Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Pośpiesznie zakładam trampki, nawet nie wiążę sznurówek i szybko wychodzę z mieszkania. Ojciec wyszedł za mną z mieszkania ale chyba mama go zatrzymała. I dobrze. Miałam już dość jego gadaniny. Wybiegam z budynku i od razu czuję wieczorny chłód. Przez chwilę zastanawiam się czy nie wrócić ale ta myśl znika tak szybko jak się pojawia. Naciągam kaptur na głowę i wkładam dłonie do kieszeni spodni. Przyspieszam kroku, idę po prostu przed siebie, nawet nie zwracając uwagi gdzie. Wzrok wbijam w ziemię, raz na jakiś czas zerkając na niezawiązanym sznurówki butów, które z każdym krokiem bezwładnie podskakują i opadają w różne strony. Po jakimś czasie zaczynam zwalniać ale nadal nie podnoszę wzroku. Uspokajam oddech ale myśli cały czas krążą po mojej głowie i nie mogę ich zatrzymać, tak jak by myśli myły mocnym nurtem rzeki, który mnie porwał i już nie mogę się z niego wydostać. Wzdrygam się przerażona tą myślą i gwałtownie zatrzymuję.
Cisza.
Głucha cisza.
Martwa cisza.
Moje serce bije coraz szybciej, teraz tylko ono zagłusza tą przerażającą ciszę. Zaciskam pięści i pozostaję w bezruchu, patrząc jak wszystko zwolniło, prawie się zatrzymując. Nie mogę znieść tego. Mam wrażenie, że utknęłam w tej chwili i że ciągnie się ona w nieskończoność. Tkwię w bezruchu dopóki jakaś kobieta rozmawiająca przez telefon nie potrąca mnie ramieniem, wtedy nagle wszytko ożywa, przyspiesza i wraca do normy.
Wypuszczam powietrze z płuc i mrugam kilka razy, przyglądając się jak sylwetka kobiety znika za rogiem. Mniej więcej wiem gdzie jestem, więc nie martwiąc się o to ruszam dalej.
W którymś momencie przejeżdża obok mnie jakiś koleś na motorze, przyglądam mu się kiedy mnie mija i kiedy znika za rogiem w jakiejś uliczce. Idę w tamtą stroną, a kiedy mijam uliczkę widzę, że mężczyzna się zatrzymał. Zatrzymuję się i przyglądam jak zdejmuje kask. Podryguję w miejscu zastanawiając się nad myślą, która zaczyna krążyć po mojej głowie.
Ruszam w jego stronę, widzę jak podnosi na mnie swoje niebieskie oczy. Zerkam za siebie nieco niepewna czy chcę podchodzić, nie zatrzymuję się jednak dopóki nie staję obok niego.
- Koniec drogi czy jedziesz dalej? - pytam szybko, unosząc delikatnie brwi.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Przyglądam się podchodzącej do mnie dziewczynie. Przez chwilę milczę, obracając w dłoni kluczyki do mieszkania.
- To zależy. A czego oczekiwałaś, gdy zdecydowałaś się do mnie podejść? - Pytam, schodząc z motocykla.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- Że rzucisz jakiś tekst typu: "Dla ciebie mogę wszystko", pozwolisz mi wsiąść i pojedziemy... - robię krótką pauzę. - Gdziekolwiek - kończę zdanie i przygryzam wargę.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Przeczesuję palcami włosy.
- Cóż, nie trafiłaś na typ faceta, którego oczekiwałaś. - Wzruszam nonszalancko ramionami. - Rodzice nie uczyli cię jak byłaś mała, że nie można wsiadać na motocykle z nieznajomymi? - Unoszę brew, trochę rozbawiony.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Uśmiecham się słodko.
- Uczyli i do dziś chcieli by mnie trzymać za ręce jak przechodzę przez ulicę - mówię, a po tych słowach uśmiech schodzi mi z twarzy. - W sumie dobrze, że nie taki typ. Tacy kolesie to oblechy - stwierdzam, nieco się krzywiąc. - Nici z przejażdżki? - dopytuję zrezygnowana.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- Tego nie powiedziałem - odpowiadam, chowając klucze do mieszkania do kieszeni. - Po prostu zauważam, że wychodzisz trochę na... desperatką? - Unoszę brew, uśmiechając się krzywo. - Musiałaś nieźle się na nich wściec.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Wywracam oczami i znów chowam dłonie w kieszeniach.
- Trochę - przyznaję. - Nie przesadzasz z tą desperatką? - pytam, unosząc brew. Widzę jego spojrzenie, wzdycham. - Nigdy nie jeździłam, a wydaje mi się, że to świetny sposób aby... - zacinam się nie wiedząc jak mu to wytłumaczyć. Poczuć, że się żyje? Zostawić za sobą to dziwne spowolnienie. - ...przyspieszyć - kończę znajdując odpowiednie słowo.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Unoszę brew.
- Możliwe. - Po chwili zastanowienia, rzucam w jej stronę swój kask. - Miałem iść do baru, ale zawsze można zmienić plany, Bezimienna.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- Większość obcych facetów zna mnie pod imieniem Niezainteresowana - mówię i patrząc na kask, po czym go zakładając. Kładę jedną ręka ja jego ramieniu i niezgrabnie siadam za nim. - Ale w twoim przypadku może być Melissa - dodaję, odchylając się nieco i chuchając na swoje dłonie.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- Noah - rzucam, odwracając lekko głowę w jej stronę. - Wybierasz opcję ostrożną, czy od razu na całość? - Pytam, marszcząc lekko brwi. - Zabrzmiało dwuznacznie. Chodziło o prędkość.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Parskam śmiechem.
- Nie śmiałabym pomyśleć inaczej - komentuję, przyglądając się twarzy Noaha z lekkim rozbawieniem ale i ekscytacją. - Nie hamuj się - mówię, odpowiadając na jego pytanie i obejmuje go ramionami w pasie. Przyznam, że jest mi od razu nieco cieplej.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Odwracam się i ściągam jej na dół osłonę na oczy.
- Może trochę wiać - informuję i odpalam motocykl. - A nie chcemy podrażnić takich ładnych oczu.
Wyjeżdżam z uliczki w miarę wolno. Ostatni raz odwracam się, patrząc na nią, a raczej na przyciemnianą osłonę, za którą są jej oczy, jakby pytając o przyzwolenie. Ona kiwa lekko głową. Mam wrażenie, że jest zestresowana. Uśmiecham się pod nosem.
- Radzę mocno się trzymać - mówię, odwracam się w stronę jezdni i wyrywam motocykl do przodu, coraz bardziej się rozpędzając.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Od razu mocniej przyciskam się do Noaha i zaciskam oczy. Faktycznie, mocno wieje. Chłodne powietrze przy tej prędkości wydaje się lodowate, wiatr przewiewa na wylot moją cienką bluzę. Zaciskam dłonie na materiale jego kurtki i powoli otwieram oczy. Kąciki moich ust drgają kiedy rozglądam się na boki. Zdążam tylko rzucić okiem na pojedynczych ludzi, budynki, sklepiki... A oni już znikają. Wszystko pędzi. Podoba mi się to. W końcu nie mam wrażenia, że stoję w miejscu, w końcu się nie nudzę, w końcu się nie wlekę jak wszyscy, uciekam. Uciekam przed światem.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Szlam ulicami miasta zapatrzona w monitor telefonu gdy nagle na kogoś wpadam.
Offline
Łapię za ramiona niską szatynkę, która na mnie wpada, zanim zdąży się przewrócić. Wzdycham.
- Ja wiem, że jestem przystojny, ale nie musisz na mnie dosłownie lecieć.- Uśmiecham się troszkę złośliwie.
Always be the smartest person in the room.
Offline
- Wiesz? Twój wygląd aż zabiera mi dech w piersi.- wzdycham teatralnie.
Offline
Wznoszę oczy do nieba.
- Cholera, w końcu trafiłem na kogoś, kto ma dobry gust! - Mówię, po czym patrzę na dziewczynę z krzywym uśmiechem na ustach.
Always be the smartest person in the room.
Offline
- No widzisz, cuda sie zdarzają.- uśmiecham sie ironicznie.
Offline
Nachylam się do jej ucha.
- Zdradzę ci tajemnicę - mówię konspiracyjnym szeptem. - To jest Insolitam. Tutaj nie ma cudów, bo nic już nikogo nie zaskoczy.
Always be the smartest person in the room.
Offline
- Jesteś tego pewien? A jakby nagle pojawiła sie armia krwiożerczych wróżek chcących przejąć nasze miasto?-marszcze lekko brwi powstrzymując śmiech.
Offline
Udaję, że się zastanawiam, po czym po dłuższym czasie kręcę głową.
- Chyba by mnie to nie zdziwiło. Tym bardziej, że z tego co wiem, były już wróżki w Insolitam.
Always be the smartest person in the room.
Offline
- A armia zombi wyglądających jak twoja była lub twój były? Jestem tolerancyjna.- pytam. Kurde musze go czymś zaskoczyć...
Offline
Zagryzam lekko wargę, żeby się nie roześmiać.
- Myślę, że moje byłe nie muszą być armią zombie, żeby sprowadzić na mnie niebezpieczeństwo. - Kąciki ust mi drżą. - Poza tym, po prawdzie wiem, że jest jedna dziewczyna, która chodzi z umarlakami.
Always be the smartest person in the room.
Offline
- Oczywiście, powiedz mi lepiej czego w tym mieście nie ma.- wzdycham teatralnie.
Offline