Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Podchodzę do szafki i zaczynam szukać płyt.
- W jakim sensie dziwny? Znaczy, wiem że w każdym, ale chcę znać twoją opinię, gdybym miał go zabić. - Śmieję się pod nosem.
You got to lose to know how to win.
Offline
- Umm taki nie wiem jak to określić, zbyt pewny siebie? Sepcyficzny?-wzruszam ramionami.- Ale widziałam go pierwszy raz w życiu i mogę sie mylić
Offline
- Jak dla mnie... dzisiaj był miły. Serio, gdyby tu przylazł z jakąś dziewczyną od razu zacząłby zachowywać się irytująco i arogancko. Ale, to Tyler. W sumie, nie zawsze taki jest. - Wyciągam cztery opakowania płyt. Podchodzę do Ev i niespodziewanie zakrywam jej oczy dłońmi. - Losuj. Od tego zależy twoje życie, lady Evelyn Michell. - Śmieję się cicho.
You got to lose to know how to win.
Offline
- Ej a może mu kiedyś poprzeszkadzamy jak przyjdzie z dziewczyna?- uśmiecham sie złośliwie.- Hmm niech bedzie ten.- wskazuje palcem na środkowa płytę.
Offline
- Zabije mnie. No i ciebie. Albo uzna, że... jesteś zazdrosna. - Stwierdzam. - Ale możemy tak zrobić. - Spoglądam płytę, którą wybrała. - To jest... jakiś świąteczny film. Chociaż nie ma jeszcze świąt.
You got to lose to know how to win.
Offline
- Jak mogę być zazdrosna skoro jestem twoja dziewczyna?- śmieje sie.- Każda pora jest dobra na święta albo świąteczny film.- poprawiam sie entuzjastycznie na jego łożku do pozycji siedzącej.
Offline
- Jesteś moją dziewczyną, siostrą, głosem rozsądku i... przyjaciółką. - Parskam śmiechem. - Dobra, zobaczymy co to jest. Swoją drogą, słyszałaś o tym balu, który ma być? - pytam wkładając płytę do odtwarzacza.
You got to lose to know how to win.
Offline
- No widzisz? Jestem dla ciebie wszystkim na raz. Zastanawiam sie co ty byś bez mnie zrobił.- wzdycham teatralnie i sie śmieje.- Słyszałam i zamierzam cie na niego wyciągnąć - uśmiecham sie szeroko.
Offline
- O, nie. - Jęczę. - Wystarczy, że muszę jeździć na te cholerne firmowe imprezy ojca. Co my tam będziemy robić?
You got to lose to know how to win.
Offline
- O tak! No prooosze zrób to dla mnie.- robię oczy kota z Shreka.- Bedzie fajnie, potańczymy sobie. No zrób to dla mnie. Nigdy, nie byłam na balu...- uśmiecham sie słodko
Offline
Wzdycham.
- A...Tyler? Wiesz, on potrafi dobrze tańczyć... - Uśmiecham się pod nosem.
You got to lose to know how to win.
Offline
-Serio chcesz mnie wysłać na bal z własnym bratem którego widziałam tylko raz w życiu?- krzywię sie.
Offline
- To najszybszy sposób na poznanie. Ale pewnie będziecie się jeszcze przed nim widzieć, a co za tym idzie, pewnie porozmawiacie, a ja nie zostanę zmuszony do pójścia na bal. - Uśmiecham się triumfalnie i czekam aż zacznie się film.
You got to lose to know how to win.
Offline
- Nie no błagam nie mów, że chcesz wyswatać z własnym bratem?- szturcham go- Skąd pomysł, że lecę na starszych?- unoszę brwi.
Offline
- Hmm... kiedyś wspominałaś, że ich lubisz. A do tego podobał ci się chyba Leo, który był o ileś lat starszy. Chyba, że to był kto inny. - Unoszę brwi.
You got to lose to know how to win.
Offline
- Cholercia za dobrze mnie znasz.- wzdycham- I to nie był żaden Leo tylko Alec który oglądaliśmy miesiąc temu.- uśmiecham się
Offline
Olga: <3 - <3
- Aaa. No być może. Pasowaliście nawet do siebie dopóki nie okazało się, że jest gejem. - Śmieję się.
You got to lose to know how to win.
Offline
- Weź nawet nie przypominaj to była najgorsza chwila w moim w życiu a przynajmniej w tamtym miesiącu.- kręcę głową.- To i tak nie zmienia faktu, że to z tobą ty śmierdzący leniu chcę iść.- wskazuję na niego oskarżycielsko palcem.
Offline
- Ale, Eeev... Doskonale wiesz jak to się skończy. Potańczymy, a potem będzie za nami gonił ochroniarz. No i będziemy jeść. A poza tym, nie mam żadnego pojęcia za kogo mógłbym się przebrać. - Odpowiadam padając na łóżko.
You got to lose to know how to win.
Offline
- Bądź moją wróżką chrzestną. Kup mi sukienkę. Chcee być najładniejszą panną na balu- śmieję się- Noo weź pójdź, ze mną- dźgam go palcem w klatkę piersiową.
Offline
- Okej. Kupię ci worek po ziemniakach i będziesz udawać Kopciuszka. - Szczerzę się i kładę głowę na jej ramieniu. - A tak serio... jeśli bardzo ci na tym zależy to pójdę, ale tylko ze względu na ciebie. I możemy iść na zakupy, ale nie będziemy sterczeć w jednym dziale z sukienkami dwie godziny, bo pamiętasz co było tydzień temu? - Gdy przypominam sobie to wydarzenie automatycznie zmieniam wyraz twarzy na rozbawiony.
You got to lose to know how to win.
Offline
- No ale weeeź, nie trzeba było wchodzić do sklepu gdzie było aż tyle sukienek. One wszystkie były taaakie cuudowne.- chichoczę- Baardzo bardzo mi zależy ale fundujesz też kosmetyczkę i fryzjerkę prawda?- mrugam rzęsami i wydymam usta.
Offline
- Pff, kobieto jakie ty masz wymagania. Poproś o to Tylera. - Uśmiecham się chytrze.
You got to lose to know how to win.
Offline
- Serio?- kręcę głową.- Boże co ty masz dzisiaj z tym Tylerem? Widzę, że usilnie chcesz mnie z nim wyswatać...- przewracam oczami i czochram mu włosy przez co rozwalam mu jego idealnie ułożoną fryzurę.
Offline
- Może i nie wyswatać, bo nie sądzę, żeby zasługiwał na ciebie, ale na pewno zapoznać. Wbrew wszystkiemu nie jest aż taki zły. No... tylko podczas gotowania może na ciebie wysypać cały karton mąki. - Próbuję z powrotem wygładzić włosy, ale mi to nie wychodzi przez wyglądam pewnie jak z buszu. A zresztą... to i tak nieważne.
You got to lose to know how to win.
Offline