Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Uniosłem brwi - Będę miał na uwadze
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Offline
- Nawet nie wiesz jak mi ulżyło. - Mówię, znajdując odpowiedni chodnik, przez co chwilę potem wychodzimy parkiem. - Masz tak czasami, że... kochasz swoją rodzinę, ale gdy znasz jej zachowanie i wiesz, że jest nieobliczalna chcesz zapaść się pod ziemię i nie wracać?
Every time I see you oh I try to hide away
But when we meet it seems I can't let go
Every time you leave the room I feel I'm fading like a flower
Offline
Marszczę brwi - Nie... Raczej nie.
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Offline
Kręcę głową.
- To w zasadzie nawet lepiej. Zero załamań.
Every time I see you oh I try to hide away
But when we meet it seems I can't let go
Every time you leave the room I feel I'm fading like a flower
Offline
- Mhm... - kiwam głową, milknąc
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Offline
Syczę cicho z bólu, opierając się o budynek. Misja poszła dobrze. Udało się. Ale mimo wszystko... Nie mam w pobliżu żadnych obdarzonych z mocą leczenia. Muszę coś szybko sama wymyślić. Cholera, Robyn! Szkolił cię sam Batman. Nie trać logiki myślenia i ogarnij, co możesz zrobić.
You'll always be mine, in the back of my mind... I'll look for you first in my next life.
Offline
Po udanym pokazie idę, pogwizdując, w stronę swojego mieszkania. Wtedy słyszę syk bólu. Próbuję to zignorować, jednak wtedy odczuwam ból głowy i pojawia mi się wizja tej dziewczyny. Annabell. A może Margaret? Ile jej wcieleń już widziałem w moich snach?
- Cholera jasna - mruczę, łapiąc się za głowę.
Skręcam w boczną uliczkę i zauważam Sagittę. Mrugam kilka razy zaskoczony. A może wcale mnie to nie dziwi? Z jej ramienia cieknie krew.
- Panience potrzebna pomoc? - Unoszę brew.
Always be the smartest person in the room.
Offline
Najpierw przychodzi ból głowy. Potem przychodzi on - Tate Weaver. Czy tak już będzie zawsze?
- Dam... sobie... ra... - Syczę znowu. - Nie możesz poznać mojej tożsamości, Tate.
You'll always be mine, in the back of my mind... I'll look for you first in my next life.
Offline
- Nie chcę cię martwić, ale raczej wiem już, jak wyglądasz - mówię, uśmiechając się krzywo. Dopiero wtedy coś wyłapuję. - Zapamiętałaś moje imię. Dzięki za zaszczyt.
Podchodzę do niej bliżej.
Always be the smartest person in the room.
Offline
Marszczę brwi, nadal trzymając się za ramię.
- Skąd niby wiesz? To te twoje sztuczki, bycie mentalistą, czy cokolwiek? - Z jednej strony potrafię ogarniać ból. Z drugiej jestem zbyt słaba, żeby to zrobić.
You'll always be mine, in the back of my mind... I'll look for you first in my next life.
Offline
Nie. Po prostu widuję cię w moich cholernych snach, za każdym razem jesteś kimś innym, ale zawsze masz tę cholernie piękną twarz.
Waham się tylko przez chwilę.
- Powiedzmy. To co? Wolisz się wykrwawić ze swojej winy, czy móc ewentualnie zwalić na mnie, jakbym schrzanił? Mieszkam niedaleko.
Always be the smartest person in the room.
Offline
Sarah opowiadała mi o nim, że podrywa wszystkie dziewczyny, które się da. Pójście z nim do jego mieszkania nie powinno być dobrym pomysłem. Choć chyba Sarah go lubi tak poza tym... Nie mam pojęcia co myśleć.
Na pewno stanie w miejscu i wykrwawianie się mi nie pomoże. Wzdycham.
- Dobrze. Możemy pójść do ciebie. Tylko jakoś słabo mi - mruczę, przymykając oczy.
You'll always be mine, in the back of my mind... I'll look for you first in my next life.
Offline
Kręcę głową i podchodzę do niej, podnosząc ją na ręce. Patrzę przez chwilę na jej twarz.
- Jaki byłby ze mnie gentleman, gdybym kazał ci iść w takim stanie? - Mówię i ruszam do mieszkania, ignorując te dziwne uczucie, które mi towarzyszy, gdy na nią patrzę.
Always be the smartest person in the room.
