Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
[ tutaj jest baaardzo ładne zdjęcie]
Offline
Przewracam oczami.
-Moja jeansy są warte zdecydowanie więcej niż powinny, więc niestety będziesz musiała jakoś wytrzymać, słonko- biorę ją na ręce i szybkim krokiem idę w stronę mieszkania.- Matko, przecież ty zupełnie nic nie ważysz. Jadłaś coś przez ostatnie... 10 lat?
Offline
Wybucham śmiechem przykrywając usta dłonią by nie zwymiotować.- Dzięki temu, że jestem lekka masz pretekst aby mnie częściej nosić,- uśmiecham się.- I tak jadłam coś, często coś jem
Offline
-Absolutnie tego nie widać, chyba zywisz się samą sałatą, króliczku.
Jedną ręką otwieram drzwi do mieszkania, co naprawdę nie jest proste, trzymając Chloe.
Offline
- Mam szybki metabolizm, ale potrafię zjeść więcej od ciebie. - stwierdzam z pewnością.
Offline
-Kiedyś możemy to sprawdzić, ale na pewno nie teraz.
Chwilę zajmuje mi znalezienie jej sypialni, ale w końcu udaje mi się ułożyć ją w łóżku.
-Masz gdzieś tabletki na kaca? Bralas juz cos?
Offline
- Moja mama lekarka dała mi coś, ale nie wiem co.- wzruszam ramionami.- W kuchni w szafce jakaś aspiryna powinna być. Ale zostań ze mną i mnie przytul.- uśmiecham się słabo.
Offline
-No chodź tu, moja ty biedna...- obejmuję ją ramionami, siadając na łóżku koło niej.- Położyć się z tobą? I tak nie mogłem spać na tej plaży...
Offline
- Taak zdecydowanie.- kiwam głową i wtulam się w niego.- Idziemy spać, mam bardzo wygodne łóżko.- śmieję się cicho.
Offline
-To zdecydowanie nam się przysłuzy w następnych dniach, nie sądzisz?- mruczę, układając głowę obok niej.
Offline
- Tak... zaczynam powoli żałować, że nie wzięłam prezentu od taty..- śmieję się cicho.
Offline
-Przecież i tak jesteś na takim kacu, ze ledwo kontaktujesz, kochana. A miałem tyle planów na wczorajszą noc... No cóż, trzeba będzie to przełożyć na jutro- uśmiecham się znacząco- A teraz śpij, ślicznotko
Offline
- Ugh było mnie przypilnować, a teraz oboje musimy czekać do jutra.- krzywię się.
Offline
-No cóż, jakoś będziemy musieli wytrzymać- całuję ją w czoło i podnoszę się na łokciu.
Offline
- No niestety...- uśmiecham sie słodko i zamykam na chwile oczy.
Offline
Chloe zamyka oczy i nie otwiera ich przez dłuższy czas. Zasnęła? Nie wiem. Kladę głowę obok niej i tez przymykam powieki. Naprawdę nie wyspalem się na tej plaży...
Offline
Budzę się i przecieram oczy. Odsuwa się lekko od Chloe i wstaję. Spoglądam w ciemne okno. Musieliśmy przespać jakieś dobre sześć godzin, skoro już powoli się ściemnia...
Nie jadłem niczego od... Matko, nie jadłem niczego od dwóch dni. Dopiero teraz dochodzi do mnie, jak bardzo jestem głodny. Wchodzę do kuchni i zaczynam przeszukiwać szafki w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego na późne... bardzo późne śniadanie. Dietetyczna cola, dietetyczna sałatka, jogurt. Nic. Absolutnie nic zjadliwego.
Wchodzę z powrotem do sypialni i lekko potrząsam przyjaciółką.
-Chloe... Chloe, jak to nie masz Lucky Charmsów?- patrzę na nią ze zgrozą.
Offline
Boże czemu ktoś mnie budzi, to jeszcze pewnie noc. Mruczę coś pod nosem i przewracam sie na druga, rozwalając sie na całym łożku. Po chwili gdy czuje młodości, wszystko sobie przypominam. Otwieram oczy i sie przeciągam.- A jakoś tak sie skończyły, możesz iść do sklepu i kupic.- mówię zachrypniętym głosem.
Offline
-Nie kłam, anorektyczko. I tak wiem, że nigdy ich nie miałaś, bo ty się po rosołu nie żywisz. Niczym. To wyjaśnia, czemu ważysz 500 gram- rzucam w nią miękką poduszką- I co ja teraz będę jadł, kochanie? Twój dietetyczny jogurt?
Offline
-Nie rozumiem co ty chcesz od mojego jogurciku, jest bardzo smaczny i pożywny.- marszcze brwi.- Umiem gotować, wiec nie martw sie z głodu skarbie, nie umrzesz.- uśmiecham sie słodko.- A teraz wracaj do łóżka bo jeszcze noc.- zerkam na okno.
Offline
-Przespaliśmy pół dnia i jest już popołudnie, słońce- uśmiecham się krzywo.- A ja nie jadłem od 48 godzin, a teraz jestem skazany na jogurty. Za co?
Offline
- Co jak to popołudnie?- mrugam rzęsami.- Oj mój głodny biedaku, możemy zamówić jedzenie na telefon. Co wolisz pizzę, chińszczyzne, tajskie czy może coś włoskiego?- sięgam po telefon.
Offline
-Zjadłbym Lucky Charmsy...- chwytam jej spojrzenie i powstrzymuję śmiech- No... ewentualnie mozemy wziąć jakąś chinszczyznę, będę musiał to przeżyć- wzdycham teatralnie, a potem robię daszek z dłoni i pochylam się do niej konspiracyjnie- Ale i tak lepsze to niż jogurciki.
Offline
Strony: 1