Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
W wampirzym tempie biegnę po telefon z sypialni i wybieram numer do Uriaha.
- Mówisz? - pytam, kładąc palec na słuchawce.
Stawiam go pod murem. Nie powinnam. Ale on też nie powinien zatajać prawdy. Nie mam wyboru.
Offline
- Czekaj! - wołam przestraszony. Mimo wszystko, podoba mi się moje życie. I nie chcę go tracić.
Offline
Odkładam telefon z satysfakcją.
- Mów. - żądam.
Offline
Biję się z myślami przez dłuższą chwilę. A może uda się przekonać Lam, że Emma nikomu nie powie? Że nie jest niebezpieczna? Nie zagraża nam?
- Ona wie. - mówię szeptem, tak, że żaden człowiek by nie usłyszał.
Offline
Wybałuszam oczy, na początku nie dowierzając.
- Kto wie? I o czym? - pytam bezsensu. Przecież to proste! Powiedział wszystko tej dziewuszce!
Offline
Wzdycham.
- Emma. - Niech to się już skończy. Niech wszyscy dadzą mi już spokój.
Offline
- Nie wierzę, że jesteś aż taki głupi, Leon. syczę. - Wydałeś na nas wyrok śmierci! Czy mógłbyś choć raz nie myśleć o sobie? Choć jeden cholerny raz? - wściekam się.
Offline
Zaciskam powieki.
Egoistą?
- Nikomu nic nie powie. Obiecała. - mówię, ignorując jej wcześniejsze słowa, które mimo wszystko mnie zbolały.
Offline
- No tak, oczywiście. Ta dziewczyna namotała ci w głowie. Już się w niej zakochałeś? - czuję, że jego bariera osłabła. Bez wahania się włamuję do jego umysłu. Jednak, gdy zdaję sobie z tego sprawę od razu mnie wyrzuca. I tak już wiem wystarczająco o nim i Emmie. Wybucham śmiechem. - Na razie to tylko szczeniackie zauroczenie. - kpię z niego, nie myśląc trzeźwo. - Nie pozwolę byś zginął. Ktoś musi z tym zrobić porządek. - syczę i w wampirzym tempie podążam do mieszkania naszej ukochanej wybranki Leona.
Offline
Łapię się za głowę.
Ona ją zabije. Zabije.
Te słowa krążą mi po głowie.
Wstaję i nie myśląc, także biegnę do Emmy. Nie pozwolę by zginęła.
Z dedykacją dla Magdy^^
Ostatnio edytowany przez Napoleon (2016-11-24 19:26:43)
Offline
Bosz, jak słodko. /przewraca oczami/
"Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko?"
Offline
Wchodzę do domu zrezygnowany poszukiwaniami Lambdy. Przepadła. Nie ma jej nigdzie.
Czyżby mnie zostawiła?
Wystraszyla się odpowiedzialności i znowu uciekła?
Wzducham ciężko, opierając się o ścianę. Oddech mi przyspiesza, a tętno nabiera pulsu.
Co ja bez niej zrobię?
Offline
- Leon, oddychaj. - Mówię po prostu. Patrzy na mnie jak na osobę nie z tego świata. Matko...
- Wróciłam. Porozmawiamy, jak znowu bedziesz pamiętał, jak się oddycha, dobrze? - pytam.
Offline
Nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, że wstrzymuje oddech.
- Lam... wrocilas. - Mówię, niezdolny do jakiegokolwiek dalszego ruchu.
Offline
Potakuje głowę.
- Oczywiście. - Mówię. - A teraz wstawaj. - Przygladam mu sie przez dłuższą chwilę. Długo mnie nie było, a ciebie pod jego oczami mówią wszystko. - Kiedy ostatnio jadles? - pytam badawczo.
Offline
Potrzasam głową.
- Gdzie byłaś? Szukałem cię tygodniami, martwilem się. Czemu nie dawalas żadnego znaku życia? Jesteś moja siostra Lam, tylko ciebie mam. - ciagne. - Błagam, nie znikaj już tak więcej. - unosze ręce w górze, chcąc ja przytulić, jednak rezygnuje w pewnym momencie.
Lekko osłabiony opadam na kanapę.
Offline
- Spokojnie, Leon. Wszystko po kolei. - wzdycham. - Nie chcę ani nie mam ochoty się znów kłócić. Dlatego powiem wprost. Mam zamiar porozmawiać z tą dziewczyną na ten temat. Wiem, że ci na niej zależy, dlatego będzie żyła... - zawieszam na chwilę głos. - Czuć to od ciebie na kilometr, Leon. - ubiegam jego pytanie co do Emmy.
Ostatnio edytowany przez Lambda (2017-01-22 02:51:37)
Offline
Przelyksm wielka gule w gardle.
- Masz jej nic nie zrobić. - zastrzegam, bijąc się z myślami.
Offline
Zbywam ręką jego wypowiedź.
- Myślałam nad wszystkim i doszłam do wniosku, że ta dziewczyna może się nam do czegoś przydać. A miejcie slub, wesele, dzieci. Nikt wam nie zabroni. - ciągnę. Wiem, że wszystko co mówię jest bez sensu, ale bawi mnie widok zakłopotanego Leona.
Offline
Słucham... ze co?!
- Gdzie byłaś? - sycze, nie ukrywając oburzenia.
Offline
- A tu i tam... - siadam na przeciwko niego. Nadal nie odpowiedział na moje pytanie.
Offline
- Możesz sprecyzować? - pytam.
Offline
- Cholera, Leon! - warcze. - Nasz los jest przeliczony, a ty się przejujesz gdzie byłam? Gratuluję logiki! - unosze głos.
Offline
- Przejmuję się, bo jesteś moją siostrą... - tłumaczę, ukrywając twarz w dłoniach.
Offline
Przez kilka minut milczę.
- Przepraszam. - wyznaje w końcu. - Masz rację, powinnam się odezwać, ale też musiałam to przemyśleć. Zrozum. Jesteś dla mnie najważniejszy i nie pozwolę, by Emma mi cię zabrała. - Mówię to, co od dłuższego czasu leży mi na sercu.
Offline