Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
A nothing king they called a dreamer
This is my life and I call it a song
Offline
Idę korytarzem słysząc różne śmiechy i głosy. Chłopaki grają na telefonach, a dziewczyny tylko milkną, kiedy mnie widzą. Z jednej strony przyzwyczaiłem się do obgadywania, a z drugiej... Czuję się niewidzialny, choć to nie ja dostałem taką moc. Szukam wzrokiem Finna, tylko gdzie on jest? Siadam na ławce przy oknie. Jeszcze tylko dziesięć minut przerwy. Albo aż.
Life is ours, we live it our way...
Offline
Nie mogłem przyjść na pierwszą lekcję, a jakby zobaczyła mnie nauczycielka stojąca przy drzwiach...
Wchodzę przez jedno z okien w miejscu, w którym mało kto w ogóle przebywa i prawie zeskoczyłbym na Nathanniela, gdybym się szybko nie zorientował i nie zatrzymał.
- Cześć, Nate - rzucam, gdy jeszcze kucam za nim na parapecie i zamykam okno.
Zeskakuję i siadam obok niego na ławce.
A nothing king they called a dreamer
This is my life and I call it a song
Offline
- Finn, nauczycielka myślała, że jesteś chory i już miała dzwonić do twojej mamy. - Mówię ostrzegającym tonem. - Trochę się przestraszyła... Gdzie byłeś? I... czemu przez okno? - pytam.
Life is ours, we live it our way...
Offline
Poprawiam plecak, jak gdyby nigdy nic.
- No... musiałem wejść przez okno, bo Smith stała przed drzwiami szkoły i od razu by mnie zobaczyła. - Drapię się po głowie.
A nie przyszedłem, bo musiałem ustalić parę rzeczy z dziewczyną, która niczego nie pamięta i aktualnie mieszka w mojej piwnicy.
- Zaspałem - kłamię. - Było coś ciekawego? - Marszczę brwi. - Choć... na matematyce chyba nie ma niczego ciekawego.
A nothing king they called a dreamer
This is my life and I call it a song
Offline
- Pytała z równań. - Wzruszam ramionami. - A potem Jerry zaczął się z nią kłócić o ocenę z kartkówki, więc był luz. Wiesz co teraz mamy?
Life is ours, we live it our way...
Offline
- Dopiero wpadłem tutaj niczym ninja - wzruszam ramionami. Przeszukuję plecak. - U ciebie w domu też było tak... dziwnie po tej wielkiej imprezie?
A nothing king they called a dreamer
This is my life and I call it a song
Offline
- Znaczy... Will przyszedł pijany i tata zaczął robić mu wykłady, a Louisa podobno się trochę spóźniła czy coś. Rodzice marudzili, ale przestali, bo przyszło jakieś zawiadomienie o czymś. A u ciebie? Twoje rodzeństwo też na tym było? - unoszę brew.
Life is ours, we live it our way...
Offline
Wzdycham.
- Cała czwórka, łącznie z Thomasem, którego wiecznie nie ma. - Wyciągam plan i sprawdzam zajęcia. - Angielski - rzucam, odpowiadając na jego pytanie, po czym wracam do tematu. - Moja kuzynka obrzygała Khione, ona użyła mocy, co nie spodobało się mamie. Ian sprzątał cały poranek samochód. - Kręcę głową. - Noel to Noel. Noel nigdy niczego nie odwala. Wrzucił dzisiaj na swój kanał jakiś filmik z imprezy. Ale ogólnie atmosfera jest dość... napięta. Nawet tata się wtrącił do rozmowy, o dziwo.
A nothing king they called a dreamer
This is my life and I call it a song
Offline
Śmieję się cicho.
- Przepraszam, nie powinienem. Zastanawiam się tylko czemu twoi i moi rodzice są tacy źli na to. Nie wierzę, żeby kiedyś byli takimi aniołkami. Za rok my tam pójdziemy. Albo za dwa...
Life is ours, we live it our way...
Offline
Uśmiecham się krzywo.
- Moja mama była studentką taty. To powinno wyjaśnić, czy byli aniołkami, czy nie. - Przechylam głowę. - Widzisz mnie na imprezie?
A nothing king they called a dreamer
This is my life and I call it a song
Offline
- Nie będziemy tańczyć ani się bawić, bo ja sam nie widzę nas na niej. W tym roku była na niej jedna czwarta klas, żeby po prostu poobserwować. Do tego pośmiali się z ludzi, a nasze rodzeństwo pewnie też tam będzie za rok. - Mówię.
Nagle, widzę jak pani Smith zbliża się w naszym kierunku.
- Alarm. - Mruczę pod nosem do Finna.
Life is ours, we live it our way...
Offline
- Kurczę - szepczę pod nosem.
Rozglądam się i z braku lepszego pomysłu, otwieram okno i wyskakuję przez nie, obserwując, jak nauczycielka zbliża się do Nate'a.
A nothing king they called a dreamer
This is my life and I call it a song
Offline
Odwracam się. Co on wyprawia? Chce się zabić?
- Dzień dobry. - Mówię cicho do nauczycielki.
- Dzień dobry, Nathannielu. Słyszałam, że twój kolega się podobno rozchorował. Pani Anderson mówiła, że nie było go na matematyce.
- Nie patrzyłem. - Mówię niepewnie.
Niech ona stąd idzie. Kobieta kiwa głową, spogląda na mnie rozczulająco i tupiąc czarnymi obcasami wraca do pilnowania piątoklasistów na dyżurze.
Life is ours, we live it our way...
Offline
Podskakuję nieco, gdy niebezpieczeństwo mija i kucam na parapecie.
- Wiesz co, ja chyba tutaj zostanę. - Śmieję się cicho.
A nothing king they called a dreamer
This is my life and I call it a song
Offline
- Bardzo śmieszne. - Mruczę pod nosem. - I tak już sobie poszła, więc możesz usiąść. A do tego pani od angielskiego cię lubi, więc jak ją ładnie przekonasz to może usunie tą godzinę lekcyjną. Chyba, że twoi rodzice o tym wiedzą. - Odpowiadam.
Life is ours, we live it our way...
Offline
Waham się chwilę.
- No... nie wiedzą. Nagła sytuacja - stwierdzam, zeskakując z parapetu.
A nothing king they called a dreamer
This is my life and I call it a song
Offline
Kiwam głową, a po chwili słyszę dźwięk dzwonka.
- Słyszałem, że ma dzisiaj pytać. Albo zrobić kartkówkę. Ewentualnie jedno i drugie... Ledwo tu jestem, a już bym chciał iść do domu. - Wzdycham.
I znowu słyszeć marudzenie Willa? Albo czekać następne siedem godzin aż tata wróci z pracy?
Life is ours, we live it our way...
Offline
Przechylam głowę.
- Dla mnie to jest w miarę proste. Dusza kujona - śmieję się. - Ninja kujona. Mówię ci, ona nawet się nie zorientuje, że siedzę w klasie.
A nothing king they called a dreamer
This is my life and I call it a song
Offline
- Wolę przedmioty ścisłe. - Krzywię się. - Chociaż angielski idzie jeszcze jakoś znieść, gdy tylko nie każe odgrywać scen z dramatów Szekspira. Moja dusza aktora jest tak wielka jak dusza grubego Carla. - Dodaję ciszej.
Life is ours, we live it our way...
Offline
Śmieję się.
- Nie przesadzaj. Jak dla mnie pasowałbyś na Julię. - Patrzę na drzwi klasy. - Kurka. Chodź, bo babka z angielskiego już jest.
Biegniemy w stronę klasy.
A nothing king they called a dreamer
This is my life and I call it a song
Offline
Kiedy wszyscy wychodzą na przerwę i ostatnia osoba zamyka zwracam się do ucznia.
–Wiesz dla czego poprosiłam abyś została Zoe?- niedowiary, że już na pierwszej lekcji mam problemy. A to muzyka!
Nie każda noc kończy się świtem.
Offline
- Nadal się nad tym zastanawiam. Nie możemy tego przełożyć na kiedy indziej? Śpieszę się. - Mówię znudzona bawiąc się końcówką włosów.
Offline
–Zoe, musisz pogodzić się z tym, że inni chcą uczestniczyć w lekcjach i nie możesz im ciągle przeszkadzać
- Westchęłam.
Nie każda noc kończy się świtem.
Offline
- Ja tylko opowiadałam o swojej racji i połowa klasy się ze mną zgodziła. Zgodnie z Prawami Ucznia mogę to robić, więc nie widzę problemu. Tylko pani się ze mną nie zgadzała i mniejszość. - Odpowiadam pewnie.
Offline