Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Nie możesz iść do domu? - pytam z nadzieją.
No to... po normalnym treningu.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- Eee... nie. Poczekam na ciebie. - Stwierdzam i spoglądam na nich. - Możecie zacząć ćwiczyć. Ja robię się niewidzialny.
Potrzeba czasu żeby dokonać rzeczy trudnych. Aby dokonać rzeczy niemożliwych potrzeba trochę więcej czasu.
Offline
Kiwam głową i odwracam się do Luu.
- No to, co? Teraz wykorzystaj rotację - zaproponowałem wracając do poprzedniego zadania.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Wykonuję po kolei wszystkie ruchy i zaczynam rzucać do kosza, ale piłka wypada gdzieś daleko.
- Chyba geografia była prostsza. - Stwierdzam i w międzyczasie spoglądam na Willa, który cały czas się gapi.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Westchnąłem.
- Luu, skup się - poleciłem. Podałem jej piłkę. - Za bardzo się rozpraszasz. Jest tylko piłka i kosz. Nie ma Willa siedzącego na trybunach, ani mnie stojącego ci za plecami. Masz trzy sekundy na zapamiętanie gdzie jest kosz i jedną sekundę na rzut. I skup się na koszu, a nie na bracie...
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Spoglądam na kosz. Kilkanaście dni temu był Alaric i Kian, ale udało mi się trafić. Co prawda za którymś razem, ale jednak. Kosz jest wysoko, więc będę musiała użyć więcej siły i szybciej rzucić piłkę. Ponownie wykonuję te czynności co wcześniej tylko, że do tego skupiam się. Przedtem prawie mi się udało, więc teraz... spoglądam jak piłka prosto przelatuje przez kosz i ląduje na podłodze. Udało się. UDAŁO SIĘ.
- Dziękuję. - Mówię z uśmiechem do Kiana. - Naprawdę.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Uśmiecham się szeroko.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Widać naprawdę jestem dobrym nauczycielem - śmieje się.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
- Dobra, gadanie gadaniem, ale przejdźcie do rzeczy. Nudzę się. - Przewracam oczami.
Potrzeba czasu żeby dokonać rzeczy trudnych. Aby dokonać rzeczy niemożliwych potrzeba trochę więcej czasu.
Offline
- Jesteś najlep... - i Will znowu mi przerywa jakimś komentarzem. - W każdym razie... no dzięki. - Przytulam się do niego i sama zaskoczona tym zachowaniem idę w stronę trybun po torbę.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Drapię się po karku.
- Luzik. Wiesz gdzie mnie szukać jakbyś miała jakieś problemy - uśmiecham się szeroko.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
- Jasne. - Odpowiadam odwzajemniając uśmiech. - To... widzimy się w liceum! Do jutra! - Macham mu na pożegnanie i podnoszę torbę z krzesła.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- Ewentualnie możecie się też zobaczyć w naszym domu albo... - Louisa przewraca oczami, a ja się świetnie bawię. - Cześć, chłopcze-którego-imienia-zapomniałem-ale-uczysz-moją-siostrę-grać-w-kosza. - Mówię rozbawiony.
Potrzeba czasu żeby dokonać rzeczy trudnych. Aby dokonać rzeczy niemożliwych potrzeba trochę więcej czasu.
Offline
- Emm... Kian, Will. Kian Darhk Knight - przypomniałem mu kręcą głową i wróciłem spokojnie do treningu.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
- Mhm. No to w takim razie, cześć Kianie Darhk Knight. - Widzę już zirytowaną minę Louisy, która ma mnie dość, więc idę za nią i wychodzę z sali.
Potrzeba czasu żeby dokonać rzeczy trudnych. Aby dokonać rzeczy niemożliwych potrzeba trochę więcej czasu.
Offline
Po tej całej akcji ze Stevem, Tommym i Carol, było mi naprawdę głupio. Stałam tak tam i nic nie zrobiłam. Wzdycham, gdy słyszę dźwięk dzwonka. Powinnam iść na lekcje.
Oglądam się za siebie i widzę, że przed szkołą na ławce siedzi Dean. Przygryzam wargę, nie wiedząc, co powinnam zrobić. Waham się jeszcze przez chwilę.
- Przyjdę za chwilę, okay? - Mówię Steve'owi.
Trochę marudzi, ale po chwili zostawia mnie samą i wtedy wychodzę z budynku. Podchodzę do ławki, na której siedzi Dean. Zaczynam nerwowo tupać nogą w miejscu.
- Mogę się przysiąść? - Pytam ze słabym uśmiechem.
Baby, every dog on the street knows, that we're in love with defeat.
Are we ready to be swept off our feet and stop chasing every breaking wave?
Offline
Podnoszę głowę do góry. Przede mną stoi Ava, dziewczyna, która była z nimi.
- Jasne. - odpowiadam, jak z automatu.
Ostatnio edytowany przez Dean Byers (2016-11-19 15:37:24)
Offline
Niepewnie zajmuję miejsce obok niego. Naprawdę głupio się czuję. Pewnie powinnam była coś zrobić.
- Wiesz, przepraszam cię za nich. - Zaczynam. - Oni są... - Staram się znaleźć jakieś wytłumaczenie, ale nic nie przychodzi mi do głowy. Lekko wzruszam ramionami. - Przepraszam.
Baby, every dog on the street knows, that we're in love with defeat.
Are we ready to be swept off our feet and stop chasing every breaking wave?
Offline
Potakuję głową.
- Nie musisz za nich przepraszać. - stwierdzam. - To nie twoja wina.
Offline
- No niby tak. - Zaczynam obracać mój telefon w dłoniach. - Ale mogłam cokolwiek zrobić, prawda?
Baby, every dog on the street knows, that we're in love with defeat.
Are we ready to be swept off our feet and stop chasing every breaking wave?
Offline
Patrzę na dziewczynę, nie wiedząc czy przytaknąć czy czymkolwiek zaprzeczyć.
W końcu wzdycham i mówię:
- Nie chciałaś się sprzeciwić twojemu chłopakowi. Rozumiem.
Offline
Zakładam niezręcznie kosmyk włosów za ucho.
- Ta. No tak. Ale on jest moim chłopakiem, nie moim sumieniem. - Marszczę lekko brwi. - Chyba lubię się pogrążać. Powinnam była ci przytaknąć. - Śmieję się lekko.
Baby, every dog on the street knows, that we're in love with defeat.
Are we ready to be swept off our feet and stop chasing every breaking wave?
Offline
Zaciskam palce na dłoni.
- Nie podoba mu się to, że ze mną rozmawiasz. - bardziej stwierdzam niż pytam. Widzę jego sterczącą sylwetkę przed szkołą.
Offline
Mrugam kilka razy i zauważam zaskoczona, że faktycznie Steve stoi przed szkołą. Zasłaniam usta palcami. Kurczę. Powiedziałam mu, że zapomniałam zabrać zabrać książki.
Zaraz jednak odsuwam dłoń.
- No cóż. Będzie musiał jakoś to przeżyć. - Uśmiecham się lekko, starając się ukryć zmartwienie.
Baby, every dog on the street knows, that we're in love with defeat.
Are we ready to be swept off our feet and stop chasing every breaking wave?
Offline
Kręcę głową.
- Nie musisz ze mną siedzieć w ramach rekompensaty - Nie musisz... [ - Możesz iść. - odwracam głowę i zaciskam szczękę.
Offline
Waham się przez chwilę.
- Nie o to chodzi. Chodzi o to, że... - Zastanawiam się. - W sumie, to sama nie wiem, o co chodzi.
Chowam telefon do kieszeni.
Baby, every dog on the street knows, that we're in love with defeat.
Are we ready to be swept off our feet and stop chasing every breaking wave?
Offline