Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Odwracam się.
- Wega. Miłe powitanie jak zwykle - stwierdzam, bębniąc palcami o kolano.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- Czego nie rozumiesz w słowach "Nie przechodzić tu" - przewróciłam oczami.
Co prawda rozkoszowanie się teraźniejszością jest sztuką, którą bardzo niewielu ludziom udało się opanować. Większość albo boi się przyszłości, albo rozpamiętuje przeszłość.
Offline
- Tego samego, czego ty nie rozumiesz w słowach "i tak będę". -Kiwam lekko głową. - Siadaj, od stania cię nogi rozbolą.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Wywracam oczami.
- Przypominam, że nie odczuwam bólu - fuknęłam, ale usiadłam. - Jeszcze cię zabiję Curtis - zapewniłam wściekła na siebie.
Co prawda rozkoszowanie się teraźniejszością jest sztuką, którą bardzo niewielu ludziom udało się opanować. Większość albo boi się przyszłości, albo rozpamiętuje przeszłość.
Offline
- Tak, tak. A ja się odrodzę i zabijesz mnie na nowo. Rozumiem. - Przewracam oczami. Milczę przez dłuższą chwilę.
W sumie już się przyzwyczaiłem do tego, że Wega ciągle się wścieka i przeszkadza mi w patrzeniu się na miasto.
- Jak ci minął dzień? Hmm tak ogólnie nie wiem, co wy robicie w dzień jako gwiazdy. - Wzruszam ramionami.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Za dnia w niematerialnej postaci mogę się poruszać po całym świecie. Spaceruje między ludźmi, obserwuje, chodzę do muzeów, spaceruje, zwiedzam... Czasami podążam za jednym konkretnym człowiekiem, a czasami go po prostu cały dzień obserwuje...
Co prawda rozkoszowanie się teraźniejszością jest sztuką, którą bardzo niewielu ludziom udało się opanować. Większość albo boi się przyszłości, albo rozpamiętuje przeszłość.
Offline
Uśmiecham się krzywo.
- Śledziłaś kogoś ciekawego dzisiaj? - Pytam po prostu.
Odpowiedziała mi normalnie. Muszę korzystać z okazji, że akurat nie grozi mi śmiercią. Zastanawia mnie, jakby to było być taką niematerialną istotą, móc chodzić, gdzie się zechce, ale nie być zauważanym.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- Spacerowałam za dzieckiem, które zgubiło się mamie. Ale potem się znalazło - na twarzy pojawił się cień uśmiechu. Mały znalazł matkę przy drobnej pomocy...
- A ty? Jaki był twój ostatni dzień życia...?
Co prawda rozkoszowanie się teraźniejszością jest sztuką, którą bardzo niewielu ludziom udało się opanować. Większość albo boi się przyszłości, albo rozpamiętuje przeszłość.
Offline
Patrzę na nią nieco zaskoczony tym, że się uśmiechnęła, jednak nie komentuję tego.
Śmieję się krótko, nieco niezręcznie. Odruchowo spoglądam na Reynolds Consolidated. Zawsze Reynolds Consolidated.
- Można powiedzieć, że uciekałem. - Wzruszam lekko ramionami. - Wyjechałem do Gotham z zamiarem zostania tam... może nie na stałe, ale na dłużej. - Wzruszam ramionami. - Najwidoczniej nie mam jednak na tyle siły woli, żeby stąd wyjechać.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- Gotham... - myślę chwilę. - Nie, nie byłam tam. Skoro nie dochodzi tam światło mojej gwiazdy, to musi być to straszne dziura - przewróciłam oczami. - Po co uciekać? Aż tak się mnie boisz...? - parsknęłam złośliwie.
Co prawda rozkoszowanie się teraźniejszością jest sztuką, którą bardzo niewielu ludziom udało się opanować. Większość albo boi się przyszłości, albo rozpamiętuje przeszłość.
Offline
Przewracam lekko oczami.
- Możesz mi wierzyć lub nie, ale nie całe moje życie kręci się wokół przesiadywania z tobą na klifie, Wego.
Gdy wiatr zawiewa w naszą stronę, przymykam na chwilę oczy. Kiedyś stąd wyjadę. Może niedługo. Sam nie wiem, czemu jeszcze tutaj jestem. Może po prostu wmawiam sobie to, że potrzebuję tej ucieczki.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Przewracam znudzona oczami. Nie możliwe, widocznie potrzebnie wciąż go oszczędzam.
Wyprostowałam się nadal siedząc po turecku i zamknęłam oczy. Skupiłam się na gwiazdach. Zasięgając ich wzroku i światła mogłam być, w każdym miejscu na świecie...
Co prawda rozkoszowanie się teraźniejszością jest sztuką, którą bardzo niewielu ludziom udało się opanować. Większość albo boi się przyszłości, albo rozpamiętuje przeszłość.
Offline
- Zaba... - zaczynam, ale zaraz się poprawiam. - Ciekawie wyglądasz, kiedy to robisz. Cokolwiek robisz - zwracam uwagę, kiedy w końcu otwieram oczy i na nią patrzę.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Uśmiechnęłam się z wyższością nie otwierając oczy.
- Przez tysiące lat samotności i mordowania kolejnych kochanków mojej siostry, nauczyłam się kilku sztuczek... - otworzyłam oczy i zgromiłam go wzrokiem. - Potrzebuję jednak do nich skupienia.
Co prawda rozkoszowanie się teraźniejszością jest sztuką, którą bardzo niewielu ludziom udało się opanować. Większość albo boi się przyszłości, albo rozpamiętuje przeszłość.
Offline
Przewracam oczami.
- Wega, ty weź się skup na swoich problemach, a nie na swojej siostrze, bo to nie ma żadnego, cholernego sensu. - Wzdycham i patrzę znowu w stronę miasta. Chciałbym znowu móc usiąść przy krawędzi klifu i zwiesić nogi nad przepaścią.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- To jej kara. I musi zapłacić za to co muszę znosić - warknęłam. - 2590 lat. Tyle przez nią spędziłam rzucana po całym świecie. Nigdy nie zaznam spokoju - powiedziałam zaciskając dłonie w pięści. - Wymieniłabym te wszytkie lata by być z moim ukochanym...
Co prawda rozkoszowanie się teraźniejszością jest sztuką, którą bardzo niewielu ludziom udało się opanować. Większość albo boi się przyszłości, albo rozpamiętuje przeszłość.
Offline
Siłą powstrzymuję się przed kolejnym przewróceniem oczami.
- Jak masz zaznać spokoju, skoro jedyne co robisz, to myślisz o mordzie? - Mruczę. - Byłem na wojnie. Wiem, czym jest zabijanie. Nie rozumiem, jak możesz to robić od tak, bez żadnych wyrzutów sumienia. - Kręcę głową. - Jeszcze przez niego. Ale to już mniejsza z tym.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- Jak się pozbyć wyrzutów sumienia? Mijają. Życie tak długo to przekleństwo. Została sama pusta skorupa, a cała moja dusza i serce od dawna nie działaj. Jestem martwa w środku. Ot cała tajemnica - wstałam z miejsca i odeszłam na drugą stronę klifu. Kiedy ja ostatnio z kimś rozmawiałam...?
Co prawda rozkoszowanie się teraźniejszością jest sztuką, którą bardzo niewielu ludziom udało się opanować. Większość albo boi się przyszłości, albo rozpamiętuje przeszłość.
Offline
- 120 lat mi wystarczy, żeby się przekonać, że wyrzutów sumienia nie da się nigdy do końca zabić - stwierdzam, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów.
Wyciągam jednego i wkładam do ust. Ryzykuję podejście do krawędzi klifu i zwieszenie przez nią nóg. Odpalam papierosa i patrzę pomiędzy stopami w dół przepaści.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- Jeśli dożyjesz 500 lat i przed oczami obraz ukochanej osoby, która poszła do Hadesu po kogo innego, ale Ciebie nie potrafi odwiedzić... - głos mi się zachowiał. Jak to możliwe? Nie nie mogę tak gadać...
- Nic nie wiesz Noahu...
Co prawda rozkoszowanie się teraźniejszością jest sztuką, którą bardzo niewielu ludziom udało się opanować. Większość albo boi się przyszłości, albo rozpamiętuje przeszłość.
Offline
- Właśnie. Słowa klucz "nie potrafi cię odwiedzić" - mówię, odwracając się do niej na chwilę, zaskoczony tym, że lekko załamał się jej głos. - Jakbym ja był na jego miejscu i byłbym w tobie zakochany, na pewno nie pozwoliłbym ci spędzać nocy w samotności. A już na pewno nie skazałabym cię na coś takiego za durną lirę. Związek opiera się na zaufaniu, którego najwyraźniej on do ciebie nie miał.
Zaciągam się papierosem, żeby zamilknąć.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Otulam się ramionami. Opanuj się. Orfeusz Cię kocha, tyle razy to mówił... mówił mnie, Lyare, Eurydykowi...
Klekam w milczeniu na ziemię nadal tuląc siebie samą. Przecież tak go kocham...
Co prawda rozkoszowanie się teraźniejszością jest sztuką, którą bardzo niewielu ludziom udało się opanować. Większość albo boi się przyszłości, albo rozpamiętuje przeszłość.
Offline
Z jednej strony jest mi głupio. Nie wiem, czy to był dobry pomysł... Jednak dwa tysiące lat w niespełnionej miłości jest chyba bardziej przygnębiające. Waham się przez chwilę. Niby mnie zabije, więc nie powinienem się stąd ruszać.
- Ty chyba masz myśli samobójcze, Noah - mruczę do siebie pod nosem. Wrzucam papierosa w przepaść i wstaję.
Podchodzę do niej i siadam w bezpiecznej odległości. Właściwie nic więcej nie robię. Po prostu patrzę i czekam. Mam wrażenie, że jakbym się odezwał, zabiłaby mnie na miejscu. Jest zbyt... rozchwiana w tym momencie. Opieram policzek na dłoni.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Głęboki wdech. Zabijałam z zemsty, że mi go odebrano. Czekałam setki lat w samotności, na to aż po mnie wróci. Milony razy widziałam jak łapie mnie i wyciąga z pola światła gwiazdy, jak mnie uwalnia...
A cały czas wypychałam z myśli jedną jedyną prawdę.
- On nigdy... nikogo... nie kochał... - bełkoczę. Jestem rozdarta. Kochałam go, a on nie. Zabijałam dla niego, a on mnie nie pamiętał. I te wszystkie lata, spędzone samotnie... ja tego nie rozumiałam. Byłam sama. Całkiem pusta w środku i sama.
Co prawda rozkoszowanie się teraźniejszością jest sztuką, którą bardzo niewielu ludziom udało się opanować. Większość albo boi się przyszłości, albo rozpamiętuje przeszłość.
Offline
Wyciągam z wahaniem rękę i kładę ją na jej ramieniu. Kreślę kółka kciukiem. Po chwili jednak zabieram dłoń
- Wega. Nie będę mówił, że rozumiem co przeżywasz. Ale poznałem cię na tyle, że zrozumiałem pewną rzecz. - Przeczesuję włosy palcami. - Nie potrzebujesz jakiegoś faceta, zeby cię ocalił. - Uśmiecham się pod nosem. - Właściwie myślę, że bardziej on cię więzi, niż ta bariera.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline