Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Ciii, to miała być tajemnica, myszko. - Przykładam palec do ust.
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
Spoglądam na Chrisa spode łba.
- Musiałeś podchodzić? Składam kondolencie dla twojego wyczucia czasu - warknąłem, co w tej masce batmana musiano by bardzo adekwatne...
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Przewracam oczami.
- Uwierz mi, zdecydowanie bardziej wolisz, żebym podszedł w tamtym momencie, niż to olał - mruczę pod nosem, przeczuwając, że zaraz oberwę w twarz.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Krzyżuje ręce.
- A to niby dlaczego? Było tak dobrze, tak... - westchnąłem.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
- Tyler, błagam nie nazywaj mnie tak...- jęczę i szturcham go ramie.
.
Offline
Przewracam oczami.
- Ta, coś tam wiem o Branwellównach kręcących w głowie, ale musisz mi uwierzyć na słowo, że to nie był najlepszy moment. - Marszczę brwi. - Swoją drogą, co w tym romantycznego, całować się w takim ścisku i tłoku?
Fak. Chyba nie powinienem tego dodawać.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Wywracam oczami.
- Naprawdę wyglądasz uroczo, gdy się denerwujesz. Kiedyś cię nagram, zobaczysz. - Przechylam Evie gwałtownie do tyłu, trzymając jej plecy ręką.
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
Otwieram usta, ale je zaraz zamykam.
- Cholera, wiem, ale w tej sukni i w ogóle... Przebrała się do jasnej ciasnej i ciemnej szerokiej w Kobietę Kot - jęknąłem zdesperowany.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
-Obiecaj, że mnie nie puścisz.-szepce cicho gdy nadal trzyma mnie przechylona do tyłu.
Offline
- Ta, nie umknęło to mojej uwadze. Szczególnie, że ty jesteś Batmanem. O ironio. - Wybucham śmiechem, choć temat jest poważny. Ale po prostu nie mogę z miny Kiana.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Uśmiecham się do niej i podnoszę z powrotem do pierwotnej pozycji.
- A teraz... idziemy się czegoś napić.
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
Rozkładam ręce bezsilny.
- No właśnie! Mój wewnętrzny Batman się uwolnił i takie tam... Ale mów do cholery czemu musiałeś podejść. - Drążę temat.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Uderzam się dłonią w czoło.
- Stary, nie wierzę, że jesteś taki ślepy - mówię zupełnie zrezygnowany, jednocześnie mając ochotę wybuchnąć śmiechem. - Poważnie, już tak dużo namieszałem, nie każ mi mieszać jeszcze bardziej.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
- Jaki ślepy...? Mów, że Kit, bo nie mam ochoty już na żarty - warknąłem wlepiając w niego twarde spojrzenie.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
-Nieee, jeszcze jeden taniec, proosze.- uśmiecham sie słodko i przybliżam sie do niego.Zaczyna lecieć wolniejsza piosenka. Wtulam sie w niego i kładę mu głowę na ramieniu.No dobra jednak jestem troche zmęczona, ta głowa sama mi opadła na jego ramie
Offline
Przewracam oczami po raz kolejny. Tyle razy jak podczas tej rozmowy, to rzadko nimi przewracam.
- Nie żartuję przecież. - Unoszę brew. - Lou na ciebie leci, ślepoto. Nie wiem, czy wmawiasz sobie, że jest inaczej, czy po prostu naprawdę tego nie widzisz, ale naprawdę wolałem nie dopuścić do tego, żeby zobaczyła jak się przylizujesz z Jud.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Westchnąłem chowając twarz w dłonie.
- Zaskoczę cię. Wiem o tym doskonale. Kiedy Luu upiła się... musiałem ją przypilnować i wtedy mnie pocałowała... Ugh, jest naprawdę świetną przyjaciółką, ale... nie mogę jej zaoferować tego samego. Może gdyby zobaczyła, jak całuję się z Dith to by to do niej dotarło?
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Przechylam głowę, na poważnie się zastanawiając.
- Nie wiem. Ale wydaje mi się, że bal nie jest do tego odpowiednim miejscem. - Wzruszam ramionami. - Zobaczyła cię z Jud. Może samo to starczy. Lou nie jest głupia.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Westchnąłem.
- No dobra... Mam nadzieję, że nadal będziemy przyjaciółmi... choć małe szanse... - uniosłem wzrok na Kita. - I nadal jestem niepocieszony, że podszedłeś...
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Marszczę brwi.
- Ja po zerwaniu z Flo się z nią przyjaźnię. Choć... to chyba inna sytuacja. - Wzruszam ramionami. - Błagam cię. Jakbym już się nie czuł jak idiota, gdy do was podchodziłem.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Uniosłem brwi patrząc na niego, ale nic nie powiedziałem.
- Mam tylko nadzieję, że Dith się nie spłoszy... - mruknąłem rozglądając się.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Drapię się po głowie.
- Chyba nie powinna. Choć kto ją tam wie. - Poprawiam spinkę w mankietach. - Pójdę poszukać Tess. Znajdę Tess, znajdę też Jud. I wtedy się zobaczy.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Pokiwałem głową.
- Okej... Powodzenia w poszukiawaniach... - kręcę głową. - I zastanów się następnym razem trzy razy, nim podejdziesz do kogos, okej...?
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Uśmiecham się krzywo.
- Zastanowiłem się cztery. I nadal nie żałuję. Narazka - salutuję mu i idę szukać dziewczyn.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Zajmuje mi dłuższą chwilę znalezienie siostry. Siedzi przy stole z notesem i ołówkiem. Czerwony płaszcz przewiesiła przez oparcie krzesła.
- Cześć, Tess - witam się, dosiadając się do niej. Ta podnosi na mnie zaskoczone spojrzenie - właśnie wyrwałam ją z jej świata. - Jest okej? - pytam. Siostra spokojnie kiwa głową. Odgarnia włosy na plecy. Zerka w tłum. - Coś się stało? Na serio, nieco się o ciebie martwię, bo... No wiesz.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline