Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Gdy dziewczyna odchodzi w stronę kuchni, kieruję się w stronę pokoju Leona i delikatnie pukam w drzwi.
Offline
To pewnie Lam. Chciała mnie przeprosić za dzisiaj. Że mi nie powiedziała, że to ona ma przyjść.
- Wejdź. - mówię ochoczo, siedząc na łóżku.
Offline
Wchodzę niepewnie przez drzwi.
- Twoja siostra...- zaczynam cicho.- Prosiła bym sprawdziła zanim wyjdę czy faktycznie poszedłeś spać...- opieram się o futrynę.
Offline
O. To ona. Nie Lam.
- Nie. Ale zaraz pójdę. - przekrzywiam głowę w bok. Czuję się, jak małe dziecko. A tak być nie powinno. Nie ukrywam także, że zdziwiła mnie ponowna obecność dziewczyny.
Offline
- Dobrze, przekażę jej. - kiwam głową.- Dobranoc po raz kolejny. Dziękuję za tą krótką rozmowę wcześniej.- uśmiecham się słabo. Matko serio coś ze mną dzieje w obecności tego chłopaka. Ja naprawdę rzadko kiedy dziękuję za coś albo przepraszam. I nigdy nie jestem aż tak miła. Naprawdę nie wiem o co może chodzić.
Offline
Przekrzywiam głowę.
Dopiero kiedy dziewczyna wychodzi, szepczę ciche "dobranoc" i przekręcam się na bok. Dziwny ten dzień. Jak każdy.
Offline
Schodzę na dół po schodach.- Nie spał jeszcze.- mówię do Lam, po czym ubieram kurtkę.- Doobranoc, do zobaczenia kiedyś. Zostałabym dłużej ale tata mnie udusi.-uśmiecham się i wychodzę.
Offline
Kiwam głową.
- Paaa. - Opadam na fotel. Jestem wykończona. Jutro porozmawiam z Leonem. Dzisiaj dam mu spokój.
Offline
Bez zastanowienia zasuwam pełną walizkę. Boże, co ja robię? Co się ze mną dzieje?
Lambda pod żadnym pozorem nie może się dowiedzieć co się tam wydarzyło. Co widziała Emma. Na szczęście Emma mnie nie wydała. Przynajmniej, jak rozmawiała z przez telefon. Na razie.
Chciałbym żyć w przekonaniu, że nikomu o tym nie powie. Że będzie bezpieczna. Aczkolwiek tak się nie da. Emma wie o wszystkim. I jest w poważnym niebezpieczeństwie.
Tajemnica tego kim jesteśmy, jest najświętszą jaką może być. Żaden człowiek nie może się jej dowiedzieć. Wódz żyje w przekonaniu, że jesteśmy zagrożeni wtedy. Ja z resztą też.
Za tę zdradę jest kara śmierci. Obawiam się, że za utrzymanie mnie przy życiu Lam będzie musiała zabić Emmę...
Offline
Staję przed Leonem cała naburmuszona. Wyglądam, jak mała dziewczynka, której zabrano ukochaną zabawkę. Jestem wściekła. Po prostu wściekła.
- Co. Tu. Się. Wydarzyło. - pytam, naciskając na każdy wyraz z osobna.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Spakowałem nasze rzeczy. - mówię, urywając.
Ostatnio edytowany przez Napoleon (2016-11-24 18:46:22)
Offline
- Nasze?! - drę się. - Leon, czyś ty zgłupiał?! Co ci odwaliło?
Offline
- Nie możemy tu zostać. - wyjaśniam. - Zaufaj mi. To niebezpieczne. - splatam dłonie ze sobą. Błagam, żeby się nie domyśliła.
Offline
- W niebezpieczeństwie?! - wybucham. Co on zrobił? - Napoleonie! - grożę mu palcem. - Radzę ci, żebyś mi wszystko powiedział. Od początku do końca. Ja nic nie zrobiłam. Dobrze wiemy, że nie utrzymujesz kontaktu z nikim innym prócz Emmy. - Emma. Nie chciała mi powiedzieć co się wydarzyło. Ona coś wie. To ma związek z nią. - O co chodzi z tą dziewczyną? Hm? Zakochałeś się? Uratowałeś ją przed kim? Przed jakimiś laskami ze szkoły? To nie w twoim stylu. - zakładam ręce na biodra.
Offline
Zakochałeś się?
Słysząc te słowa niemal się zadławiłem.
Jak ona może tak myśleć?
- Uratowałem? - pytam głupio, ciągnąc Lam za język. Nie słyszałem ich całej rozmowy.
Offline
- Powiedziała tylko, że jesteś bohaterem. - wydymam usta. - Nic więcej nie chciała mi powiedzieć. No ludzie! - przewracam oczami. - Czy teraz powiesz mi o co chodzi? Przed kim ją uratowałeś?
Offline
Powiedziała za dużo. Nie powinna. Nie powinna. Nie powinna.
Milczę, zamiast powiedzieć jakieś dobre kłamstwo. Po prostu nie mogę.
Czuję, jak z rąk wyrastają mi pazury. Nie panuję nad sobą. Jak ktoś z klanu się dowiedział, zginę. Zginę.
Offline
Denerwuje się.
Wzdycham ciężko, kręcąc głową.
- Co się stało? - pytam, o dziwo tym razem spokojnie.
Offline
Kręcę przecząco głową. Gdy powiem cokolwiek, choćby słowo, wydam wyro albo na Emmę albo na siebie. Wiem, że Lam nie odpuści. Decyzja należy do mnie.
Offline
- Leon. - mówię z naciskiem. - Czemu chcesz się wyprowadzać?
Offline
Nie odpuści. Nie przestanie dopóki nie dowie się prawdy. A czas leci... tik-tak, tik-tak, tik-tak.
- Nie mogę ci powiedzieć. - mówię, odwracając wzrok. Mam wrażenie, że Lambda jest wulkanem, który zaraz wybuchnie.
Offline
Zagryzam wargę aż do krwi. Nie. Cierpię. Tego.
'- Jeśli mi niczego do jasnej ciasnej, Leon zaraz nie powiesz, dzwonię do Uriaha. - grożę, patrząc śmiertelnym spojrzeniem.
Offline
- Żartujesz. - stwierdzam piskliwym, przestraszonym głosem. Podpuszcza mnie...
Offline
- Nie, nie żartuję. Już mnie nie będzie nawet obchodziło to, że od nich uciekliśmy. Wrócimy do Nowego Orleanu. - rozkładam ręce mocno poirytowana.
Offline
Zaciskam mocniej pięści. Jeśli tam wrócimy... Od razu zginę. Wyczytają wszystko z moich wspomnień.
Co chwilę zaciskam i rozluźniam dłonie, zastanawiając się głęboko. Ja albo Emma.
Offline