Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Unoszę się na dwie łapy zdezorientowany, aczkolwiek nadal zły. Co z tym dzieckiem nie tak?
Przekręcam głowę rozglądając się wokół. Po chwili leży na ziemi zrzucony strój. W strzępach.
Rozstawiam szeroko rece, gotowy do skoku.
Offline
- Ooo, chces zaglać w belka? Okej. Ale uwazaj na pseskody. - powiedziałem, uśmiechając się przebiegle.
Dum dum dum dum durum dum durum
Offline
Charczę, rzucając się do skoku. Zgłodniałem, a to będzie idealna przekąska.
Offline
Uchyliłem się, podstawiając Puszkowi nogę. Wyrżnął się jak długi, a ja wybuchnąłem śmiechem.
Dum dum dum dum durum dum durum
Offline
Gwałtownie uniosłem łeb w górę, kierując swoją złość na chłopca.
Skaczę do góry, pojawiając się tuż przed nim. Tak się bawić nie będziemy. Syczę, łapiąc go za rękę.
Offline
Wywróciłem oczami - Dobla pojołem. Telaz ja gonie. Lepiej uciekaj. - diaboliczny uśmiech wstąpił mi na twarz, kiedy ręce i nogi cosia związały łańcuchy.
Dum dum dum dum durum dum durum
Offline
Po kilku nieudanych próbach rozerwania więzów, przewróciłem się na ziemię. Cały czas próbowałem to rozerwać, lecz te za nic nie chciały puścić. W ostateczności wydałem głęboki ryk, który stawał się glosniejszy raz za razem.
Offline
- Psecies mówie, cicho. - skrzywiłem się. Na ziemi obok mnie pojawiły się dziwne rzeczy, których mama używa. Mówi, że dzięki temu będzie wyglądać ładniej. Jak dla mnie bez sensu, ale skoro już mam ochotnika... Kucnąłem na przeciwko cosia i wysypałem mu jakieś białe coś na twarz. To się chyba nazywa puder...
Dum dum dum dum durum dum durum
Offline
Nagle w pewnym momencie kichnąłem, tak, że biała lepka maź pokryła całą twarz dzieciaka.
Offline
- Fuj! Myj ty casem zemby. - wytarłem twarz. Po chwili obok mnie pojawił się ten... no... Płyn do płukania. Nie miałem pojęcia, ile się tego leje, więc cała zawartość butelki wylądowała w paszczy cosia. Szybko się odsunąłem, jakby zaczął pluć.
Dum dum dum dum durum dum durum
Offline
Połowę płynu wyplułem na bok, niestety większa zawartość dostała się do żołądka.
Co. Z. Tym. Dzieckiem. Nie. Tak.
Warczę, czując w brzuchu bąbelki. Nie mam zamiaru tu dłużej siedzieć, a tym bardziej dając się maltretować jakiemuś dziecku.
Offline
- Mama to wlewa do plalki i potem ublanka ładnie nam pachnom. Moze z tfoim oddechem zlobi to samo. - wytłumaczyłem i sięgnąłem po... To była chyba szminka. Ozdobiłem pysk cosia szerokim uśmiechem. Potem w miejscu w którym powinny być oczy zrobiłem dwie czarne kreski... kredką. Tak, kredką. Na koniec przykleiłem mu na czole różową kokardkę i odszedłem kilka kroków. - Duzo lepiej
Dum dum dum dum durum dum durum
Offline
Roztwieram szeroko paszcze, tak że czerwony kolor na moim pysku rozchodzi się wszędzie. Mam dość. Odpuszczę sobie nawet dzisiejszą przekąskę byleby mnie już zostawił. Po co ja się biorę za dzieci?
Mam już dość bezsensownego leżenia, dlatego zaczynam się rzucać, jak ryba w sieci.
Offline
Słyszę znajome szczekanie. - O znaleźli się. To ja idę. - powiedziałem, znikając w krzakach.
Dum dum dum dum durum dum durum
Offline
Patrzę, jak chlopiec oddala się. Jak to możliwe, by małe dziecko pokonalo Króla Drugiego Wymiaru, Najpotężniejszego ze wszystkich Demogorgonów?
Po raz kolejny prycham.
Wydaję głośny niski dźwięk, sygnalizujący "alarm". Teraz jedynie pozostaje mi czekać aż inni mnie znajdę. Nie daruję.
Offline
***
Idziemy parkiem w stronę tej bardziej odludnej części.
- Zastanawiałem się wczoraj nad tym wszystkim. - Mówię po jakiejś chwili. - Wiesz, nad Emmą, Robyn i całą resztą.
Offline
Zerkam na niego zaciekawiona.
- W jakim sensie "nad tym wszystkim"? - Pytam, przechylając lekko głowę.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- No... Emma ma jakieś wahania nastroju po tym całym chłopaku, a Robyn jest jak zwykle cicha, więc nie mamy tak naprawdę pojęcia czy kogoś ma, czy nie. - Stwierdzam, spoglądając na kobietę. - Myślisz, że to dobrze z tym ostatnim?
Ostatnio edytowany przez Alexander Williams (2017-01-23 18:01:45)
Offline
Kręcę lekko głową.
- Sama nie wiem... Myślałam, że zaaklimatyzuje się w Insolitam. - Przygryzam wargę. - Obawiam się, że za niedługo może znowu uciec, tak jak wtedy do Gotham.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- Rozmawiałaś z nią o tym? - Marszczę brwi. - Niby z każdym dniem jest się coraz starszym, ale los nie będzie też czekał całe życie. Nie chcę, żeby znowu wyjechała. - Kręcę głową.
Offline
- Może kogoś mieć... nie mam pojęcia. Nie potrafię jej zrozumieć. I chyba to mnie bardziej martwi, niż kiedy Emma zachowuje się nieodpowiedzialnie.
Nie wspominam mu o tym, że często mój system potrzebuje kilku chwil na rozpoznanie mojej własnej córki, bo podsuwa mi co chwilę dane jakichś martwych osób.
- Próbowałam z nią rozmawiać. Ale zawsze gdy pytam o chłopaków, zmienia temat. - Wzruszam ramionami.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- Może... się wstydzi... Albo kogoś ma, tylko nie chce nam o tym powiedzieć. - Zastanawiam się. - Ugh, czemu życie nie może być prostsze i nie możemy po prostu mieć córek szczerych do bólu?
Offline
Uśmiecham się pod nosem.
- Myślę, że jeden szczery do bólu Alex w rodzinie wystarczy. - Śmieję się lekko. - Nadrabiasz za nasze córki.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- Bez przesaady. - Śmieję się. - Tylko czasami mówię co myślę. No dobra, może trochę częściej. A co u ciebie? - Pytam, zmieniając temat.
Ostatnio się trochę mijaliśmy przez pracę i dom.
Offline
- Trochę zawsze - poprawiam go. Przyglądam się mu przez dłuższą chwilę. Lubię to robić. - Trochę... męczący tydzień. Znowu męczyli mnie tymi ulepszeniami systemu. Poza tym cały czas martwi mnie powrót Daisy. - Ledwo udaje mi się wypowiedzieć to imię. - Co jeśli Emma...
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline