Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Trochę mi było przykro, że na mnie nie spojrzała, ale przebolałem to pod miłym uśmiechem.
- To jak? Nadal szukamy twojego miejsca w Insolitam? - upewniłem się.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Wzięłam głęboki oddech i rozejrzałam się.
- Tak, szukamy. To... Jeszcze nie to - stwierdziłam i zatrzymałam rozbiegane spojrzenie na chłopaku. - Wydaje mi się, że jak tylko znajdziemy się w tym miejscu to od razu będę to czuła. - Wzruszam lekko ramionami.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
Pokiwałem ze zrozumieniem.
- Łapię. W końcu znajdę miejsce, które będzie twoje - uśmiechnąłem się. Ruszyliśmy główną drogą parku.
- A póki co muszę cie oddać twojej pracy domowej i Królowej Nauk...
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Wywróciłam oczami.
- Czeka mnie sprawdzian z matematyki. Miałam nauczanie domowe i nie zdążyłam jeszcze dojść do tego tematu. Za to jestem do przodu o pół roku z angielskim i historią - zaśmiałam się. Przystanęłam i zapiełam smycz psu aby nie uciekł i ruszyłam dalej.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
Wzruszyłem ramionami.
- Jeśli chcesz, mogę cię trochę pouczyć. Jestem całkiem niezły z matmy - zaoferowałem pomoc z uśmiechem.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
- Może zostańmy na razie przy sobotnich spotkaniach - powiedziałam, niepewnie zerknąć na Kiana. Znając życie nie mogłabym się skupić i pewnie i tak bym się niczego nie nauczyła. - Ogarniam matme, poradzę sobie.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
Skinąłem głową.
- To dobrze, trzymam kciuki - uśmiechnąłem się idąc i wciskając ręce w kieszeń. Ta Darhk, bądź jeszcze bardziej upierliwy, na peewno cię pokocha.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
- Jeśli będę potrzebowała korków to dom ci znać - mruknęłam rozbawiona, widząc jego minę.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
- Heh, jeśli dasz sobie radę, to się nie będę narzucał - skwitowałem. - Zresztą nieważne, zaraz będziemy...
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Kiwam głową i już nic nie mówię. Zatrzymujemy się pod moim domem.
- Może jednak będę potrzebowała pomocy - mówię, stając naprzeciwko Kiana. Może niekoniecznie w matematyce... - Dzięki za dzisiejsze popołudnie, było na prawdę świetnie oderwać się choć na chwilę od książek.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
Uśmiechnąłem się patrząc na nią z góry.
- Mój numer telefonu znasz, jak napiszesz, zaraz odpiszę - zapewniłem ją. Delikatnie pocałowałem ją w czubek głowy.
- To widzimy się w sobotę... - uśmiechnąłem się deikatniej patrząc jej w oczy.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
- Albo w szkole jeśli nie pochłoną mnie podręczniki - zauważam. Boże, zaraz zaczną mi się trzęść nogi i nie dojdę do drzwi.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
Wzruszyłem ramionami.
- Mogę Cię też poszukać w szkole... Ale to nie będzie to samo - ostrzegam.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Przytaknęłam cicho.
- Muszę iść - powiedziałam, machając dłonią za siebie w stronę domu. - Do soboty - pożegnała sie z uśmiechem i z powoli Weszłam do domu. Zanim jednak zamknęła drzwi jeszcze raz uśmiechnęłam się do Kiana.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
Uśmiechnąłem się i odszedłem z uśmiechem chodnikiem.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Leżałem na gałęzi drzewa, spoglądając w dół, tym samym czając się na kolejną ofiarę.
Offline
Jeszcze raz zagwizdałem. - Kastol, Altail. To nie jest smiesne. - tupnąłem nogą i wszedłem głębiej w krzaki. Te cholerstwa znów zwiały.
Dum dum dum dum durum dum durum
Offline
Przekręciłem się na brzuch, by móc lepiej dostrzec zbliżającą się postać. Dziecko. Idealne na przekąskę.
Offline
Coś kapnęło mi na ramię. Podnosłem wzrok do góry. Nade mną wisiało jakieś coś. Wyobraziłem sobie szybko wystarczająco długi patyk, podniosłem i dźgnąłem cosia. - Ale paskuctfo. Bzydse niz ta wlózka z zesłego tygodnia. - dźgnąłem jeszcze dwa razy zaciekawiony.
Dum dum dum dum durum dum durum
Offline
Gwałtownie się poderwałem i zeskoczyłem z drzewa przed chłopcem. Jak to możliwe, że się mnie nie boi?
Po chwili wydaję z siebie długi przerazliwy ryk, który przestraszył by każdego.
Offline
- Cisej, bo zmalłego obudzis. A mój tata nie lubi, jak sie go budzi. - odrzuciłem patyk i przyjżałem się cosiowi. - Będę ci mówił Puszek.
Dum dum dum dum durum dum durum
Offline
Momentalnie się prostuje, słysząc chłopca. Zaciskam mocniej szczękę i zaczynam chodzić wkoło dziecka, co chwilę wydając jakieś warczenie.
Offline
Ciekawe, czy zna jakieś komendy. - Siad. - mówię wskazując ziemię
Dum dum dum dum durum dum durum
Offline
Warczę głośniej, śliniąc się. Wbijam pazury w ziemię. Co ja, na psa wyglądam?
Offline
Nie zna. Szkoda. Przekrzywiam głowę. - Wyglondas jak zwiendła stoklotka. - zamknąłem oczy. Po chwili stał przede mną coś w stroju stokrotki - Lepiej. - stwierdziłem, kiwając głową z uznaniem
Dum dum dum dum durum dum durum
Offline