Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Ostatnio edytowany przez Archie Raines (2016-12-23 12:52:16)
Fuck this shit, I'm out.
Offline
Wychodzę od Matta najciszej jak potrafię choć jestem prawie pewna, że i tak tak mnie słyszy. Odkąd nawrzeszczałam na ojca w jego gabinecie nie wróciłam do domu. Nie miałam na to ochoty. Nadal nie mam.
Kilka razy przez myśl przeszło mi aby się czegoś napić, albo po prostu się upić. Jednak wpadłam na lepszy pomysł i dzisiejszej nocy miałam zamiar go zrealizować.
"Desperatka" - to słowo odbija się echem w mojej głowie odkąd wyszłam od brata.
Trzęsie mi się dłoń kiedy pukam w drzwi. Nienawidzę tego okresu w moim życiu. Wzdrygam się na myśl o poprzednich dniach. Poprawiam ramiączko torby i pukam jeszcze raz. Może już śpi. Wzdycham. Albo nie słyszy, że pukam.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Wychodzę spod prysznica i narzucam na szybko na siebie luźną koszulkę i dresowe spodnie.
Pukanie w drzwi staje się jeszcze bardziej natarczywe. Podchodzę, by je otworzyć.
- Chryste! Gdzie ci się tak do cholery... - zaczynam zirytowany, ale zaraz przystaję zdziwiony. - Mel, co ty tutaj robisz?
Kropla wody z włosów kapie mi na policzek. Szybko wycieram ją wierzchem dłoni.
Fuck this shit, I'm out.
Offline
- Aktualnie stoję w drzwiach i rozbolała mnie już dłoń od płukania w te cholerne drzwi - mówię bardzo spokojnym głosem. Może nawet trochę zmęczonym. - Mam zły dzień. Właściwie to tydzień - poprawiam się, krzywąc.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Otwieram przed nią drzwi, wpuszczając ją do środka.
- Brzmi znajomo - rzucam. Zerkam na nią kątem oka, gdy podchodzę do lodówki i wyciągam z niej piwo. - Facet?
Fuck this shit, I'm out.
Offline
Rzucam torbę na podłogę. Albo rzucam torbą w podłogę. W sumie bez różnicy.
- I to nie byle jaki - mruknęłam zdenerwowana kiedy Arch spojrzał na mnie pytająco. - Tak - potwierdziłem. - Moja największa życiowa porażka. Skąd wiedziałeś,? - spytałam z małą nutą sarkazm bo przedewszystkim w moim głosie słychać było zmęczenie.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Otwieram butelkę zębami, i unoszę brew.
- Wiesz, wbrew pozorom jakaś kiedyś poleciała na moją cudowną osobowość - mówię nieco ironicznie. - I ta sama ze mną zerwała dla mojego kumpla. - Przewracam oczami i staję obok niej. - Co to za wyjątkowa porażka? - Pytam, marszcząc lekko brwi, starając się nie okazać za bardzo, że mnie to zmartwiło.
Fuck this shit, I'm out.
Offline
Parsknęłam nieprzyjemnie.
- Nieważne - powiedziałam. - Rodzinna sprawa - dodałam cicho, zalamującym się głosem. Doskonale wiedziałam, że przy nim mogę płakać ale strasznie nie lubiłam rozkljania się. Więc jedynie zacisnęłam zęby i uśmiechnęłam się blado. - Przejdzie mi, chyba.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Rodzinna sprawa? Nie wiem, czy chciałabym wiedzieć, co to znaczy. Rodzinne sprawy potrafią być... pogmatwane. Nie na mój umysł.
W pewnym momencie coś zlatuje mi na głowę. Syczę lekko.
- Jackson, ty cholero - mówię, i wolną ręką go odganiam.
Oczywiście moja papuga-wpierdolka nie mogła odlecieć przed dziabnięciem mnie w palec. Gdy jednak ogarnął swoją rządzę krwi, odleciał obrażony na górną część pokoju.
- Hej. - Obejmuję Melissę ręką i patrzę na nią. - Przejdzie. Za jakiś czas on nie będzie miał żadnego znaczenia.
Chyba.
Fuck this shit, I'm out.
Offline
Znów parsknęłam, tym razem przygnębionym śmiechem.
- Wątpię. Muszę to chyba załatwić, bo na razie przed tym uciekam. Od kilku dni - dodaję, wywracając oczami. Opieram policzek na ramieniu chłopaka tak aby móc na niego patrzeć. - Myślałam, że... W sumie to nie myślałam. - Wzdycham.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Bezwiednie kreślę kciukiem kółka na jej ramieniu.
- O czym tak nie myślałaś? - Pytam, odkładając drugą ręką butelkę na blat.
Fuck this shit, I'm out.
Offline
Przygryzłam wargę.
- O tym, że samo się rozwiąże. Że wrócę do domu... - Wzdycham. - Jestem zmęczona myśleniem o tym - wyznaje. - Wiesz po co tu przyszłam? - spytałam, przelotne zerknąć na jego dłoń na moim ramieniu.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Spoglądam na nią i zastanawiam się przez chwilę.
- Mogę strzelać, ale w tym wypadku chyba wolę nie przestrzelić - mówię z lekkim zawahaniem.
Pewnie, że wiesz, po co przyszła.
Fuck this shit, I'm out.
Offline
- Skąd to wahania - powiedziałam szeptem, z prawie niewidocznym uśmiechem.
Podniosłam głowę i delikatnie musnęłam wargami jego usta. Podniosłam dłoń i położyłam mu na ramieniu.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Czyli miałem rację.
Wiem, że nie powinienem tego robić, ale obejmuję ją i oddaję pocałunek. Najpierw delikatnie, potem przyciągam ją bliżej.
- Żebym nie wyszedł na gościa, który wykorzystuje twoje słabości - mówię w jej usta.
Fuck this shit, I'm out.
Offline
- Nie przejmuj się tym - mruknęłam w odpowiedzi.
Objęłam, nadal lekko drżącymi i chłodnym dłońmi jego twarz. Potarłam kciukami po policzkach.
Cholera, czemu musiał pić? Myślę nerwowo, czując smak alkoholu na jego miękkich wargach.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Z tyłu głowy nadal coś mi mówi, że nie powinienem tego robić, ale ignoruję ten głos.
Cała się trzęsie.
Obejmuję ją mocniej, pewniej.
Kiedyś myślałem o tym, żeby ją pocałować. Nie sądziłem, że to się kiedyś naprawdę stanie. Wydaje się taka krucha w moich ramionach, jakby miała się w każdej chwili rozpaść. Chodząca sprzeczność.
Fuck this shit, I'm out.
Offline
Uspokajam się kiedy pewniej mnie obejmuje. Potrzebowałam tego. Uśmiecham się delikatnie, calując go coraz namietniej.
Powoli wysuwam dłonie pod jego koszulkę na plecy. Nie mam pojęcia dlaczego ale czuję ciepło na policzkach, na e mam jednak ochoty zwracać na to uwagę. Po chwili przestaje się trzęść się i staje się coraz pewniejsza tego co robię. A przynajmniej tak mi się wydaje.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Podnoszę Melissę z ziemi. Przez chwilę na nią patrzę, po czym wracam do pocałunku. Nie przestając jej całować, niosę ją po schodach na górę. Kładę ją delikatnie na łóżku.
Fuck this shit, I'm out.
Offline
Jego pocałunki są przyjemne. Odwzajemniam je przez cały czas. W końcu zdejmuje koszulę Archa. Tym razem na szczęście panuje nad mocą.
*RANO* /nie będzie powtórki z Gabe i Sam XDD/
Moja skóra jest lodowata w porównaniu do jego. To tak jak bym była okryta szronem, a Arch powoli go topił. Leżę e łóżku w jego koszulce, w jego ramionach. Jestem zbyt zmęczona, q może zbyt leniwa by otwierać oczy.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Budzę się, gdy czuję delikatne promienie słońca na twarzy. Otwieram senne oczy i zauważam coś innego, niż każdego poranka. Nie jestem sam.
Uśmiecham się pod nosem, przyglądając się wtulonej we mnie Melissie. Ma zamknięte oczy. Odgarniam delikatnie palcem ciemne włosy z jej twarzy.
Fuck this shit, I'm out.
Offline
Mruknęłam cicho.
- Czemu życie nie może być proste? - spytałam głosem naburmuszonej pięciolatki, co w ogóle do minie nie pasowało.
Wtuliłam się bardziej w Archa. Ta chwila nie potrwa długo. I ta cholerna myśl strasznie mnie przygnębia.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- Bo jesteśmy ludźmi. Dążymy do niszczenia i dlatego większość naszych decyzji jest zła. - Obejmuję ją mocniej i całuję w czoło.
Za chwile pewnie sobie pójdzie. Zniknie jak sen.
Fuck this shit, I'm out.
Offline
- Wszyscy jesteśmy źli? - pytam głupio. Jestem strasznie zaspana i połowa rzeczy do mnie nie dociera. - Skoro ludzie są źli to czym jest to co nazywamy dobrem? - dopytuje.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Wzruszam lekko ramionami, przy okazji podciągając ją lekko do góry.
- Nie wiem. A jest coś takiego? - Obracam w palcach jej włosy. - Powinnaś jeszcze pospać, Mel.
Fuck this shit, I'm out.
Offline