Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Zaśmiałam się.
- Jest okej, Judith - przytaknęłam jej. Przyszłam na ten bal bo byłam ciekawa świata Judith. Zmieniła się, chyba jest szczęśliwsza. - Nie musisz ze mną siedzieć - zauważam cicho.
Nadzieja, która nie chce być nazywana naiwnością.
Naiwność, która uporczywie pragnie być nadzieją.
Offline
- Oh - westchnęłam. - A ty nie musisz siedzieć na balu sama - zaśmiałam się. - Jest jeszcze parę osób... - Zauważyłam, że Tessa skrzywiła się nieuwidocznienie. - Okej, wolisz zostać sama - odpowiedziałam za nią, co u nas było normą. Mogłam tak dużo wyczytać z mimiki. Znałam język jej ciała na pamięć. Po tylu latach porozumiewania się w taki sposób miałam to opanowane do perfekcji. - Jak by co to jestem pod telefonem.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
Znów kiwnęłam głową. Patrzyłam jak Judith odchodzi. Zazwyczaj tego nie robiła. Zawsze zostawała. W tym momencie poczułam się dziwnie nie na miejscu. Wszyscy tutaj do siebie pasowali, a ja czułam się... Ehh.
Zerknęłam w notes na nieskończony rysunek dziewczyny przebranej za kopciuszka. Spojrzałam w jej stronę ale zniknęła Westchnęłam nieco zawiedziona i wróciłam do pracy i przypominania sobie największej ilości szczegółów.
Nadzieja, która nie chce być nazywana naiwnością.
Naiwność, która uporczywie pragnie być nadzieją.
Offline
Kiedy wracałam zauważyłam po drodze Chrisa. Szedł w tym samym kierunku z którego ja wracałam. Stwierdziłam, że skoro tam idzie to już zauważył Tessę i nie będę już do niego pochodzić.
Teraz muszę znaleźć Kiana w tym tłumie. Westchnęłam.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
- No... zgoda. - Odpowiadam.
Jesteśmy teraz niewiarygodnie blisko siebie. Poruszamy się wolno do melodii. W zasadzie, mógłbym przetańczyć z Evelyn całą noc i nadal miałbym ochotę.
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
- Wygodnie ci?- pytam cicho doskonale wiem, że mnie słyszy, nadal nie zmieniłam pozycji.Leniwie kreślę dłonią różne wzory na jego karku.
Offline
- A może... zapytam na odwrót. A tobie jest wygodnie? - pytam z lekkim uśmiechem na twarzy. - Chyba jesteś zmęczona.
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
- A mi jest bardzo wygodnie.- uśmiecham sie.-Po prostu lubię sie przytulać.- wyznaje i na chwile przestaje kreślić wzory.
Offline
Śmieję się krótko i przez chwilę tańczymy w ciszy. Pomiędzy nami jest wiele innych par, ale jakoś... teraz nie mają znaczenia. Gdy obracam dziewczynę przez okno dostrzegam coś białego na tle granatowego nieba. Śnieg.
- Patrz, Evie. - Mówię cicho.
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
Ociężale podnoszę głowę z ramienia chłopaka i pierwsze co widzę to śnieg.Pada śnieg. Pierwszy śnieg w tym roku. Ten bal serio jest magiczny.- Wow ale pięknie, jak bajce.- uśmiecham sie.- Teraz mnie na pewno na motorze nie odwieziesz, chyba, że chcesz abym była chora...
Offline
- W zasadzie... przyjechałaś z Warrenem. Czym podróżowaliście? - Pytam, a w międzyczasie kolejna piosenka się kończy.
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
-No jak to czym? Limuzyna.- śmieje sie.- A tak na serio to Warren faktycznie wynajął limuzynę bo go o to poprosiłam.- uśmiecham sie.- Ale jak zadzwonisz po taksówkę tez sie nada.
Offline
- Dzisiaj nie obowiązuje cię cisza nocna? - Powstrzymuję się od dodania myszko.
Powoli schodzimy z parkietu i idziemy gdzieś usiąść.
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
- Oczywiście, że obowiązuje ale nie mnie. Usprawiedliwiłam sie balem u opiekunek i mogę wrócić o której chce ważne abym rano była juz w łóżku.- uśmiecham sie i trzymam sukienkę idąc
Offline
- Swoim? - Marszczę brwi. - Mamy dużo wolnego miejsca w domu.
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
- No oczywiście, że swoim.-śmieje sie.- Opiekunki by zabiły gdybym nie wróciła na noc bez wcześniejszego poinformowania o tym.- przewracam oczami
Offline
- A gdybym ja cię wytłumaczył? - Spoglądam na Ev.
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
-Błagam cie... wiesz jak bedzie wyglądać jak starszy chłopak bedzie tłumaczył czemu nie było w nocy?- kręcę głowa rozbawiona.
Offline
- No proszę cię. Bywały chyba gorsze przypadki? Jeśli okaże, że się że śnieg zamieni się w śnieżycę to będziesz zmuszona do zostania u nas w domu.
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
- Dlaczego tak bardzo chcesz abym nocowała u was w domu?- marszcze brwi- Ale faktycznie w śnieżyce by uwierzyły.- śmieje sie
Offline
- Ja tylko sugerowałem co mogłoby się wydarzyć, gdyby przypadkowo była śnieżyca. - Odpowiadam. - To drugie to, to co ty odczuwasz.
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
- Jasne, jasne. -śmieje sie.- Przyznaj, że po prostu polubiłeś moje towarzystwo,- uśmiecham sie słodko i bawię sie kosmykiem włosów.
Offline
Uśmiecham się nieco złośliwie.
- A co jeśli jestem nudziarzem? Największym nudziarzem na całej sali balowej? - Marszczę brwi i nachylam się w jej stronę. - Dobra. Może poza tamtym gościem. - Wskazuję kciukiem na gościa, który przysnął na barze i wybucham śmiechem.
"Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko?"
Offline
- Ugh, rozgryzłaś mnie. Tak było. To jak, co teraz robimy? - Odsuwam się, bo coraz to więcej par idzie na parkiet.
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
Kręcę głową.
- Nie uwierzyłabym ci. Skoro jesteś nudziarzem to czemu żartujesz i rozmawiasz ze mną? - spytałam ironicznie i wywróciłam oczami. - Może ty chcesz być nudziarzem? - spytałam, patrząc na niego rozbawiona.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline