Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 … 16 17 18
Westchnąłem i podszedłem do dziewczyny za ladą. Uśmiechnąłem się krzywo.
- Dzień dobry. Proszę dwa razy pomarańczowa mocha na wynos - powiedziałem uprzejmie.
Wcale nie zauważyłem, jak mi się przyjrzała.
Zabrałem od niej kawy i wyszedłem, a Wega razem ze mną. Podałem jej kubek.
- Dobra, latający kubku. To może powiesz mi, o tym warunku.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Pochwyciłam kubek skuliłam ramiona.
- Bardzo chcesz wiedzieć? - zapytałam mając wrażenie, że rumienieje. A to niemożliwe. Po prostu niemożliwe.
- Jeźdźcy widząc moją nienawiść do mężczyzn wyznaczyli warunek, że dopiero gdy ktoś mnie prawdziwie pokocha zdejmą ze mnie klątwę. Lyrae ma zostać uwolniona dopiero gdy ona kogoś pokocha, a ja... no widzisz... - przytuliłam kubek kawy.
Co prawda rozkoszowanie się teraźniejszością jest sztuką, którą bardzo niewielu ludziom udało się opanować. Większość albo boi się przyszłości, albo rozpamiętuje przeszłość.
Offline
Kiwnąłem głową, nie wiedzieć czemu nagle mając ochotę odwrócić głowę.
- Wykorzystywać miłość jako warunek? Wyjątkowo okrutne. I... bajkowe. Pocałunek przebudzenia i takie tam - powiedziałem, nadal dziwnie zawstydzony. Dlaczego? Upiłem łyka kawy. - Jednak wychodzi na to, że ty potrafisz kogoś pokochać, a ona nie. Inaczej to ty byś dostała jej karę.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Patrzyłam tępo w kubek.
- No... Tak. Przecież umiem kochać - oburzyłam się. - Po prostu nie chciałam kochać! Wolałam zabić kochanków Lyrae, ona ich nie kochała! A do mnie... - zacisnęłam usta. - Niektórzy mnie z nią mylili...
Co prawda rozkoszowanie się teraźniejszością jest sztuką, którą bardzo niewielu ludziom udało się opanować. Większość albo boi się przyszłości, albo rozpamiętuje przeszłość.
Offline
- Co tylko jeszcze bardziej cię wkurzało, ale jednocześnie ułatwiało ich zabicie - domyśliłem się.
Dziwna myśl świtała mi w głowie. Co jeśli wykorzystywała podobieństwo do siostry w inny sposób...? Spojrzałem na nią i od razu się za to skraciłem. Przecież to Wega. Nie jest złym człowiekiem. Choć chciała mnie zamordować, nie potrafiłem myśleć o niej jako o kimś złym.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- Nie wiem, czy ułatwiało... Raczej miałam silną motywację - pokręciłam głową i upiłam ostrożnie łyk kawy. - Dobra...- powiedziałam cichutko do siebie. Dawno nie piłam kawy. Ani nie rozmawiałam z nikim za dnia. - W każdym razie, jestem na dobrej drodze do zaprzestania zabijania na stałe. Może znajdę jakiś sposób na uwolnienie się z tej klątwy, a wtedy... jeszcze nie wiem co potem - przyznałam, rozumiejąc powoli jak głupio musiało to brzmieć i na jaką idiotkę wychodziłam.Przed Noahem w dodatku...
Ostatnio edytowany przez Wega (2018-12-28 22:09:32)
Co prawda rozkoszowanie się teraźniejszością jest sztuką, którą bardzo niewielu ludziom udało się opanować. Większość albo boi się przyszłości, albo rozpamiętuje przeszłość.
Offline
Uśmiechnąłem się krzywo. Piłem kawę powoli, rozkoszując się każdym łykiem. Co jak co, ale żadna kawa nie równała się tej z Insolitam.
- A wtedy będziesz żyła tak, jak chcesz - zaproponowałem. - I będziesz musiała się trochę przyzwyczaić do współczesnego świata. Nie chcę nic mówić, ale zabawne będzie obserwowanie cię przy walce z technologią. - Zaśmiałem się krótko.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Wydęłam policzki oburzona.
- Umiem obsługiwać komputer. Przyglądałam się jak ludzie go używali - powiedziałam. - Bardzo szybko się uczę, przystosowałabym się! Po prostu... Co miałabym tu robić? Zakładając, że uda mi się jakoś uwolnić, to nie mam żadnych kwalifikacji, ani umiejętności, które przydałyby się w dzisiejszych czasach... Oh, no dobrze, jestem oblatana w historii - parsknęłam.
Co prawda rozkoszowanie się teraźniejszością jest sztuką, którą bardzo niewielu ludziom udało się opanować. Większość albo boi się przyszłości, albo rozpamiętuje przeszłość.
Offline
Wzruszyłem ramionami. Powiedziałbym, że wygląda uroczo z tymi rumieńcami oburzenia, ale wolałem nie wylądować pod kołami następnego samochodu.
- Zawsze mogę cię douczyć. Papiery można podrobić, a przynajmniej ja znam ludzi, którzy potrafiliby to ogarnąć. - Uniosłem kącik ust. - Przywilej synka byłego szefa Agencji Złych. - Przewróciłem oczami. Nadal nie mogłem uwierzyć w to, że ojciec wplątał się w coś takiego. - W każdym razie są licea dla dorosłych, studia możesz zrobić. A poza tym kupa znanych ludzi teoretycznie nie miała kwalifikacji i gdzie są teraz?
Jakiś roześmiany chłopak o ciemnych włosach i oczach, na których najwyraźniej miał intensywnie niebieskie soczewki, przebiegł mi przed nosem, wygadując coś o jakiejś latarnii. Za nim podążała przestraszona, rudowłosa dziewczyna.
Uśmiechnąłem się całkowicie szczerym uśmiechem.
- Rozgadałem się. Ale daj spokój, Wega. Wiem, że jesteś silną i niezależną kobietą, ale wiem, jak trudno się dostosowywać do biegu czasu, gdy jest się nieśmiertelnym. Zawsze możesz na mnie liczyć, wiesz? - Skupiłem na niej wzrok na dłużej, starając się nie wpaść na innych ludzi.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Drgnęłam, unosząc na niego wzrok. Przez chwilę milczałam, a na bladej skórze w świetle dnia nie dało się ukryć rumieńców.
- To... bardzo miłe z twojej strony - przyznałam, uśmiechając się lekko do Noaha. Uświadomiłam sobie, jak rzadko się do niego uśmiecham, a właściwie, że wcale się do niego nie uśmiecham i jakoś mnie to strapiło. Odwróciłam wzrok, spuszczając go pośpiesznie. Zamiast patrzeć się na Noaha, zaczęłam bawić się jego nieśmiertelnikiem, na mojej szyi.
- Nie musisz się tak na mnie skazywać - dodałam w końcu. - Najpierw godzisz się z tym, że zajmuje twoje miejsce, teraz spacerujesz nawet za dnia, a już na przyszłość, oferujesz swoją pomoc... Nie uwolnisz się ode mnie - stwierdziłam rozbawiona.
Co prawda rozkoszowanie się teraźniejszością jest sztuką, którą bardzo niewielu ludziom udało się opanować. Większość albo boi się przyszłości, albo rozpamiętuje przeszłość.
Offline
- Kto powiedział, że chcę się uwolnić? - Uniosłem brwi.
W głębi czułem się trochę zażenowany, ale nie za bardzo. Żeby to zamaskować, uczepiłem się znowu ustami o kubek z kawą.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Zmarszczyłam brwi, samej także upijając kawy. Niestety przez to upijanie kawy by zamaskować zaciśnięte usta skończyła mi się kawa. Wyrzuciłam kubeczek do kosza na śmieci. Odchrząknęłam i znów zadarłam głowę by spojrzeć na Noaha.
- A więc czego chcesz, Noah... Względem mnie? - zapytałam, patrząc na niego z zainteresowaniem. Palce nadal obracały nieśmiertelnik mężczyzny, już bardziej z przyzwyczajenia.
Co prawda rozkoszowanie się teraźniejszością jest sztuką, którą bardzo niewielu ludziom udało się opanować. Większość albo boi się przyszłości, albo rozpamiętuje przeszłość.
Offline
Otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, jednak zaraz je zamknąłem. Czego od niej chciałem?
Odruchowo schowałem dłoń do kieszeni i złapałem kluczyki od motocykla, jakby miały w czymkolwiek pomóc. Jaka była prawda?
- Prawda jest taka, że ja sam nie wiem - powiedziałem trochę zakłopotany i przeczesałem włosy palcami. - Dobrze mi się spędza z tobą czas. Dobrze mi się z tobą kłóci - dodałem półżartem. - I... nie wiem dlaczego, ale chciałbym ci pomóc. Poza tym jesteś dobrą osobą i chyba mam wrażenie, że w jakiś pokręcony sposób jesteś jedyną osobą, która potrafi mnie zrozumieć i która jest dla mnie taka... realna. - Prychnąłem lekko. - Jak na ironię, bo mówię o osobie, która w dzień robi się niewidzialna.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Znów się uśmiechnęłam, kiwając głową. Spuściłam też wzrok z Noaha, samej nie dając rady tak długo go utrzymać. Dziwne uczucie...
- A więc niech będzie - uznałam, lekko wzruszając ramionami. - Skoro jestem dla ciebie aż tak realna, to zobaczymy co będzie jak będę już wolna - stwierdziłam już z nutką uporu. - Zbyt dużo lat spędziłam na rozpamiętywaniu Orfeusza, sam mi to pokazałeś. Teraz skupię się na tym, by złamać klątwę - oświadczyłam z dumą.
Co prawda rozkoszowanie się teraźniejszością jest sztuką, którą bardzo niewielu ludziom udało się opanować. Większość albo boi się przyszłości, albo rozpamiętuje przeszłość.
Offline
Uniosłem brwi.
- Oho. Czyli masz już jakiś plan? - Dopytałem rozbawiony.
Spojrzałem na zegarek, który lata, naprawdę sporo lat temu dostałem od ojca. Nie zostało nam wiele czasu i w każdej chwili moc mogła przestać działać.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- Nie - przyznałam bardziej zrezygnowanym tonem. - Ale coś wymyślę. Na pewno może być jeszcze jakiś inny sposób, który nie uwzględnia zakochania się we mnie - stwierdziłam. - Ale muszę się nad tym zastanowić. Coś wymyślę - powtórzyłam, jakby chcąc upewnić samą siebie, że właśnie tak zrobię. Coś wymyślę.
Co prawda rozkoszowanie się teraźniejszością jest sztuką, którą bardzo niewielu ludziom udało się opanować. Większość albo boi się przyszłości, albo rozpamiętuje przeszłość.
Offline
- Mam dziwne przeczucie, że twoja klątwa długo już nie potrwa. - Uśmiechnąłem się lekko. Zaraz jednak spoważniałem. - Nie mamy za wiele czasu. Chcesz, żebym cię odwiózł na klif?
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Pokręciłam głową.
- Nie, nie trzeba. Wrócę sama - zapewniłam. - Ciesz się, ze mogłam spędzić z tobą tą godzinę. Choć byłam sceptycznie nastawiona - przyznałam.
Co prawda rozkoszowanie się teraźniejszością jest sztuką, którą bardzo niewielu ludziom udało się opanować. Większość albo boi się przyszłości, albo rozpamiętuje przeszłość.
Offline
Przewróciłem oczami.
- Tak, nie trudno zauważyć, że jesteś sceptycznie nastawiona do wielu rzeczy - prychnąłem. - Ale jak widać znowu niepotrzebnie.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- Tak... Zdecydowanie niepotrzebnie - przyznałam się, kiwając głową. - Nie mniej oduczę się tego. I jeszcze raz dziękuję. Nie musiałeś tego robić, a i tak zrobiłeś - znów uśmiechnęłam się ciepło do mężczyzny.
Co prawda rozkoszowanie się teraźniejszością jest sztuką, którą bardzo niewielu ludziom udało się opanować. Większość albo boi się przyszłości, albo rozpamiętuje przeszłość.
Offline
Strony: Poprzednia 1 … 16 17 18