Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Parskam.
- Uważaj, bo cię jeszcze usłyszy. - uśmiecham się. - Jego gabinet jest niedaleko.
Offline
Uśmiecham się szeroko.
- Mnie nie tyka. Za długo go znam, za dużo mam haków i takie tam. Był najlepszym przyjacielem mojego brata, moim zresztą też - wzruszam ramionami. - Choć innych też nie tknie, to typ wrażliwca - zachichotałam.
Jeśli coś kochasz to walcz o to, nie ważne, czy to chłopak, czy kanapka z bekonem.
Offline
Oj, prawda. I w tym momencie przypomniała mi się sytuacja w kawiarni... ach...
- Długo się znacie? - pytam nagle.
Offline
Myślę chwilę.
- Oj tak... Dość długo, ponad sześć lat. Ale na ostatnie 2 lata zniknął trochę z powierzchni ziemi - westchnęłam. Choć lepiej nie mówić dlaczego zniknął...
- Ale przynajmniej mogę go teraz przypilnować, by nie był taki samotny!
nie pierwsza i nie ostatnia mała xd
Jeśli coś kochasz to walcz o to, nie ważne, czy to chłopak, czy kanapka z bekonem.
Offline
- Och... Jak mówiłam, na pewno się ucieszy na widok twojego towarzystwa. Jesteś bardzo... miłą i energetyczną osobą. - mówię, powoli dobierając słowa.
Offline
- Po prostu mam z kim pogadać. Na co dzień, to tylko z pacjentami rozmawiam - zaśmiałam się cicho. - Zresztą pewnie mnie ochrzani a nie ucieszy się, ale to nadal kochany Conny. Nadal nie mogę zrozumieć, że żadna się za niego nie zabrała.
Jeśli coś kochasz to walcz o to, nie ważne, czy to chłopak, czy kanapka z bekonem.
Offline
Czyli jest wolny.
- Pan Sheppard ma jeszcze swój czas. Zdąży kogoś poznać na swojej drodze. - uśmiecham się lekko i skinam głową.
Offline
- Co nie zmienia faktu, że może się pospieszyć, bo reszta żyjących znajomych dostanie amoku... - wywróciłam oczami. - Mniejsza, rozgadałam się. Bardzo dzieję za podprowadzenie mnie tutaj - uśmiechnęłam się do Hannah.
Jeśli coś kochasz to walcz o to, nie ważne, czy to chłopak, czy kanapka z bekonem.
Offline
Także się uśmiecham.
- Proszę bardzo. - mówię. - Następnym razem powiedz Panu Sheppardowi, żeby oprowadzil cię po całym liceum. Może już się nie zgubisz! - dodaję rozbawiona.
Offline
Skinęłam głową rozbawiona.
- Jasne, chyba mi się przyda ta wiedza, by przynajmniej znów nie trafić do przedszkola - zaśmiałam się.
Stanęłam przed drzwiami gabinetu.
- Jeszcze raz dziekuję Hannah - uśmiechnęłam się szeroko.
Jeśli coś kochasz to walcz o to, nie ważne, czy to chłopak, czy kanapka z bekonem.
Offline
Kiwam głową.
- Nie ma za co. - uśmiecham się i zaczynam powoli odchodzić. - Cześć!
Offline
Pomahałam jej i wbiłam z szerokim uśmiechem do gabinetu przyjaciela.
Jeśli coś kochasz to walcz o to, nie ważne, czy to chłopak, czy kanapka z bekonem.
Offline
Pcham przed sobą wózek z biblioteki, na którym stoi perkusja Kita. Sam mam przez ramię swoją gitarę elektroniczną. Staram się zachować jak najciszej, w końcu są lekcje, ale zaraz na korytarzu zrobi się baaardzo głośno. Staje w ustalonym miejscu na łączniku między korytarzami i czekam na Chrisa.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Wbiegam jak najciszej potrafię na korytarz. Mam rozwiane włosy na wszystkie strony i niedopiętą koszulę po wfie. Mam wrażenie, że zaraz wylecą mi kontakty. Podbiegam do Kiana.
- No cześć. - Witam się, wyciągając pałki do perkusji z torby. - To co? Bez zbędnego pierdzielenia. Pora obudzić tę szkołę.
Uśmiecham się szeroko.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
- Podba mi się twoje podejście! - uśmiechnąłem się szeroko. - Wskakuj na wózek i zaczynam imprezę - spojrzałem na gitarę z błyskiem w oku i podłączyłem ją do wzmacniacza na niższej półce wózka.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Gdybym się tym przejmował, pierwsze o czym bym pomyślał, to to, że papa mnie zabije.
Zaczynam grać piosenkę, a Kian włącza się z gitarą.
W sumie... ta perkusja to cholernie głupi pomysł. Z taką zawsze trudniej uciekać.
https://www.youtube.com/watch?v=yOV_eLR … e=youtu.be
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Na korytarzu zaczna się robić tłok wylewających się z klas ciekawskich uczniów. I nie tylko uczniów. Nauczyciele też wybiegają - znają już mnie z tej sztuczki jaką jest wywołanie koncertu w szkole - Ale nie mogą się do nas dostać przez tłum dookoła.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Kian śpiewa zwrotki, a ja dołączam się przy refrenach. W sumie... ten koncert to świetna sprawa!
- Horrible Kids,
Would you looked what you did,
It was your ignorance,
That formed a beast with your wit.
Zauważam przerażone spojrzenie Tessy, do której mrugam i wracam do grania.
Śmieję się do Kiana, widząc jak biolożka próbuje się do nas dostać.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Ajajajaj... plan ucieczki!
Nie przestając grać zaczynam plecami popychać wózek w stronę w którą uczniowie się rozstępują niczym cholerne Morze Czerwone. Niestety nie przewidziałem takiego tłumu...
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Rzucam Kianowi nieco zaniepokojone spojrzenie.
- To się nie skończy dobrze! - Mówię.
Zeskakuję z wózka i pomagam pędem Kianowi pchać wózek.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
- Zauważyłem! - odkrzykuję i kiedy już myślę, że wydostajemy się z tłumu, przed nami staje on. Dyrektor.
- Jasna cholera... - syknąłem. - Ojciec mnie zabije... - dodałem zbitym tonem blednąc. Kozi róg.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Przechylam lekko głowę.
- Mój raczej nie, ale nie skończy się to dobrze. - Zauważam.
Dyrektor patrzy na nas z wściekłą miną.
- Witam, panie dyrektorze! - Rzucam z radosną miną.
- Do mojego gabinetu. Teraz. - Mówi dobitnie dyrektor.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
- Sorry... - zdążyłem tylko szepnąć do Kita i ciągnąć za sobą wózek ruszyłem do gabinetu dyrektora.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Zdenerwowana siedzę pod gabinetem dyrektora. Kiedy w końcu drzwi się otwierają podrywam się do góry.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
Wychodzę po Chrise. Mama nieźle wkurzona, ale aż boję się zobaczyć reakcje taty. Zobaczyłem Dith i uśmiechnąłem się do niej blado nie zwracając uwagi na innych uczniów chcących mi pogratulować.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline