Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Sorki, musiałam zedytować i wkleić w twojego posta, Jula :") /Wera
Jednopokojowe mieszkanie w kamienicy.
Noc jest dziś ciepła ale pochmurna. Wciskam dłonie do kieszeni bluzy i szybkim krokiem idę przez miasto. Wszystko się wyciszyło i mam wrażenie jak bym była w próżni. Skręcam i widzę blok. Zatrzymuje się i dopiero teraz zdaje sobie sprawę, że nie mam pojęc, które mieszkanie jest Noaha.
Wzdycham głośno, sfrustrowana tym faktem. Rozglądam się zrezygnowana. Do głowy przychodzi mi pomysł...
Staje przy motorze mężczyzny i przez chwilę zastanawiam się czy jestem na tyle zdesperowana by to zrobić. Kiedy w końcu w moich uszach rozbrzmiewa głośny alarm stwierdzam, że jestem.
Wycofuje się szybko opodatkowania ścianę aby zobaczył mnie jak najpóźniej.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Już mam się kłaść, gdy słyszę hałas przez okno. Blednę w jednej chwili i podbiegam do okna, nie zważając na to, że jestem w samych spodniach od piżamy.
Motocykl stoi na miejscu. Cały i bezpieczny. Wzdycham, opierając dłonie o parapet i schylając lekko głowę.
W końcu decyduję się rozejrzeć, czy nie ma gdzieś sprawcy zamieszania. Dopiero po dłuższej chwili dostrzegam blond włosy. Schodzę na dół i otwieram drzwi.
- Melissa? Co ty odwalasz? - Syczę.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Podchodzę dodrzwi, z uniesionymi brwiami.
- Nie za ciepło ci? - pytam ironicznie. -Postanowiłam pobawić się w niegrzeczną dziewczynę -wyjaśniam rozbawionym głosem z lekkim uśmiechem na twarzy. - A tak na prawdę chciałam wyłonić wilka z lasu. No i proszę, udało się - dodaję z nutą ironni w głosie. - Wpuścisz mnie?
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Zastanawiam się, o co jej chodzi i dopiero po chwili się orientuję.
- Nie stać mnie na pralkę - burczę, nadal zirytowany z moim motocyklem. - Nie wiem. Bardzo możliwe, że za tą napaść zostawię cię na dworze.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- Napaść? - pytam nieco zbita z tropu. - Ja bym to nazwała raczej najściem no ale... Aaa, twój motor - domyślam się dopiero po chwili. - Obiecuję odkupić swoje winy - mówię poważnym głosem. - Wypiorę ci nawet tą koszulkę - dodaję, a moje kąciki lekko drgają, kiedy próbuję powstrzymać uśmiech.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- Dam sobie radę. Względnie będę jeździć w samej skórzanej kurtce i spodniach. - Przewracam oczami i uśmiecham się krzywo.
Otwieram przed nią drzwi i prowadzę ją do mojego mieszkania na ostatnim piętrze.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Jeszcze przed wejściem rzucam mu spojrzenie mówiące:"Jak dla mnie okej".
Noah otwiera drzwi do domu i przepuszcza mnie przodem.
- Mhm, jak uroczo - komentuje. Mieszkanie jest malutkiej. - Obudziłam cie - stwierdzam, ściągając bluzę. - Mam nadzieję, że jutro nie musisz wstać jakoś wcześnie - mówię, znów rzucając mu rozbawione spojrzenie.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- A co, masz jakieś plany na tę noc? - Unoszę brew rozbawiony.
Podchodzę do szafy i wyciągam szary t-shirt, który od zakładam przez głowę.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- Jedyny mój plan właśnie został zrealizowany - odpowiadam. Biorę głęboki oddech i przymykam lekko oczy. Cholerne zmęczenie. Spod uchylony powiek patrze rozbawiona na Noaha. - Reszta wieczoru będzie raczej spontaniczna - dodaję. - Masz jakieś sugestie?
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- Moja kreatywność skończyła się jakieś kilka minut temu, gdy postanowiłem iść spać. - Podchodzę do lodówki i wyciągam piwo. - Chcesz?
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- Chcę ale nie mogę - wzdycham. - Nudna historia - dodaję, marszcząc nos. Opieram się o ścianę. - Ile masz zamiar jeszcze zostać w mieście? - pytam zaciekawiona.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Otwieram o butelkę o szafkę.
- Czy ja wiem? Mam tu jeszcze parę spraw do załatwienia. Wiesz, to co ci mówiłem z moją rodziną. - Pociągam łyka z butelki i opieram się o stolik. - Co tu robisz o tej porze, Melisso? Jesteś wampirem, czy coś takiego?
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- Dziś akurat jestem bezdomna -stwierdzam i ziewam. - Na wampira się nie nadaję. Ciężki tydzień - podsumowuje myśląc o wybuchu złości, a potem o panice mamy jak wróciłam do domu.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Unoszę kącik ust do góry, po czym znowu upijam łyka.
- Zdaje mi się, że tobie to by się przydał porządny sen, a nie szalone, nocne wyprawy do gościa, którego ledwo znasz - rzucam podchodząc do niej i również opierając się o ścianę. Przez chwilę się jej przyglądam.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Marszcze nos patrząc przed siebie.
- Sen tu nie pomoże - burcze pod nosem. Wzdycham i przenoszę na niego spojrzenie. - To nieco bardziej skomplikowane, poza tym szalone wyprawy są zabawniejsze. A w szczególności do prawie nieznajomego kolesia. Czasem warto niego ubarwić swoje życie - śmieje się krótko, choć jakoś straciłam ochotę na śmiech.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Odwracam głowę w stronę okna i krótko się śmieję.
- Wiesz, widziałem w życiu więcej, niż ci się może wydawać, więc nie wiem, czy będzie to dla mnie na tyle skomplikowane, żebym nie zrozumiał. - Znowu na nią spoglądam i przez chwilę nic nie mówię. - To co? Jakieś plany ucieczki, czy robimy coś tu?
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- Wybacz ale nie jestem w formie na szaloną przejażdżkę - śmieje się. Przez chwilę się zastanawiam. - Idąc do ciebie chciałam pogadać ale teraz jakoś wypadło mi z głowy - mówię nieco zażenowana. Wzruszam ramionami. - Może faktycznie powinnam się położyć. Wszyscy wokół mnie zawsze lepiej wiedzą czego potrzebuje - jeszcze nadal tym samym głosem. - To frustrujące.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Unoszę lekko brew.
- To ty wiesz najlepiej, co dla ciebie dobre. Chrzań na to, co mówią ci inni. - Prycham lekko. - Na mnie też. Jak chcesz gadać, to gadaj, choćbyś miała zemdleć z niedospania. To twoje życie. - Uśmiecham się krzywo, ale mówię szczerze.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Śmieje się cicho.
- To znów nieco bardziej skaplikowane. U mnie wszystko jest skomplikowane, Noah. Nie wytłumaczę ci tego i musisz mi uwierzyć na słowo - podsumowuje.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Kiwam głową, bawiąc się brzegiem koszulki.
- W takim razie nie będę pytać. - Uśmiecham się lekko. - Uznaj to za oznakę zaufania. - Prycham lekko rozbawiony.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- Mmm - mruczę z aprobatą i lekko się uśmiecham. - Czyli już nie jesteśmy dla siebie takimi nieznajomymi? - Unoszę brew pytająco.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Przechylam głowę, przyglądając się jej.
- Hmm... na to wychodzi. Albo oboje jesteśmy głupi i naiwni.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Wydymam wargi.
- To było strasznie pesymistyczne, Noah - stwierdzam ze śmiechem, odpychając się od ściany i robiąc dwa kroki do przodu. Zatrzymuję się i na pięcie odwracam do niego twarzą. - Choć w sumie to młodość jest głupia i naiwna. - Rozkładam ręce na boki. - Jesteśmy na to skazani - dodaję, wywracając oczami.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Nie potrafię powstrzymać nagłego śmiechu. "Młodość". Gdyby tylko wiedziała... Zaraz jednak przestaję się śmiać, żeby nie wyglądało to zbyt dziwnie.
Również odsuwam się od ściany i podchodzę do niej na krok.
- W takim razie co naiwnego i głupiego masz w planach zrobić dzisiaj?
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Pół kroku. Tyle dzieli mnie od Noaha. Przez chwilę się waham ale w końcu pokonuję tą odległość. Teraz stoimy twarzą w twarz. Słyszę i czuję jego cichy i ciepły oddech.
- Mam jedną rzecz w zanadrzu, myślisz, że będę żałować? - spytałam cicho.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline