaskoczona.
Wiem, jak musi to wyglądać. I nie wiem czemu, chorą satysfakcję sprawia mi jej mina. W tym momencie tak bardzo kocham to, że przy używaniu mojej mocy, moje oczy są całkowicie białe i puste.
- Podniesiesz to cholerne krzesło i przeprosisz - mówię z pewnością w głosie.
Mam kontrolę. Kiedy mam kontrolę... O matko. To takie wspaniałe uczucie mieć kontrolę.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Co?! Co się właśnie do jasnej cholery dzieje.
- Przepraszaam za wywalenie cholernego krzesła.- mówię i siłą podnoszę to debilne krzesło.- Na świętego Naleśnika to jest do jasnej cholery nienormalnego. Nie myśl sobie, że możesz sobie mnie od tak kontrolować, to powinno być zakazane i karane więzieniem. Jesteś cholernym wybrykiem natury, nie dziwię się, że nikt cię nie chce. Nikt nie chce być kontrolowany.- mówię z lekko podniesionym głosem i wychodzę.
Offline
Gdy tylko wychodzi, nagle opuszcza mnie pewność siebie. Nagle przestaję czuć, że chcę mieć nad wszystkim kontrolę. To wszystko jest takie nieprawdziwe.
I ma rację.
Jestem cholernym wybrykiem natury. W oczach zaczynają mi się zbierać łzy. Zdejmuję okulary i odstawiam je na drugi, jeszcze stojący stolik. Zaczynam zbierać porozrzucane rzeczy, jednak nie potrafię nic zobaczyć cez okularów i przez łzy, które zasłaniają mi widok. W końcu rezygnuję i po prostu klęczę pośród bałaganu, a kropelki kapią na moje spodnie.
Wybryk natury, którego nikt nigdy nie będzie chciał.
Dlaczego kiedykolwiek myślałam, że mogłoby być inaczej?
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Na dziś, koniec pracy na lotnisku. Uśmiecham się do siebie i zmęczona wracam do Akademika. Jeszcze tylko zrobić notatki na jutro i do szczęścia nie potrzeba nic więcej. Wchodzę po schodach coraz wyżej, a w międzyczasie widzę Chloe. Co ona tu robi? Przyśpieszam nieco tempa i po kilku minutach znajduję się przy pokoju. Otwieram drzwi, ale to co widzę...
- Cinder... cholera, co się stało? - Pytam zdezorientowana i podchodzę bliżej dziewczyny.
Ostatnio edytowany przez Sarah Steward (2017-01-07 00:21:01)
Every time I see you oh I try to hide away
But when we meet it seems I can't let go
Every time you leave the room I feel I'm fading like a flower
Offline
Świetnie. Jeszcze brakuje tego, żeby Sarah mnie widziała. Szybko ocieram rękawami oczy. Są podpuchnięte, ale przynajmniej już nie mokre. Uśmiecham się niemrawo.
- Przeszedł huragan. Huragan Chloe - mówię, starając się zachować weselszy ton. Poważnieję lekko. - Odkupię ci wszystko.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
- Żartujesz? - Pytam nawet nie zwracając uwagi na rzeczy. - Nic nie musisz odkupywać. - Widzę, że coś się stało, a Chloe miała z tym dużo wspólnego. - Co ona odwaliła znowu? - Rzucam plecak gdzieś w kąt i przykucam przy niej na podłodze.
Every time I see you oh I try to hide away
But when we meet it seems I can't let go
Every time you leave the room I feel I'm fading like a flower
Offline
Wzruszam lekko ramionami, pociągając nosem. Kurczę.
- Stwierdziła, że zrobiłam coś, czego nie zrobiłam. A potem... poniosło ją i... - Wtedy sobie o czymś przypominam. Rzucam się w stronę łóżka tylko po to, żeby zobaczyć, że z moich szkiców nic nie zostało. - ...i jestem w dupie.
Opadam czołem na łóżko.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Marszczę brwi. No tak, widziałam jak godzinami siedziała nad tymi szkicami jak nad najcenniejszą rzeczą na świecie.
- Hej. - Dotykam jej ramienia. - Jesteś pomysłowa. Może pamiętasz mniej więcej tamten szkic, a do tego masz jeszcze inne. Chociaż... Za bardzo nie znam się na tym. - Mówię. - A Chloe jeszcze się oberwie. - I wcaale nie mam ochoty zrobić tego teraz.
Every time I see you oh I try to hide away
But when we meet it seems I can't let go
Every time you leave the room I feel I'm fading like a flower
Offline
Wzruszam ramionami, nadal z czołem opartym o poduszkę.
- Wszystko jedno - mruczę, po czym podnoszę głowę. Poprawiam włosy. Ręce już mi się tak bardzo nie trzęsą. - Pamiętam cały szkic, ale narysowanie tego w całości... Zajmie mi to sporo czasu. - Kręcę głową. - Nie wiem. W każdym razie Chloe miała rację. Niczego nie osiągnęłam, prawdopodobnie niczego już nie osiągnę i jestem cholernym wybrykiem natury.
Podnoszę się z miejsca, jakbym ciągle coś musiała robić, i biorę okulary ze stolika.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
- Powiedziała dziwka, która daje komu popadnie. - Odpowiadam. - Pracujesz w teatrze jako charakteryzatorka dla Matthew Lawlera! - Prawie wykrzykuję. - Jesteś studentką i praktycznie całe życie przed tobą. Jak myślisz, jak za dwadzieścia lat będzie wyglądać życie Chloe, a jak twoje? - Pytam zaczynając zbierać rzeczy z podłogi.
Every time I see you oh I try to hide away
But when we meet it seems I can't let go
Every time you leave the room I feel I'm fading like a flower
Offline
- Pracuję jako jego charakteryzatorka, dopóki się nie dowiedzą, że wszystko szlag trafił - mruczę. Mrugam kilka razy. - Zaraz... Skoro... Skoro ona leci na Matta. - Widzę dziwną minę Sarah i dopiero się orientuję, co powiedziałam. PRzez chwilę się waham, ale po chwili stwierdzam, że mam to gdzieś, czy ktoś poza Nickiem się dowie. - Ja jestem jego charakteryzatorką. Mogłabym... nie wiem. To jakoś wykorzystać przeciwko niej. - Mrugam kilka razy. - Albo nie. Zemsta...nie wiem.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
- Tak. - Odpowiadam. - Zemsta będzie idealna. Chociaż jeszcze lepiej by było, gdybyś pracowała dla Chloe. Przebrała byś ją za ogra albo kogokolwiek innego. Ale skoro pracujesz dla Marta... Masz jakiś konkretny plan? - Pytam.
Every time I see you oh I try to hide away
But when we meet it seems I can't let go
Every time you leave the room I feel I'm fading like a flower
Offline
Kręcę głową.
- Na razie muszę tu ogarnąć... i się ogarnąć. Nie wiem. - Kręcę głową po raz kolejny. - Muszę... muszę stąd wyjść. Pomyśleć.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
- Okej. - Kiwam głową. - Jakbyś chciała porozmawiać czy coś, to będę tutaj. - Wstaję z podłogi i wkładam jedną z książek na półkę.
Every time I see you oh I try to hide away
But when we meet it seems I can't let go
Every time you leave the room I feel I'm fading like a flower
Offline
Uśmiecham się słabo.
- Nie no. Na razie nie. Nie mogę cię zostawić... - omiatam pomieszczenie spojrzeniem - z tym.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
- Dam sobie radę. - Uśmiecham się do niej delikatnie. - Ale... Z drugiej strony możesz mi opowiedzieć jak w teatrze. Nowi ludzie, zmiany... - Wymieniam.
Every time I see you oh I try to hide away
But when we meet it seems I can't let go
Every time you leave the room I feel I'm fading like a flower
Offline
- W porządku. To znaczy... główna charakteryzatorka jest bardzo miła. Sporo mi pomaga. Więcej problemów ma do mnie reżyser. - Wzruszam ramionami. - Ale on ma do wszystkich problemy. Jest strasznym perfekcjonistą. Matthew... Nie wiem. Chyba nie bardzo mu się podoba to, że gra mężczyznę zakochanego w Chloe. - Robię się nieco czerwona na twarzy. - Reszta ludzi jest... w porządku.
Bawię się zamkiem od bluzy.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Czyli... Albo jest tam ktoś więcej, albo nie podoba jej się.
- Wiesz, ja się mu nie dziwię. - Śmieję się krótko. - Chociaż jest aktorem i może ukrywać emocje.
Every time I see you oh I try to hide away
But when we meet it seems I can't let go
Every time you leave the room I feel I'm fading like a flower
Offline