Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Byle mocno - rzucam wrednie i zaczynam opętańczo chichotać
Anything that can go wrong, will go wrong
Offline
- Jak się okazało nawet lubię, ale nie mam do tego często okazji.- stwierdzam wzruszając ramionami.- Jak mnie rozbolą nogi, zaniesiesz mnie do domu?- uśmiecham się słodko, patrząc na Warrena z jakąś blondynką.
Offline
Odwracam się tam gdzie patrzy Evelyn.
- O, braciszek nareszcie nie jest sam. A co do wzięcia... mam jeszcze lepszy pomysł. - Mówię konspiracyjnym tonem. - Pojedziemy motorem.
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
- Boże nieee.- krzywię się.- Widzisz jakiej moja sukienka jest wielkości?- pytam spoglądam na ogromną suknię.- Zdecydowanie bardziej podoba mi się pomysł abyś mnie niósł.- szczerzę się.
Offline
- A wyglądam ci w tym stroju na Księcia z Bajki, Ev? - Unoszę brew.
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
- Ian, zajmij się swoją zabawką - mówię znudzony i zaczynam czkać
Anything that can go wrong, will go wrong
Offline
- Raczej na Greya, ale dla niektórych on jest księciem z bajki. Poza tym dla dziewczyny swojego brata gdy zrobisz wyjątek i zabawisz się w księcia prawda?- pytam i uśmiecham się słodko, robiąc oczy kota z shreka.
Offline
- Cześć, Chris - witam się z chłopakiem. Wyplątuje się z objęć Kiana. - Nie widziałam jej ale o dziwo... Przyszła tu z własnej woli. Nie jest ją trudno znaleźć - zaśmiałam się. Uśmiecham się lekko do dziewczyny obok Chrisa. Wygląda... Jak by zobaczyła ducha. - Cześć, Lou. - Zerkam na Chrisa. - Flo też jest?
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
- Dobra, nieważne.- przewracam oczami i wychodzę z balu.
Offline
- A co wtedy zrobię z moim motorem? - pytam zmniejszając odległość między mną, a Ev.
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
- Jesteś okropny - jęczę kiedy odchodzi. Na mojej twarzy gości szeroki uśmiech, otwieram usta zdziwiona.
Nadal czuje jego ciepły oddech na swojej skórze i chyba tylko to każe mi znów do niego podchodzić. To było coś innego, coś co cholernie mi się spodobało.
Podchodzę do baru akurat w momencie kiedy odchodzi jakaś dziewczyna w czerwonej sukience. Łapie Iana za nadgarstek i nieco odciągam od baru.
- To było wredne, Ian i podobało mi się. Stwierdzam jednak, że chyba dawno nie flirtowałeś. Zgadłam? - spytałam rozbawiona. - Nie umiem czytać w myślach ale tu jestem prawie pewna - stwierdzam. - A jak chcesz uciekać to trzeba było się za kopciuszka przebrać - zauważam ze złośliwym uśmieszkiem.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline
- No patrz. Czytasz w myślach, Mary? - Pytam normalnym tonem, uśmiechając się krzywo. - Dobra. To była niezła zabawa. Postawić ci drinka?
"Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko?"
Offline
Uśmiechnęłam się z satysfakcją.
- Z chęcią - potaknęłam. - Czemu tego nie robisz? Nie flirtujesz? Świetnie ci idzie, mówię ci na pierwszy rzut oka same zalety.
A ja, cholera teraz nie mogę teraz przestać myśleć o przyjemnym cieple rozchodzącym się po moimi ciele przez twój oddech.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline
- Hmm, możesz go zostawić tutaj i odebrać rano- mrugam do niego.- Ale teraz tańczmy, tańczmy do upadłego.- chichoczę.
Offline
Zaciskam wargi gdy Dith mnie puszcza. Niby to nic takiego, ale... Ugh zabiję tego Chrisa...
Zerkam co jakiś czas na Dith, ale w końcu spoglądam na Luu.
- Jakoś ostatnio nie było cię w szkole, chorowałaś? - spytałem marszcząc brwi.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Kieruję się do drugiego baru na sali, żeby ominąć Khione i Thomasa.
- To był trochę pic na wodę. - Wzruszam ramionami. - Takie jakby oszukiwanie. Nie jestem taki w rzeczywistości.
"Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko?"
Offline
- Will zniknął. Nigdzie go nie ma i... nie byłam w stanie iść. - Odpowiadam patrząc się gdzieś w kąt.
Cholera. Żałuję, że nie mam mocy telepatii. Już dawno przekazałabym Chrisowi, żebyśmy uciekali gdzie popadnie.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Zmarszczyłam brwi.
- Nie lubisz się bawić i jesteś sztywniakiem? - spytałam, siadając przy barze. - Proszę, powiedz nie - powiedziałam słodko.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline
Cudownie. Kian mnie zabije, Lou mnie zabije, Jud... Niee, Jud mnie nie zabije.
- Tessa przyszła? - Marszczę brwi, starając się skupić na czym innym. - To... dość niecodzienne?
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
- Jak sobie życzysz. Ale potem idziemy do baru. - Stwierdzam obracając kilka razy dziewczynę.
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
Kiwam głową i obejmuje się ramionami.
- To dziwne, w sumie, poszukała bym jej - stwierdzam. Zerkam na Kiana. - Dasz mi z dziesięć minut? Serio się martwię o nią - mówię z krzywym uśmiechem.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
- Aj, rozumiem, przykro mi - powiedziałem. Kurde, to najgorsza z możliwych sytuacji w jakich się ostatnio znalazłem. Znów zerkam na Dith...
- Okej..
Ostatnio edytowany przez Kian Darhk Knight (2016-12-27 02:47:28)
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
- Zaraz wracam - mruknęłam ruszając w tłum i wypatrując siostry.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
- To... ja będę iść. Jak coś jestem przy tym stoliku, Chris. - Odpowiadam nerwowo starając się, żeby słowa nie brzmiały tak... źle.
Dlaczego do cholery nie mogłam mieć mocy mamy? Jak najszybciej idę w stronę dawnego siedzenia.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- Do baru? Czyżbyś chciał mnie upić?- uśmiecham sie zazdziornie.
Offline