Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 … 9 10 11
- Em... - Zaczerwienieniony podrapałem się po karku. - A to nie chcesz? - skrzywiłem się, nagle nie pewny swojej wiedzy.
Offline
-Oczywiście, że chcę zawsze chciałam.- opowiadam szczerze z szerokim uśmiechem.- Nie denerwuj się tak.- śmieję się.
Offline
Pokiwałem z wolna głową.
- Ależ ja jestem spokojny - odparłem, nie myśląc o tym, jaki ciężar spadł mi z barków.
Offline
- Oczywiście,- kiwam głową całkowicie poważna po czym wybucham śmiechem.- Jak to jest tak właściwie czytać komuś w myślach?- pytam zaciekawiona.
Offline
Wzruszyłem ramionami.
- Bywało ciężko. Na początku... - zachichotałem na to wspomnienie. - Było bardzo trudno. Zewsząd głosy, nie mogłaś ich opanować, cały czas napływały. Dramat - powtórzyłem rozbawiony. - Ale teraz... mogę to wyłączać Kiedy chce. Więc nie przeszkadza mi to, a czasem nawet pomaga.
Offline
- Możesz wyłączyć..?- uśmiecham się.- Bardzo proszę wyłączaj na czas bycia z mną.- śmieję się.
Offline
Uniosłem brew do góry.
- Nie potrzebnie ci o tym mówiłem. Teraz mam mniej frajdy - odpowiedziałem niby poważnym głosem.
Offline
- Noo przykro mi, nie można czytać myśli swojej dziewczyny.- śmieję się.
Offline
Westchnąłem ciężko.
- No cóż... każdemu należy się prywatność - skwitowałem, wstając z łóżka. - A teraz... czas na coś aktywnego - mrugnąłem do niej.
Offline
- Nie chce mi się, twoje łóżko jest zbyt wygodne.- chichoczę i rozwalam się na całym łóżku jak jakaś królowa.
Offline
Uniosłem brwi.
- No cóż... w takim razie muszę zastosować bardziej radykalne środki - rzekłem, łapiąc dziewczynę za nogi i zrzucając ją z łóżka.
Offline
- Auć mój tyłek.- krzywię się a po chwili wybucham śmiechem, lecz postanawiam się nie podnosić. Zakładam ręce na piersi.
Offline
- Pomoc ci może? - zaśmiałem się, rozkładając ręce.
Offline
- Najpierw mnie bezczelnie zwalasz a potem chcesz pomóc?- marszczę brwi.-
Offline
- A może mam w tym jakiś ukryty cel? - zapytałem zaczepnie, zniżając się na czworaka. Zbliżyłem się do dziewczyny, tak, że prawie stykaliśmy się nosami.
- Na pewno nie chcesz pomocy?
Offline
- Będę musiała się nad poważnie zastanowić.- mówię rozciągając słowa a następnie przegryzam wargę. Serce mi się przyśpiesza.
Offline
- A nad czym się tu zastanawiać? - Przenoszę wzrok na wargi dziewczyny, a następnie lekko je przygryzam.
Offline
Przesuwam ostrożnie dłoń na jego policzek, przesuwając kciukiem po nim. Nie no ciekawie, możliwe, że pierwszy pocałunek odbędzie się na podłodze pod łóżkiem.
Offline
W ostatniej chwili wstaje i w wampirzym tempie łapię dziewczynę za dłoń i podrzucam do góry.
- Nie ma za co - puszczam do niej oczko, wychodząc z pokoju.
Offline
Oblizałem wargi, myśląc jakby tu zaskoczyć blondynkę. Nie miałem zbytnio wprawy w związkach, a to... Zdecydowanie było nowością.
Skręciłem w prawo, zatracając się w coraz to dziwniejszych myślach, gdy nagle... bum! Z niezwykłą siłą zostałem odrzucony do tyłu. Wytrzeszczyłem oczy, będąc przerażony. Drzwi do mojej sypialni zostały zatrzaśnięte, a przede mną stanęła Lambda.
- Są tu - szepnęła tylko, przyciskając rękę do mojego ciała.
- Co. Jak to. Skąd. - Nie myślałem. Serce biło mi jak nigdy.
- Nie wiem, Leon - syknęła. - Ale spadamy.
- A Emma? - Wiedziała, że o nią zapytam. Wiedziała, gdyż miała już odpowiedź ułożoną w głowie na owe pytanie.
- Nie możemy jej zabrać. Wiesz o Tym. Idziemy - zażądała, pociągając mnie za rękę. A ja tonąłem. Z każdą sekundą tonąłem w rozprzestrzeniającej się panice. Pochłaniała mnie całego. Złapała za gardło. Dusiła.
Usłyszałem krzyki Emmy. Walenie w drzwi. Była przestraszona, nie wiedziała co się dzieje.
A ja byłem zmuszony ją tam zostawić. Samą i nigdy nie powrócić. Siłą byłem odciągany. Ale co to za wysiłek dla Lambdy?
Bez mrugnięcia oka ciągnęła mnie do wyjścia. A ja zachowywałem się, jak posłuszny pies z tęsknotą wpatrując się w szarawe drzwi.
- Odpuść, Leon. Chcą nas, nie jej. - Kłamiesz.
- Są różne opcje. Ta jest najmniej bolesna dla ciebie. Cholera, wiedziałam, że romans ze śmiertelniczką tak się skończy - zaklnęła. Krzyki Emmy nie dawały mi spokoju. Jej głos bolał coraz bardziej. Dudnił w mojej czaszce, powodując łzy.
- Trzeba było nas zostawić w spokoju - odparłem, łapiąc się futryny głównych drzwi. - Nie zostawię jej. Nie mogę. Ja... ja chyba coś do niej czuję. Tak nie wolno, Lam - mówiłem zdesperowany. Z resztą na co ja liczyłem?
- Ziemia do Leona! - zakrzyknęła. - Zdurniałeś?! Jesteś moim bratem, w życiu cię nie zostawię! A teraz ruszaj się. Są blisko. - Zagryzłem wargę w milczeniu, a jednak poszedłem za Lam. Czułem, że robię błąd. Że ranię Emmę jeszcze bardziej. Ale tak będzie lepiej.
~@~
Czułem, że to napływa. Ciemność, którą przez cały czas udawało mi się powstrzymać. Kontrolować. Teraz powróciła. Zupełnie jakby zawiasy puściły. Miałem w sobie mrok. Emma była zawiasami. Odeszła, a spokój się skończył.
- Leon, wstawaj. Już nie daleko.
- Do czego? Nowego życia? Kolejnego? - Pokręciłem głową, wiedząc, że ucieczka nic nie zmieni. To będzie powracać. Cały czas. Nigdy nie przestaną.
- Proszę cię. Nie rób mi tego, nie chcę cię stracić - powtarzała, uklękając przede mną.
- Nie rozumiesz, że całe moje życie pozostało w tamtym domu? - spojrzałem na nią kompletnie załamany. I wtedy się zaczęło. Obeszli nas z każdej strony. Odcięli drogę ucieczki. Nim Lambda się zorientowała, co się dzieje - było już za późno. Złapali ją za gardło, przyciskając do ściany. Mnie podrzucili do góry. Dwójka pakerów złapała za zwiotczałe ciało, trzymając bym nie uciekł.
- Dawno się nie widzieliśmy, Easto - zacharczał do ucha dziewczyny największy ze wszystkich oprawców. Nie kojarzyłem go. Musiał być nowy. Silny, młody. Idealny na poszukiwanie takich jak my.
- Zgnij w piekle - zasyczała. Znała go..? Prychnąłem po chwili. Oczywiście, że go znała. Jak mogłoby być inaczej?
- Suka - zawarczał, rzucając nią na ziemię. Słyszałem gruchot kości. Skrzywiłem się. - Pewnie się domyślacie po co przybyłem. - Lambda spojrzała na niego wzrokiem pogardy. - Złamaliście Święte Prawo. - Splunął na dziewczynę. - Wiecie co was teraz czeka?
- Zabiję cię - odwarknęła po raz kolejny Lam.
- Stul pysk! - zawołał, kopiąc ją dwa razy w brzuch. Chciałem się wyrwać, pomóc jej. Wiedziałem, że mamy przejebane. Co by nad mogło uratować? Jeszcze widok upadku Lam...
- To moja wina. Zabijcie mnie, ją zostawcie w spokoju! - zwróciłem się w jego stronę. Nie mogłem pozwolić, by zginęła przeze mnie.
- Leon... daj spokój - wycharczała. - Jest zrozpaczony. Dziewczyna go rzuciła, ja jej powiedziałam o wszystkim. On nie ma z tym nic wspólnego. Próbuje odratować sytuację, ale mu nie wychodzi. Głupiec...
Nie mogłem uwierzyć w to, co się właśnie wydarzyło. Jak ona mogła...? Spojrzała na mnie wzrokiem, który nie znosił sprzeciwu. Miałem zaprzeczyć. Miałem, ale głos komandora mi przerwał.
- Świetnie! Czyli mamy winowajcę. - Zaklaskał w dłonie, ciesząc się. Krzyczałem w myślach, mówiłem do niego, że to nie ona! To byłem ja! Nie słuchał. Wiedział, że Lambda kłamała, a mimo to nie zmienił wyroku. Co między nimi zaszło..?
Nie byłem w stanie jej pomóc. Każde szarpnięcie, krzyknięcie, protest, cokolwiek było karane kolejnym ciosem w brzuch. Byłem tak cholernie zły. Jedyne co mogłem zrobić, to stać i patrzeć, jak pluje krwią. Leżała skulona, przyjmując cios za ciosem. Po kilku minutach dopiero skończył. A Lam... Jej ciało...
- Jezu - szepnąłem ochryple, czując kolejny ból w sercu.
- Nie żaden "Jezu" tylko Yawes. Ojczulek wam daruje. - Przewrócił oczami, jednak nie zrozumiałem. Yawes..? - Macie zakaz zbliżania się do tej dziewczyny. Macie się stąd wynieść i nie wracać. Jeśli się dowiem, że u niej byłeś... następnym rarazem nie będę taki delikatny. We trójkę zawiśniecie na Sękatym Polu - zagroził i w mgnieniu oka wszyscy zniknęli. A ja bezwładnie upadłem na ziemię. Nie miałem siły, nie mogłem się ruszyć. Jedyne na co było mnie stać, to złapanie za dłoń Lambdy.
- Dlaczego to zrobiłaś...?
- Bo cię kocham, Głupku - syknęła słabo, a moje powieki chwilę później ukazały ciemność.
Offline
Strony: Poprzednia 1 … 9 10 11