Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- A powiedz mi Chris, który z nas wie niektóre rzeczy lepiej...? Nie chcę tutaj siedzieć z panią Smith i próbować ją pocieszać. Mimo tego, co wam pokazuje, ona ma więcej uczuć i zmartwień niż ty od początku całego życia. - zauważyłem opanowaynm tonem. - Przed kim się popisujesz? Próbujesz zaimponować komuś? Pokazać, na co cię stać...? - marszczę brwi.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
A zawsze go miałem za równego gościa.
- Cieszę się, że tak dobrze pan mnie zna i wie jakie motywy mną kierują oraz jakie mam zmartwienia. - Krzyżuję przed sobą ręce, starając się nie mówić zirytowanym tonem, choć trochę właśnie taki wychodzi.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Tym razem unosłem brwi rozbawiony.
- Nie znam cię AŻ tak dobrze. Raczej chciałbym byś mi powiedział o co ci chodzi. Robisz komuś na złość...? To tylko pytania. Mogę zgadywać, osądzać, ale prawdy nie poznam jeśli mi nie powiesz - zauważyłem.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Wzruszam ramionami, pochmurniejąc.
- Lubię, gdy ludzie się uśmiechają. Nawet jeśli trzeba poświęcić swoją reputację. - Wyciągam telefon i piszę smsa do mamy. - Pan się nie przejmuje informowaniem kogokolwiek., napisałem już do matki, że mam przewalone i ma przyjechać.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Westchnąłęm.
- No dobrze, Panie Śmieszku. Mogłeś się wstrzymać z tym sms-em. Nie masz przewalone, ale o ile mi wiadomo masz zakaz wstępu do oceanarium... - podrapałem się po karku. - Żal mi trochę ciebie. Jesteś świetnym chłopakiem, ale nie znasz umiaru. Chciałbym ci pomóc, ale jeśli ty będziesz się jak dziecko obrażał za każdą formę krytyki... to daleko nie zajdziemy... - przyznałem nie za wesoło.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Ta, już mi pan mówił, że jestem jak dziecko - burczę, odczytując smsa. Lekko się krzywię. - Czy mamy jeszcze w planach o czymś rozmawiać?
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
- Chciałbym... Zależy, czy ty chcesz - zauważyłem. - Dyrekcja i tak mnie ochrzani, że cię nie zawieszę, a oni chcą mieć czyste ręce. Więc... możesz iść - westchnąłem z przykrością. Powinienem go zawiesić choćby na kilka dni, ale źle bym się z tym czuł, natomiast z drugiej strony... Zawieszanie go wciąż i wciąż nie ma sensu. Potrzebne jest znaleźć inny sposób na... ostudzenie jego wybuchowego charakteru.
Ostatnio edytowany przez Connor Sheppard (2016-12-15 18:13:06)
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Przechylam głowę.
- Ja myślę, że mi starczy na dzisiaj rozmawiania. - Wzruszam lekko ramionami. - Spoko, moi rodzice zrobią mi pogadankę o mojej nieodpowiedzialności za pana.
Podnoszę się z miejsca i przerzucam torbę przez ramię.
- W takim razie do zobaczenia wkrótce.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
- Skoroś tego taki pewien... - machnąłem do niego ręką. - Moje drzwi stoją zawsze otworem - zapewniłem i wróciłem niechętnie za biurko.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Nie mam problemów. Sam pan powiedział, że ludzie mają więcej zmartwień, niż ja przez całe życie. - Uśmiecham się nieco sztucznie, co niezbyt mi wychodzi, bo zazwyczaj tego nie robię i wychodzę.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Pukam do drzwi szkolnego pedagoga i wygładzam spódnicę. Od czasu felernego liceum minął już czas, wypiłam kilka filiżanek meliski, napisałam oficjalne sprostowanie i już mi odrobinę lepiej. Zazwyczaj nie jestem złośliwa, ale jako, że klasa zachowywała się karygodnie to zarządziłam szczegółowy sprawdzian.
Offline
Zaciekawiony przerwałem czytanie jakże mało interesującej książki i podszedłem do drzwi.
- O... Panna Villiers. Miło panią widzieć - uchyliłem drzwi szerzej by mogła wejśc do gabinetu.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Dzień Dobry. Mi również Pana miło widzieć.- uśmiecham się lekko i wchodzę do pomieszczenia.- Przyszłam w celu, usprawiedliwienia mojego zachowania pod koniec naszej wycieczki.
Offline
Westchnąłem i uśmiechnąłem się.
- Nie ma potrzeby - zapewniłem. - Jestem w stanie zrozumieć, że poniosły panią emocje, to się zdaża... - uspokoiłem ją. - Napije się czegoś pani?
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- To również, ale też ogromnie zawiodło i zasmuciło mnie zachowanie młodzieży.- wzdycham cicho.- Nie, ale dziękuję, Wypiłam już filiżankę Melissy*- stwierdzam i zakładam za ucho kosmyk włosów, dzisiaj wyjątkowo mam rozpuszczone.
* Ale bez Thomasa~ Autorka
Offline
Pokiwałem głową.
- No cóż... może to nauczka na przyszłość, by uważać na uczniów, których zabieramy na specjalne wycieczki - zauważyłem. - W każdym razie nie ma już sensu roztrząsać tą sprawę.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- To byli wzorowi uczniowie, zawsze na moich lekcjach była idealna cisza. Zorganizowałam tą wycieczkę, po to aby mogli poprawić swoją sytuację z ocenami.- Lekko kręcę głową.- Doskonała sugestia aby do tych wydarzeń nie wracać.- kiwam głową.
Offline
Uśmiechnąłem się.
- No widzi pani. Jest coś jeszcze o czym by pani chciała porozmawiać? - zapytałem jak zwykle.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Zastanawiam się chwilę i przeciągam dłonią po blacie, przelotnie muskając palcami talię kart. Marszczę brwi gdy przed oczami zaczyna mi się pojawiać kolejna wizja przeszłości. Mrugam rzęsami gdy widzę strzelaninę w kasynie i małego przerażonego chłopczyka. Jakiś mężczyzna został śmiertelnie ranny. O mój Boże. Zatykam usta dłonią i przymykam na chwilę oczy. Ostatnimi czasy, już nieco rzadziej mam takie brutalne wizje i zapomniałam jakie okropne uczucie temu towarzyszy.
Offline
Dosłownie na chwilę odwróciłem wzrok, a gdy wróciłem do panny Villiers ona stała blada z przerażenia.
- Czy coś się stało? - zapytałem niepewnie, zaniepokojony.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Zakręciło mi się w głowie..- mówię nieco cichszym niż zazwyczaj tonem.- Czy mogłabym na chwilę usiąść?- pytam i chowam za plecy trzęsące się dłonie. Kocham moją moc, ale takie wizje są szczególnie wykańczające, zarówno psychicznie jak i fizycznie.
Offline
Pokiwałem głową i użyczyłem ręki by pomóc jej dojść do fotela. - Dać ci coś do pica? Może wodę...? Nie wyglądasz najlepiej...
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Byłabym wdzięczna, za wodę.- kiwam słabo głową. Jeden wdech, drugi wydech. Już spokojnie. Jedną z wad a jednocześnie zalet mojej mocy jest to, że się wczuwam i czuję się jakbym osobiście uczestniczyła w danej sytuacji.
Offline
Podszedłem do szafki i wyciągnąłem z niej szklankę i butelkę wody.
- Często zdarza Ci się tak zasłabnąć...? - zapytałem wracając do niej i podając szklankę wody.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- To jest u mnie dosyć często od dziecka. Chociaż ostatnio zdarza mi sie to częściej.-stwierdzam i upijam łyk wody.- Zazwyczaj przechodzi po dziesięciu maksymalnie piętnastu minutach.- uśmiecham się słabo do mężczyzny.
Offline