Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Ohoho. - gwiżdżę. - Nieźle musiałaś sobie nagrabić. - Oddaję dziewczynie reklamówki i kieruję się do salonu.
Offline
- Nic nie zrobiłam. Ojciec boi się, że porwie mnie wróżka.- śmieję się i kieruję się za dziewczyną do salonu.
Offline
- Wróżka? - parskam śmiechem. - Czemu miałaby cię porwać? Przecież to nie dorzeczne. - kręcę głową i siadam na jednym z foteli.
Offline
- Tak wróżka.- kręcę głową i się śmieję.- Mój tata jest ostatnio naprawdę dziwny. Nie wiem może naprawdę przechodzi kryzys wieku średniego..- siadam obok niej na fotelu.
Offline
Zastanawiam się przez chwilę.
- Wierzysz we wróżki, prawda? - pytam bez zająknięcia.
Offline
- Nie wiem podobno kiedyś tu była wróżka ale wyjechała na kilkanaście lat i teraz wróciła.- wzruszam ramionami.
Offline
- Kilkanaście lat? - zastanawiam się na głos. - Może... miała dziecko! I teraz po nie powróciła! - śmieję się z tego durnego pomysłu.
Offline
- Współczuję temu biednemu dziecku w takim razie.- stwierdzam.- Podobno wstyd się z tą wróżką na mnie mieście pokazać.
Offline
- Hm... - mruczę. - Ciekawe kto był taki mądry, by się z nią przespać.
Offline
- Myślę, że nikt w pełni rozumu. Widocznie tego faceta czymś naćpała.- wzdycham.- A właśnie gdzie twój brat? Uciekł gdy dowiedział się, że przychodzę?
Offline
- Leeeeeon! - krzyczę. - Skinął głową i od tamtej pory, czyli kiedy skończyłam z tobą rozmawiać, zamknął się w pokoju. - Wzdycham. - Zaraz zejdzie. Powinien. Nie mówiłam mu kto przyjdzie.
Offline
Słyszę, jak mnie woła. Ta osoba, która miała przyjść przyszła. Siedzi tam na dole i na mnie czeka. Ale po co? Po co oni się pchają na siłę, kiedy widzą, że nie mam chęci z nimi rozmawiać?
Podciągam kolana pod brodę, skulając się na tyle, ile pozwala mi własne ciało. Nie mam pojęcia do czego to doszło. Jakim cudem Lambda tak szybko zaprosiła kogoś do domu? Kto to może być?
Idź. Jeśli nie pójdziesz, nie dowiesz się.
- Ale ja nie chcę. - odpowiadam w pustą przestrzeń.
Musisz iść. Musisz.
- Nie. - oznajmiam twardo.
Chcesz cały ten czas gnić w pokoju? Rusz się! Ktoś się wreszcie przez te kilka lat tobą zainteresował! Na co czekasz? Chcesz zmarnować tę szansę? Może jedyną szansę? Naprawdę tego pragniesz? Samotności do końca życia? Lambda nie będzie z tobą zawsze. Będziesz musiał się pogodzić z tym, że kiedyś odejdzie. Że znajdzie sobie kogoś innego, a ciebie zostawi!
- Przestań. - szepczę drżącym głosem.
Nie pomyślałeś, że może brakować jej wolności? Nic jej nie ogranicza prócz ciebie! Kiedy tylko cię zostawi będzie wolna. Wolna naprawdę.
- Ona nigdy mnie nie zostawi. - powtarzam.
Wierzysz w to? Ty naprawdę w to wierzysz? Popatrz tylko. Już kogoś przyprowadziła do domu, nawet nie przejmując się tobą. Nie liczysz się. Już dawno przestałeś się liczyć.
- Nie! - krzyczę, wstając i rozglądając się wokół. Nikogo tu nie ma. Nikogo. Jestem sam. Sam.
Offline
- Mam nadzieję, że NIE dostanie zawału lub czegoś w stylu.- wzdycham.- Chcę tylko spędzić miło wieczór bo praktycznie wszyscy moi znajomi się szykują na tą durną imprezę.- uśmiecham się słabo.
Offline
- Gdybyś chciała to mogłab... - nie kończę, gdy słyszę krzyk Leona. Zrywam się szybko z fotelu i nawet nie oglądając się na dziewczynę za mną, biegnę do jego pokoju. Serce wali mi tak mocno, jakby miało zaraz wyskoczyć z piersi.
Offline
Gdy usłyszałam krzyk zamarłam i potem coś ukuło mnie w sercu. Matko nie powinnam przychodzić. Nie wiem czy powinnam iść za nią, to może być za bardzo wścibskie. Waham ale w końcu podnoszę się z fotela i idę powolnym krokiem za dziewczyną obawiając się co zobaczę,
Offline
Chwytam za klamkę, która powinna otworzyć drzwi. Drzwi, które oddzielają mnie od Napoleona. A jednak jest ona zaklinowana. Nie chce się poruszyć w żadną ze stron. Nie chce mnie dopuścić do mojego brata. Jest jak bariera. Tylko nie potrzebna.
- Zamknięte. - szepczę do zbliżającej się dziewczyny. - Leon? Leon? - wołam powoli, nasłuchując czegokolwiek.
Offline
Stoję pośrodku pomieszczenia, nie wiedząc co mam zrobić.
Otwórz. Otwórz. Widzisz, jak się siostrzyczka o ciebie martwi? Otwórz.
Łapię się za głowę, modląc ię by ten głos zniknął. Z jednej strony słyszę proszącą Lambdę, a z drugiej ten głos... Też prosi... Ale w negatywny sposób. On ze mnie szydzi.
Offline
- O boże nie powinnam przychodzić...- wypowiadam na głos to co myślę i opieram się o ścianę i ukrywam twarz w dłoniach.
Offline
- Daj spokój. - wołam. - To nie twoja wina. - wzdycham. A zapowiadał się taki miły wieczór...
Offline
- Matko może powinnyśmy wyważyć jakoś drzwi? Może kopnąć w mnie?- zastanawiam się na głos, nerwowo bawiąc się bransoletką.
Offline
- To nic nie da. Trzeba do niego dotrzeć. - kręcę głową. - Leon, proszę cię. Otwórz drzwi. Martwimy się o ciebie. - mówię, lecz to nic nie daje. - Spróbuj ty. Może ciebie posłucha. - zwracam się do dziewczyny, a sama z dudniącym sercem siadam na ziemi.
Offline
- Nie wiem czy to by pomogło.To może jeszcze pogorszyć sytuację. On mnie praktycznie nie zna...- wzdycham ciężko.- Ale mogę spróbować...
Przyciskam twarz do drzwi i staram się uspokoić oddech.
- Otwórz proszę...- mówię cicho.
Offline
Wzdycham, kręcąc głową. Jeśli to tylko atak... I tak powinnam z nim być.
- Chodź. - mówię do dziewczyny. Otworzy sam za jakiś czas. - podnoszę się i kierujemy się z blondynką tuż do salonu, kiedy to za nami słychać dźwięk otwieranego zamka.
Offline
Stoję oniemiały.
On otworzył drzwi. Chciał by tu weszły. Pozwolił im na to. Zdradził mnie.
Offline
Gwałtownie odwracam się w stronę pokoju chłopaka. Otworzył drzwi ale wygląda na całkowicie oniemiałego i zaskoczonego. Wzdycham niesłyszalnie. Nie wiem co mam robić, nie podejdę do niego by go nie wystraszyć. Postanawiam zostać na miejscu i patrzeć na rozwój sytuacji.
Offline