Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Jest już jakiś czas po lekcjach, a ja błąkam się po korytarzach z pudłem moich osobistych rzeczy próbując trafić do gabinetu pedagoga.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Szukam wzrokiem jakiejś pustej sali. Przechadzam się po korytarzu i z nudów nucę coś pod nosem, co pewnie brzmi tragicznie. Nie słysząc niczego innego idę dalej. Nagle, widzę jakiegoś mężczyznę. W głowie notuję, żeby dodać to do listy żenujących sytuacji. W sumie... to chyba nauczyciel.
- Dzień dobry. Coś się stało? - pytam.
Mentalnie uderzam się w twarz. Coś się stało? Ale, z jednej strony jeśli to nowy nauczyciel to może trzeba mu w czymś pomóc?
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Uśmiecham się na widok jakiejś nastolatki. Ale... z drugiej strony co robi tak późno w szkole?
- Tak, widzisz, nie mogę znaleźć gabinetu pedagoga... - wyznałem lekko zażenowany. Pierwszy uczeń i muszę się pytać o drogę do własnego gabinetu.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- O, to w sumie niedaleko stąd. Mogę pokazać panu. - Mówię uśmiechnięta i skręcam w lewo. - Jeśli mogę spytać... czego pan uczy? No, bo jeszcze nie było za wiele lekcji i... po prostu chciałam się zapytać. - Tłumaczę.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Kiwam głową.
- Jestem Connor Sheppard, nowy pedagog - wytłumaczyłem, przedstawiając się. - A ty jesteś...? Jeszcze nie miałem okazji się poznać z uczniami.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Louisa Steward. - Odpowiadam. - Jest pan tutaj po raz pierwszy?
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Skinąłem głową.
- Dopiero zaczynam, śmiem dodać - sprostowałem, a w końcu zmarszczyłem brwi. _ Lousio... co robisz tak późno w szkole? - zapytałem.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Znaczy... Wolę chodzić po szkole niż siedzieć w domu. Tam jest za głośno. - Taa... - A tutaj można się skupić, zwłaszcza kiedy nikogo nie ma. Tylko ja i cisza. - Stwierdzam.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- "za głośno"? - powtórzyłem. - Jakieś problemy z rodzicami, rodzeństwem? - dopytuje.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Ee... w sumie to nic poważnego. Czasem się kłócą o jakieś wyjazdy, ale to jak są w domu. Jak ich nie ma to jest cisza. O! I tutaj skręcamy dalej tym korytarzem. - Mówię szybko i idę dotrzymując nauczycielowi kroku.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- Czyli rodzice się kłócą... A nie próbowałaś z nimi rozmawiać o tych wyjazdach? Na pewno masz swoje zdanie w tej sprzeczce? - zauważam. Dziewczyna wyraźnie unika tematu, a to oznacza tylko, że się tego wstydzi, a jeśli się tego wstydzi, to coś jest na rzeczy.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- To są raczej ich sprawy, a ja i tak niczego nie zdziałam. Raczej dodam oliwy do ognia. - Wzruszam ramionami.
A poza tym i tak nie wysłuchają.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- Hmm, mylisz się. Możesz zdziałać nawet wiele. Dla rodziców, zawsze zdanie dzieci jest najważniejsze, instynktu rodzicielskiego nie zmienisz... Choć zawsze zdarzają się wyjątki, ale tu już mówimy o patologiach. Jeśli logicznie uzasadnisz swoje zdanie, rodzice wezmą to pod uwagę, a jeśli twój głos zadecyduje w ich kłótniach... Możliwe nie będziesz musiała już pomagać błąkającym się nauczycielom, tylko będziesz spędzać czas z rodziną - uśmiechnąłem się do niej.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Tu nie o to chodzi. - Kręcę głową. - Ma pan dzieci? Po prostu, nie chcę zniszczyć czegoś co może pomóc mojej mamie w karierze, ale z drugiej strony nie byłoby jej wtedy jeszcze częściej w domu.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Na pytanie o dzieci lekko drżą mi kąciki ust, ale postanawiam milczeć.
- Rozumiem, dochodzi do tego jeszcze kariera... Wydaje mi się, że kariera nie jest od ciebie ważniejsza, no nie?
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Czy ja wiem... - dla taty pewnie nie jest, ale dla mamy... - To zależy od punktu widzenia. No i... nie odpowiedział mi też pan na pytanie. - Mówię.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- Mniejsza. zajmuję się twoim przypadkiem... - spojrzałem na nią uważniej. - Widzisz... Może czas pokazać twoim rodzicom kto tu jest na pierwszym miejscu? Posiadanie potomstwa wiąże się z wieloma, wieloma wyrzeczeniami, ale także wielkim szczęściem - zauważyłem.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Może i ma pan rację... Znaczy, mają trochę dużo na głowie, ale postaram się coś wymyślić. - O ile będą mieć czas. - Za rogiem jest gabinet, wystarczy pójść tam po schodach. - Mówiąc to, wchodzę po stopniach coraz wyżej.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Pokiwałem głową.
- Dobra, teraz trafię, dziękuję za pomoc Lousia... - znów wróciłem do niej spojrzeniem. - I pamiętaj by do mnie przyjść jak jakoś sprawa z twoimi rodzicami się poruszy, dobrze?
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Mhm. - Kiwam głową. - To ja... będę iść. Do widzenia i dziękuję za rozmowę. - Mówię, uśmiechając się niepewnie i oddalam się od gabinetu.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- To ja jeszcze raz dziękuję... - wchodzę do gabinetu i rozglądam się po pokoju z gluchym westchnieniem.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
/do rozmowy z Judith/
- Jasne - mówię radośnie. - Dobra. To idź do siostry i potem się dogadamy. To do zobaczenia! - Macham jej na pożegnanie.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
- Szczerzysz się jak idiota - zauważam z prychnięciem. - Zdajesz sobie sprawę, że Kate się wścieknie o to oprowadzanie?
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline
Wzruszam ramionami.
- Zawsze szczerzę się jak idiota. A Kate już i tak jest wściekła o ciebie. Także większej różnicy to nie zrobi. - Widzę, że nauczyciel podchodzi do drzwi klasy. - Chodź. - Ciągnę CeCe za łokieć. - Nie chcę zniszczyć mojej kryształowej opinii.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Powolnym krokiem zbliżam się do gabinetu pedagoga i po chwili pukam dwukrotnie. Mam nadzieję, że chociaż z grzeczności nie odmówi pojechania z nami na tą wycieczkę. Dzieci naprawdę się na nią ucieszyły.
Offline