Offline
Spaceruję po ulicach miasta gdy widzę znajomą postać. Przełykam ślinę i gwałtownie opieram się o ścianę. Muszę mu w końcu powiedzieć co czuje, ukrywanie tego mnie zabija cząstka po cząstce. Doskonale zdaję sobie, że jak mu to powiem, moje serce zostanie po raz drugi niezaprzeczalnie złamane. I tym razem prawdopodobnie będzie bolało jeszcze bardziej.... Ale muszę to zrobić muszę... Jak to powiem nasza historia się skończy... Ale może tak po prostu będzie lepiej.Podchodzę bliżej niego na lekko chwiejnych nogach. - Leon...- mówię cicho. Cholera! Gdzie moja odwaga.
Offline
Odwracam się z widocznym przerażeniem wymalowanym na twarzy.
- Emma... - spoglądam na nią smutnym wzrokiem. Czuję, co może zrobić.
A mimo to nie odwracam wzroku.
Offline
- Musimy pogadać.- mówię już pewniejszym głosem. Widzę wyraz jego twarzy, to dla nas obojga nie będzie łatwe.-Możemy teraz?- pytam i cicho wzdycham.
Offline
- Emma... - drapię się po karku. - Wiem do czego zmierzasz. To nie jest dobre. - wzdycham.
Offline
- Wiesz? Skąd wiesz?- mrugam rzęsami skołowana. Czy to jest aż tak oczywiste?
Offline
Kręcę głową.
- Szósty zmysł. - mruczę. - Ale proszę, powiedz co chciałaś. - szepczę, wiedząc co się zaraz wydarzy. Ze jej życie na nowo się rozpadnie. Wie to, lecz nadal tli się w niej ta cholerna nadzieja. Zaciskam szczękę, patrząc na Emmę wyczekująco. Chce to powiedzieć.
Offline
Biorę głęboki wdech i wydech a następnie mrugam rzęsami aby odpędzić łzy, który czują, że zaraz będzie pora na nie.Boże jak ja mam to powiedzieć. Nawet nie wiem jak to powiedzieć.
- No więc, prawdopodobnie to już wiesz.... Przynajmniej ja tak myślę, że wiesz.- plączę się w zdaniach.- Czuje coś do ciebie i to nie jest zwykła przyjaźń albo wdzięczność za uratowanie życia.- mówię coraz ciszej.- Doskonale wiem, że to jest złe... że to nie powinno się wydarzyć. Że to jest nierealne.- przełykam ślinę i skupię paznokcie. Powiedziałam to, najgorsze już za mną, teraz tylko jego reakcja i mogę moje życie i rozwalone serce znowu jakoś składać.
Offline
Przeczesuję włosy palcami i opieram się o pobliski murek. I co mam jej teraz powiedzieć? To samo?
Wzdycham głęboko, zakrywając twarz dłońmi.
- Przepraszam. Przepraszam, że cię tak skrzywdziłem. - szepczę.
Offline
- To sie to po prostu stało. Po prostu coś poczułam. Żadnego z nas nie może tego zmienić ani nie jest temu winne. Nic nie możemy z tym zrobić.- wzdycham.- Nie możemy wymazać albo zapomnieć. Obu próbowałam.- przegryzam wargę i czuję ciepłą kroplę na policzku. Ocieram ją natychmiast. Nie... jeszcze nie teraz. Jeszcze nie moge sie rozkleić.
Offline
Wzrok mam cały czas opuszczony. Nie mógłbym spojrzeć jej teraz w twarz.
- Co mogę zrobić by to naprawić? Byś już niecierpiała? - pytam, choć odpowiedź już znam. Zauroczenie, to jest to.
Offline
Powiedzieć, że czujesz to samo. Szybko przemyka mi przez myśl, ale to jest niemożliwe, on nigdy tego nie powie.
- Nie wiem, naprawdę nie wiem.- mrugam rzęsami i patrzę na niego. Nie może na mnie spojrzeć. Nie może na mnie patrzeć. Być może sie myliłam mając nadzieję, może mnie nienawidzi albo się mnie boi...
Offline
Zaciskam mocniej oczy, czując, że to wszystko zaczyna mnie załamywać.
Niespodziewana presja...
Oczekiwanie ode mnie czegoś, czego nie mogę zrobić. Zniszczyłbym... postawiłbym na niej krzyżyk.
Wreszcie się i podnoszę i patrzę na jej czerwone oczy.
Jest taka niewinna...
- Chcesz zacząć od nowa? - pytam, co niełatwo przechodzi mi o gardło. - Sprawię, że zapomnisz. Nie będziesz pamiętać nic w związku ze mną. Nie będzie już bolało... Zapomnisz o wszystkim. Zapomnisz o mnie.
Powiedz tylko słowo. A zrobię to. - nalegam.
Ostatnio edytowany przez Napoleon (2017-02-11 21:48:18)
Offline