Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Mała kafejka na rogu połączona z piekarnią.
Offline
Siedzę przy niewielkim stoliczku, czekając na ową dziewczynę. Nie wiem, jak wygląda, jak się nazywa, nic o niej nie wiem. Pozostało mi tylko czekać.
Offline
Wchodzę do małej kawiarnii w której od samego początku pięknie pachnie świeżo pieczonym chlebem .
Rozglądam sie dookoła. Kurde gadałam z dziewczyna. Podchodzę do jedno z stolików, mam nadzieje ze to ta osoba. Bo poza nią jest tylko starsza pani, para po czterdziestce, jakaś para gejów i kilkoro uczniów.
Offline
Podnoszę wzrok na blond dziewczynę. To musi być ona, a mimo wszystko chcę się upewnić.
- Ta od Leona? - pytam, przekrzywiając głowę, zdając sobie sprawę, jak głupio to brzmi.
W sumie wszystko by się zgadzało.
Offline
- Emma.- przedstawiam i siadam obok niej na krześle.
Offline
- Lam. - przytakuję. - Więc... chcesz się dowiedzieć czegoś więcej o Leonie? - pytam. - Czego konkretnie?
Offline
-Hmm nie wiem.- wzruszam ramionami.- Od czego to sie zaczęło, jak długo to trwa. Tylko ostrzegam nie oczekuj od mnie cudów, naprawdę nie jestem psychologiem.-wzdycham
Offline
- Nie oczekuje. - odpowiadam automatycznie. - Po prostu, wydajesz się inna. - stwierdzam. może zbyt pochopnie? - Leon był taki od zawsze. - tłumaczę. - Trudno będzie go przekonać do jakichkolwiek ludzi. Do ciebie. - krzywię się. - Pewnie już zauważyłaś.
Offline
- Inna? W jakim sensie inna?- marszcze brwi.- Zauważyłam, że jest specyficzny...Próbowałaś mu juz wcześniej jakis pomóc?
Offline
- Emmo. Jestem przy nim przez całe 20 lat i uwierz mi, próbowałam wszystkiego. Dosłownie. Nie mam pojęcia co musi się stać, by wreszcie otworzył się na ludzi. - wzdycham.
Offline
- Próbowałaś terapii szokowej? To może by pomogło a jak nie to jest ryzyko ze byłoby jeszcze gorzej.- sugeruje
Offline
Kręcę przecząco głową.
- Podejrzewam, że to silny lęk przed ludźmi. - No i oczywiście schizofrenia. - Teraz, już wiedząc jakie ma problemy między innymi, nadal chcesz go poznawać bliżej? Czy odpuścisz sobie, widząc za trudny cel do zdobycia? - pytam. - Szczerze mówiąc, nie zdziwię się, jak odmówisz. - stwierdzam.
Offline
- Jezu czy ty właśnie nazwałaś własnego brata celem do zdobycia?- krzywię sie.- Przypominam, że rozmawiałam z nim tylko raz, a ty mnie pytasz czy chciałbym go " wyrwać", lub inaczej mówiąc byc z nim.- wzdycham.
Offline
- To była metafora. - mówię od niechcenia. - Nie, nie chcę byś go wyrwała. Pytam się czy chcesz z nim kontynuować dalszą znajomość. Chyba po to zostawiłaś mu swój numer telefonu, tak? - wzdycham.
Offline
- Zostawiłam aby zadzwonił jeśli chciałby sie uspołecznić.- stwierdzam.- Ale wracając do pytania, tak chciałabym.
Offline
- Nie zadzwoniłby. Nigdy. Od razu zmył liczby, kiedy tylko wpadł do mieszkania. - wzdycham po raz kolejny. - Dlatego ja zadzwoniłam. Nie mam pojęcia czy uda ci się z nim normalnie porozmawiać, ale próbuj. - dodaję. - Masz mój numer telefonu. Gdybyś tylko chciała z nim porozmawiać czy cokolwiek innego... dwoń. - mówię i wstaję. - Miło było cię poznać, Emmo. - Ubieram płaszcz.
Offline
- Ja bym chciała ale gorzej z tym, że on by nie chciał.-wzdycham.-Myślisz ze jakbym do niego systematycznie przychodziła to jakoś by sie do mnie przyzwyczaił?- pytam.
Offline
Zatrzymuję się wpół kroku.
- Nie mam pojęcia... ale możliwe, że by wykonał jakikolwiek ruch. - uśmiecham się blado. - I nie zrażaj się do niego po kilku próbach. Do wszystkiego jest negatywnie nastawiony. Taki pesymista.
Offline
- Postaram sie...- uśmiecham sie słabo.- Do zobaczenia kiedyś...
Offline
- Masz mój numer. - powtarzam. Żegnam się i wychodzę.
Offline
Strony: 1