Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Mrugam rzęsami próbując powstrzymać śmiech.Matko ta kobieta jest serio jakaś nawiedzona.
- To jest ta rąbnięta wróżka o której mi mówiłaś?- pytam ojca szeptem.
Offline
Pff jeśli ta dziewczyna myśli, że zdoła coś przed mną ukryć to się myli.
- Ooo opowiadałeś jej o mnie? Jak milusio. Uważam, że dziecko powinno znać swoją mamusię. Jak więc się nasza nazywa nasza córeczka?
Offline
- Tak, to jest ta świrnięta wróżka, więc może poszlibyśmy? Już dawno powinna siedzieć w psychiatryku. - Odpowiadam Emmie. - Naprawdę nie wiem o czym mam ci powiedzieć, Daisy. Może gdybyś wróciła do swojego wyimaginowanego świata, nie bałabyś się, że zjedzą cię teraz Demony.
Offline
- Pff demony w tym świecie nie istnieją. Nie mam się czego obawiać.- chichoczę.- A teraz Aleksiu opowiedz mi trochę o tym co się u ciebie zmieniło, co się w mieście i przede wszystkim o naszym dzieciątku.
Offline
- Taa... Demony nie istnieją tak samo jak wróżki nie istnieją.- mruczę pod nosem i przewracam oczami. Jestem ciekawa czego w tym porąbanym mieście brakuje, chyba mamy juz wszystko co mozliwe.
Offline
Wychodzę z pracy i idę do domu, gdy zauważam... Zaraz...
Jestem pewna, że gdyby nie to, że nie mogę się rumienić, moja skóra zrobiłaby się czerwona ze złości. Szybkim krokiem podchodzę do Alexa i Emmy.
- Kogo tutaj przywiało? - Rzucam chłodno w stronę Daisy. - To podchodzi pod nękanie.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- Ooo to nasza kolejna córka? Trochę staro wygląda, ale nie martw się kupimy jej dobry krem przeciwzmarszczkowy.- stwierdzam z uśmiecham lustrując tą kobietę wzrokiem.
Offline
Powstrzymuję się automatycznego uderzenia w twarz.
- Radziłbym ci się stąd wynosić. Im dalej tym lepiej. Chyba, że wolisz skończyć martwa i być tylko duchem we Wróżkolandii.
Offline
Podchodzę o krok bliżej.
- Alex ma rację. Lepiej się wynoś i zostaw moją córkę w spokoju - mówię cicho, patrząc na nią spod przymrużonych powiek. - Zbliżysz się do mojej rodziny choćby na krok, a nie skończy się to dobrze, padalcu ze skrzydłami.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- Panienka z zmarszczkami mi grozi. Matko, nie myśl małpo że mi odbierzesz faceta.- wybucham śmiechem.- W takim razie Aleksiu co się stało z naszym dzieckiem?
Offline
Popycham ją na ścianę budynku.
- Zadziorna się zrobiłaś od tych 17 lat - syczę. - Ale nie wydaje mi się, żeby to wystarczyło, żeby odebrać mi męża i dziecko.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- W sumie nawet nie chciało mi się dzisiaj na niego marnować marnować eliksiru, ale cóż udowodnię ci raz na zawsze, że on jest mój.- uśmiecham się szeroko i wyjmuję z kieszonki eliksir a następnie rzucam w stronę Alexa.
Offline
Robię szybki unik. Oddycham szybciej. Gdyby... gdyby to znowu stało się jak kiedyś... nie daruję jej tego.
- Mirage, Emma chodźmy stąd. Nie traćmy czasu na tę wariatkę zanim ją zabijemy. - Mówię zimno.
Offline
Zanim ją zabijemy.
To się źle skończy. Nie powinnam była tego robić.
Wykręcam jej rękę do tyłu za plecy, a ona syczy z bólu.
- Naprawdę nie chcę niczego ci zrobić. Nie ze względu na ciebie. Ale jeśli nie pozostawisz mi wyboru, spotka cię coś gorszego, niż wykręcona ręka - mówię do jej ucha.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
Nie mam pojęcia co myślałam kiedy weszłam do jakiegoś baru i zamówiłam piwo. Chwila słabości? Chyba tak... Ale nie wiem. Jakoś nie chce mi się zastanawiać. Jeszcze przed tym wpadłam do Matta i zabrałam od niego swoją gitarę. Dobrze, że na nikogo nie wpadłam.
Teraz wszystko wyleciało mi kompletnie z głowy. Czuje się taka lekka, jak bym nic nie ważyła. Chwiejnym krokiem idę ulicą aż w końcu stwierdzam, że nie idę dalej i po prostu siadam na jakimś murku. Opieram się plecami o zimną ścianę. Kładę obok siebie torbę. Cholera, jest ciemno. Mhm... Chyba jest już późno. A ja nie ogarniań nawet gdzie jestem... Pff. Mam to w dupie.
Wyciągam gitarę i po prostu zaczynam grać, jak gdyby nic innego się nie liczyło. W sumie - nic innego się nie liczy.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Wracam z pracy padnięty. Szef sobie ubzdurał, że będę szkolił nowego. Idiota zbił 5 szklanek. Ygh.
Mam już skręcać w swoją ulicę, kiedy słyszę znajomy głos. Waham się chwilę, po czym idę w tamtą stronę. Chwilę mi zajmuje, zanim znajduje źródło dźwięku. - Melissa? - pytam zaskoczony
Anything that can go wrong, will go wrong
Offline
Podnoszę głowę i wpatruje się w mężczyznę, nie przestając grać ale za to przestaje śpiewać. Cholera znam go. Ugh, muszę sobie przypomnieć. Kiedy go widzę, chce mi się śmiać. Tylko nie wiem czy z nim czy z niego... Mhm....
- Kimkolwiek jesteś, rozpływasz się. Kimkolwiek jesteś, twoja twarz nie przypomina żadnej innej - śpiewam do muzyki, wymyślając tekst na bieżąco. - Oh, znikasz. Ohh i ja znikam.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Skrzywiłem się. Piła. Ugh, jeszcze tego mi brakowało. - Co tu robisz, Mel?
Anything that can go wrong, will go wrong
Offline
Przestaje grać i milknę. Mam wrażenie, że jego słowa odbijają się echem w mojej głowie.
- Zaraz... Znamy się...Ale niie pamiętam... Jak się nazywasz ale wiem, że na pewno cię nie lubię - mówię ze śmiechem. - Ugh... No na pewno cię nie lubię. Czemu cię nie lubię?
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- Skąd mam wiedzieć, dlaczego mnie nie lubisz? Przecież nie siedzę ci w głowie. - stwierdzam rozbawiony
Anything that can go wrong, will go wrong
Offline
- Hmm - wzdycham i znów zaczynam brzdękać na gitarze. - Uuu, dobrze wiedzieć. Choć wtedy bym wiedziała dlaczego - westchnęłam zawiedziona. - Jest późno - mruczę melodyjnie. - Późno, późno, późno... I ciemno. Ciemno, ciemno, ciemno... - Zakrywam dłonią struny i drżę z zimna. - I zimno - stwierdzam. - Skoro... - ciągnę dalej poprzedni temat. - Ja cię nie lubie to i ty mnie nie lubisz, to dlaczego... Cholera. Rozmawiasz ze mną i meni nie lubisz? Jesteś nielogiczny - śmieje się i znów zaczynam grać.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Zakładam ręce - Nigdy nie powiedziałem, że cię nie lubię. - zdejmuje bluzę i zarzucam jej na ramiona - Mam propozycję. Pójdziemy do mnie, a jak wytrzeźwiejesz, to zawiozę Cię do domu. Co ty na to?
Anything that can go wrong, will go wrong
Offline
Parsknęłam śmiechem.
- Może nie lubię cię bo jesteś głupi? - pytam zaciekawiona, w moim tonie nie słychać żadnej ironii. Tak na prawdę nie miałam zamiaru zabrzmieć niemiło. - Gdybym chciała być w domu to bym tam była, tam bym piła - mówię najpoważniejszym tonem jaki jestem w stanie z siebie wykrzesać. - A teraz gram - oświadczyłam dumnie, uderzając palcami w struny.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Siadłem obok niej na ziemi i oparłem się plecami o mur. - To ci potowarzyszę
Anything that can go wrong, will go wrong
Offline
Zmarszczyłam brwi.
- Nie lubię cię - powiedziałam tonem zdenerwowanej pięciolatki choć tak na prawdę nie byłam tego świadoma.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline