Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Unoszę brew, patrząc na nią sceptycznie.
- Och, pewnie Johnny się ucieszył, że zaczęłaś go aż tak słuchać.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- To nie jest zabawne - naburmuszam się. - Po prostu... - wzdycham. - W ogóle czemu ja o tym z tobą rozmawiam? Dość.Zmieńmy temat - oburzam się.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Unoszę brew.
- Wolisz rozmawiać o moim powodzenia? - Próbuję rozprostować nogi, ale mi to nie wychodzi. - Cholerne dwa metry wzrostu - burczę.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Było tyle nie rosnąć, wielkoludzie - śmieje się, znów pomijając jego pytanie. - Muszę do was wpaść, ostatnio prawie w ogóle nie mam czasu - wzdycham. - Ale dla was coś się znajdzie - dodaje.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Kiwam głową.
- Chris znowu chciał się pobawić w żebraka na rynku. - Przewracam oczami rozbawiony. - Poważnie. Chyba powinienem zabronić wam spotkań.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Przynajmniej dobrze się bawimy, grając. Zabawnie jest patrzeć na tych ludzi, który myślą sobie o nas nie wiadomo co, a tak na prawdę mają przed sobą córkę jednego z bogatszych gościów w mieście i syna innego sławnego kolesia - śmieje się. - Gdy perspektywa zmienia kąt - nucę pod nosem w rytm spokojnej melodii, kiwając się na boki.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Sprawdzam godzinę na telefonie.
- Och, jak to miło. Stałem się "sławnym gościem". - Wybucham śmiechem. Kątem oka widzę, jak Chloe się nam przygląda. Przygryzam lekko wargę. - Cholera. Chyba mogłaś mieć co do niej rację. Ale przyznaję ci rację tylko raz. Zapisz sobie to w kalendarzu, bo ten dzień już nie nastąpi.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Taaa - mruczę, wlepiając wzrok w podłogę.
Przez chwilę, wydaje mi się, że świat znikną i nie ma już nic. Ciemność. I nagle znów wszystko wraca. Mrugam kilka razy, jak bym własnie się obudziła.
- Zobaczymy jeszcze - kontynuuję temat, ale nie podnoszę wzroku, jak by punkt w który patrze miał mnie znów przenieść w nicość. W końcu jednak odzywam spojrzenie od podłogi. - Chyba powinnam iść - mówię nieco za szybko. Matt na pewno czuje, że coś jest nie tak, więc równie szybko dorzucam: - Jestem jakaś zmęczona. - Te zdanie ostatnio mocno weszło mi w nawyk, jako wymówka.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- Jakbyś już nie nauczyła się, że poznaję kiedy kłamiesz - mruczę, patrząc na nią zaniepokojonym spojrzeniem. - No dobra. Ale napisz do mnie, jak trafisz do domu, okay?
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- No chyba, że nie idę do domu - rzucam tonem, który pozostawia do myślenia. - Cześć. - Przewieszam torbę przez ramię, odwracam się i odchodzę.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Zajmuję miejsce na tyłach widowni, czekając na przerwę w próbie. Opieram głowę o oparcie fotela i przymykam oczy. Wczoraj Agencja wymyśliła sobie jakąś akcję, a gdy wróciłam, nie mogłam zmrużyć oka.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Wchodzę z kubkiem kawy na salę i przyglądam się przez chwilę próbie. W pewnym momencie zauważam przebłysk ciemnych włosów w przedostatnim rzędzie foteli. Marszczę lekko brwi i podchodzę.
Przede mną widzę dziewczynę, która przysypia na fotelu.
- Wiesz, wydaje mi się, że spanie w łóżku jest wygodniejsze niż w fotelu teatralnym. - Prycham lekko.
If you wanna break these walls down, you're gonna get bruised.
Offline
Słyszę jakiś głos z silnym, brytyjskim akcentem. Otwieram oczy zaskoczona, ale wszystko jest rozmazane. Ktoś na pewno przede mną stoi, ale kto? Prostuję się gwałtownie i wyjmuję z plecaka etui na okulary, które upuszczam na ziemię.
- Kurczę - mówię cicho, podnosząc pudełko z ziemi.
Wyjmuję okulary i zakładam je na nos. Przede mną stoi blondyn z niebieskimi oczami. Całkiem przystojny, ale patrzy na mnie jak na idiotkę.
- Czekam na kogoś - mruczę.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Co za ciamajda.
- Możesz poczekać na zewnątrz - zauważam.
If you wanna break these walls down, you're gonna get bruised.
Offline
Mrugam kilka razy. Och. To... miłe.
- Nie mogę, bo mam tutaj coś do zrobienia - odpowiadam, wzruszając ramionami i odwracając wzrok w stronę sceny.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Upijam kilka łyków kawy, idąc za jej spojrzeniem.
- Na kogo czekasz, jeśli można wiedzieć? - Zadaje pytanie, choć tak szczerze, nie bardzo mnie to interesuje.
If you wanna break these walls down, you're gonna get bruised.
Offline
Przyglądam się, jak Chloe mizdrzy się do pana Lawlera przy jednej ze scen, przy której akurat powinna się go bać.
- Na Matthew Lawlera - odpowiadam krótko.
Nie wiem, dlaczego spodziewałam się, że będzie dla mnie milszy. W sumie... kto to w ogóle jest?
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Wybucham nieco zimnym śmiechem.
- Kolejna jego groupie? Nie chcę cię rozczarować, choć w sumie mi to jedno, czy cię rozczaruję, ale Lawler nie widzi świata poza swoją żoną.
Przewracam oczami. Czy one wszystkie są takimi naiwnymi idiotkami?
If you wanna break these walls down, you're gonna get bruised.
Offline
Po raz kolejny mrugam kilka razy zaskoczona. Jego słowa powodują, że odwracam głowę w jego stronę.
- Wiem o tym. To kumpel mojego ojca. - Przechylam lekko głowę, patrząc na gbura. - Mam mu uszyć strój do przedstawienia i dzisiaj muszę zdjąć miarę.
Opieram głowę z powrotem o oparcie. Mam dość. Wyglądam jak gówno z rozczochranymi włosami i z syfami na wierzchu, a gadam z przystojnym facetem, który w dodatku zachowuje się wobec mnie jak dupek. Mogłam ugadać się z Mattem u nich w domu. Tam przynajmniej wszyscy są mili. Zamykam oczy.
- Jak chcesz zobaczyć moje upokorzenie, nie musisz się sam produkować. Możesz iść po Chloe - burczę.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Sprawdzam jej pierwszą odpowiedź i wydaje się, że faktycznie mówi prawdę. No dobra, może przesadziłem.
Unoszę brwi i rzucam jej spojrzenie znad kubka.
- Lawrence? A po kija miałbym wołać Lawrence?
If you wanna break these walls down, you're gonna get bruised.
Offline
Pod zamkniętymi powiekami przewracam oczami.
- Bo to moja siostra - burczę podirytowana.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Okay. Tego się nie spodziewałem.
- No... widzę robi się cholernie coraz ciekawiej - mruczę.
Po chwili picia kawy w milczeniu, siadam w fotelu. Dziewczyna dopiero po chwili się orientuje i otwiera oczy. Patrzy na mnie pytająco, gdy wyciągam do niej rękę.
- Dominic Khan. Oświetleniowiec - przedstawiam się.
If you wanna break these walls down, you're gonna get bruised.
Offline
Od razu wyczuwam, że siedzi obok mnie. Wstrzymuję lekko oddech, ale dopiero po chwili otwieram oczy, udając, że dopiero go zauważam. Mam ochotę przywalić sobie facepalma. Idiotka.
Oświetleniowiec? Ahm. To dlatego tutaj jest. I zagadka rozwiązana. Z wahaniem podaję mu dłoń.
- Cinder Lawrence, przyszła charakteryzatorka - mówię.
Ma gorącą dłoń od kubka kawy, który trzymał oburącz.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Przechylam głowę.
- Przyszła?
If you wanna break these walls down, you're gonna get bruised.
Offline
Kiwam lekko głową.
- Mhm. Studentka - odpowiadam na niezadane pytanie. Znowu zwracam głowę w stronę sceny. Oczy mi się same zamykają.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline