Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.


- Taaak, byłam przebrana za Belle z Pięknej i Besti. W.. Tyler wybierał.- uśmiecham się i zerkam na swój strój, nadal jestem tylko w koszulce Tylera. A właśnie zostawiłam na blacie moje śniadanie. Jeśli Warren tam poszedł, to już mogę się z nim pożegnać.

Offline


- Byłam chyba w innej sali. Nie widziałam cię. - Odpowiadam już spokojniej i w międzyczasie zmieniam temat. - W zasadzie, szłam teraz do kuchni i... do końca nie wiem gdzie jest. Mogłabyś mi wyjaśnić? - Pytam spoglądając na dziewczynę.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline


- Jaasne, na korytarzu skręcasz w prawo a potem schodami na dół i po lewej jest kuchnia.- tłumaczę i wygładzam koszulkę.- Wiesz może gdzie jest Warren?- pytam. Serio musze z nim pogadać.

Offline


- Mówił, że idzie właśnie do kuchni, ale... mogę się mylić. - Odpowiadam.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline


- Boże, czyli moje śniadanie jest zagrożone.- wzdycham teatralnie.- Czyli idę z tobą do kuchni. Chodzisz do nas do szkoły?

Offline


- Której? Hubble'a czy Michelsona? - Marszczę brwi i idę za dziewczyną w stronę kuchni.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline


Marszczę brwi. Zaraz jak się nazywała nasza szkoła. Wypadło z głowy. Kurcze.- Kojarzysz taką bardzo miłą panią od historii która zachowuje się jakby żyła w innej epoce?- pytam wzruszając ramionami.

Offline


- Chodzi o pannę Villiers? - Przypominam sobie.
Jeśli okaże się, że chodzimy do jednego liceum...
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline


-Tak!- kiwam głową z entuzjazmem.- Uwielbiam ją, strasznie sie wczuwa jak opowiada, tak jakby tak naprawdę żyła.- stwierdzam z uśmiechem. Czyli chodzimy do tego samego liceum.

Offline


- To dziwne, że jeszcze się nie widziałyśmy. - Stwierdzam. - Chociaż liceum jest dosyć duże i ma wiele sal. - I dochodzimy do kuchni.
Chłopak stoi do nas odwrócony tyłem i coś miesza.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline


- Teraz na pewno będziemy się częściej widzieć.- mrugam do niej i spoglądam na Warrena.- Warrenie Fletcher jeśli ty właśnie mieszasz moje płatki to nie wiem co ci zrobię...- mówię poważnym tonem i opieram dłoń na biodrze.

Offline


- Co? - Odwracam się gwałtownie, a masa prawie wylatuje mi z miski. - Ev, to na gofry. Twoja miska stoi przy stole. - Odpowiadam i wtem dostrzegam gdzieś z tyłu Louisę. - Może... usiądziesz przy stole, Lou? - Pytam podchodząc do niej.
You got to lose to know how to win.

Offline


- Jasne. - Kiwam lekko głową i siadam gdzieś z boku rozglądając się po pomieszczeniu.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline


- Myślę, że Lou poradzi, sobie przez chwilę sama. Muszę na chwilkę porwać Warrena.- uśmiecham się słodko i ciągnę chłopaka za ramię do dalszej części domu.- Co to ma znaczyć? Mogłeś mnie ostrzec, że przyprowadzisz dziewczynę. Nie pytaj co jej nagadałam.- przewracam oczami.

Offline


- To... Długa historia. - Mówię. - Co jej nagadałaś? - Marszczę brwi.
You got to lose to know how to win.

Offline


- Chętnie posłucham tej długiej historii, na pewno jest baardzo ciekawa- mruczę pod nosem.- Powiedziałam jej, że...- przegryzam wargę- Jestem dziewczyna Tylera. Zapytała kim jestem a to jako pierwsze wpadło mi do głowy.- wzdycham

Offline


Wybucham niekontrolowanym śmiechem.
- Powiedz. Że. Żartujesz. - Ledwo mówię te słowa, bo nie mogę przestać.
You got to lose to know how to win.

Offline


- Nie. - kręcę głowa i przewracam oczami.- To nie jest śmieszne, nie śmiej sie.- szturcham go w ramie

Offline


- To jest śmieszne. - Czuję, że zaraz oberwę. - Ciekawe gdzie jest Tyler...?
You got to lose to know how to win.

Offline


- Ugh nawet nie próbuj go tu wołać.- krzywię sie.- Skoro tak cie to śmieszy to zaraz pójdę jej powiem,że jestem twoja dziewczyna.- uśmiecham sie słodko

Offline


- A jesteś? - Marszczę brwi. - Poza tym... znam ją tylko jeden dzień.
You got to lose to know how to win.

Offline


-Auć to zabolało- śmieje sie- Jestem twoja dziewczyna, siostra, przyjaciółka i ciotka dobra radą na raz. Nie zapominaj o tym.- stwierdzam.- Uuu Warren, Warren spałeś z dziewczyna która znasz jeden dzien? - marszcze brwi. Nie no robi sie coraz ciekawiej

Offline


- Nie spałem. - Mówię na wstępie. - Spałem na fotelu, a poza tym... argh, Evelyn to serio długa historia. Widziałem ją raz na balu. - A potem w lesie.
You got to lose to know how to win.

Offline


- A ja spałam z twoim bratem.- szczerze sie.- Nie mówiłeś na balu, że ja poznałeś..-

Offline


Uderzyłem dłonią w twarz.
- Ale wy nie...? - Nie wiem co powiedzieć. - Naprawdę uwielbiam twoją bezpośredniość, ale to przekracza mój rozum. I tak, poznałem ją na balu, ale... jakoś zapomniałem ci powiedzieć.
You got to lose to know how to win.

Offline