Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Taa... - Wywracam oczami.
Nagle w sali błyska mi przed okiem zielona sukienka i ciemnoskóra dziewczyna. Kręcę tylko głową i wychodzę poszukać taksówki. I tak właśnie kończą się bale.
You got to lose to know how to win.
Offline
- Och dziękuje bardzo, ze chociaz raz specjalnie dla mnie zabawisz sie w księcia z bajki.-uśmiecham sie i zarzucam mu nonszalancko ręce na szyje.
Offline
- Ale pamiętaj... Tylko dzisiaj. A potem czar pryśnie. - Szczerzę się i wychodzimy.
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
- Cieżko ci?- pytam i macham stopami ukrytymi pod ogromna suknia.
Offline
- Droga Evelyn, czy ty zdajesz sobie sprawę ile ważysz? - Pytam spoglądając na dziewczynę.
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
- W tej sukni to na pewno z tonę.- śmieje sie.
Offline
- Masz nie-do-wa-gę. - Literuję. - Zobaczysz, kiedyś porozmawiam z tymi jędzami w domu dziecka.
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
- Przesadzasz...-kręcę głowa.- Powinieneś sie cieszyć, przynajmniej sie nie nadźwigasz.- uśmiecham sie.-Ale jestem wdzięczna za próbę bycia moim obrońca.- stwierdzam i kładę mu głowę na ramieniu tak samo jak podczas tańca.
Offline
Już mam coś powiedzieć, gdy słyszę głos Warrena. Wychodzimy na zewnątrz.
- Wydaje mi się, że szykuje się śnieżna zamieć.
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
- Mhm..- mruczę cicho i zamykam oczy nagle zrobiłam sie jakoś senna.- Zimnoo mi- jęczę gdy czuje zimny powiew na twarzy i ciele
Offline
- Zaaraz będziemy w samochodzie. - Mówiąc to podchodzę do taksówki i wsadzam tam Evelyn. - Kierunek, dom.
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
Udaję kompletny szok, gdy na nią patrzę.
- Cholera, Aqua, czy ty czytasz w myślach? Moim życiowym celem jest bycie nudziarzem. Więc aktualnie chyba powinienem wrócić do domu i pograć z moimi rodzicami w warcaby. - Marszczę brwi. - Pomimo, że oni nie grają w warcaby.
"Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko?"
Offline
- Okej, okej, zajarzyłam - mruknęłam rozbawiona. Zamówiłam znów to samo co poprzednio. - Zaraz... - Zmarszczyłam brwi. - Aqua? - pytam, bo może się przesłyszałam. Nie, nie przesłyszałam się, przecież jeszcze nie jestem pijana. Patrzę na niego wyczekująco.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline
Przechylam głowę, patrząc na nią.
- Tak masz na imię, no nie? Aquamaryna? - Pytam.
A może mi tego nie powiedziała? Sam już nie wiem, co czytam w myślach, a co faktycznie słyszę od ludzi. Matka mówiła, że ciągle jej się to zdarzało. No i że muszę nad tym zapanować. Czego oczywiście nie zrobiłem.
"Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko?"
Offline
Szczęśliwie przez cały bal jeszcze nie wpadliśmy na Joe. A jestem pewien, że tak się stanie. Przewracam lekko oczami na samą myśl o nim.
- Gdybym wiedział, że go nie będzie, nie poniżałbym cię, prosząc o to - mówię cicho do dziewczyny.
Poprawiam mój pierścień na szyi, który dobrałem do stroju Nate'a Drake'a z Uncharted.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
Gwiżdżę pod nosem.
- Uważasz, że flirtując powiedziała bym ci moje pełne imię? - pytam zażenowana. - Tylko moja kochana siostrzyczka i rodzinka tak do mnie mówi - wzdycham, jeszcze bardziej zażenowana. - Mary, okej? I przestań mi w takim razie grzebać w głowie - dodałam rozbawiona, pół serio, pół żartem. W tym mieście w sumie wszystko jest możliwe.
Kiedy to sobie uświadamiam... O Boże, koleś na serio może czytać w myślach. Prawie wybucham śmiechem.
- Wybacz - mruczę, zerkając wyczekująco na Iana.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline
Marszczę lekko brwi, na jego słowa.
- Zapraszanie mnie na randkę jest upokarzające? - Pytam nieco zbita z tropu.
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline
Mrugam kilka razy.
- Co? - Pytam głupio.
W myślach powtarzam kilka razy to, co do niej powiedziałem. Gdy rozumiem swój błąd, od razu czuję ciepło na policzkach.
- Nie. To nie tak... Źle mnie zrozumiałaś - mruczę, plącząc się w zeznaniach. - W sensie... Nie prosiłbym cię, żebyś brała udział w tej akcji z fejkową dziewczyną. Zaproszenie cię na randkę nie jest upokarzające. Zaprosiłbym cię. - Marszczę brwi. Co? - Znaczy nie czułbym się upokorzony, robiąc to.
Mam ochotę przywalić sobie w czoło. Logika, Noel. Gdzie jest? Puff. Chyba wyparowała.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
Wytłumaczenie? Jakieś wyjaśnienie, Ian.
Ach. Czemu ja na to wcześniej nie wpadłem?
- Moja siostra zna Lynn Fennell i wcześniej powiedziała mi, kim jesteś - kłamię jak z nut, upijając drinka. Macham ręką. - Chyba moja tajemniczość w zatrważającym tempie spada do zera. Zbliżam się do poziomu gościa z blatu.
Ta.. Dobrze powiedziane. Ale nie mogę jej powiedzieć prawdy.
"Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko?"
Offline
Chichoczę głupio, kiedy Noel się plącze. Matko, co się ze mną dzieje?
- Jasne. Zrozumiałam. Tylko się z ciebie nabijam - mówię, z krzywym uśmiechem. Rozglądam się po sali.
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline
Zakładam nogę na nogę.
- Może ociupinkę - mówię żartem. - Każdy ma lepsze i gorsze dni - zauważam. - Gość z blatu ma te gorsze już od roku... No cóż. - Robię na chwilę przydługawą minę, a potem wybucham śmiechem. - Nici z miłego flitowana? To przez moje głupawe imię? - żartuje, wydymając wargi.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline
Przewracam oczami, nieco rozbawiony.
- Moi rodzice nazwali mojego najmłodszego brata Phineas Reuel. Moja siostra zawsze wkurza go tekstem "Czeeeść Fineasz, coo dziś robicie?". Już chyba nic mnie nie zdziwi. - Uśmiecham się lekko. - Poza tym moje imię to też ściema. - Prostuję się na krześle i wyciągam do niej dłoń. - Cześć. Jestem Damien.
"Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko?"
Offline
Wzruszam lekko ramionami, uśmiechając się krzywo.
- Czyli norma. Kolejny powód, dla którego Noel Beau Lawrence to fail.
Ona śmieje się lekko, ale z tym dziwnym, ironicznym brzmieniem w śmiechu. Zauważyłem, że często to robi.
- Wszędzie cię szukałem! - Słyszę za sobą głos. Sztywnieję i odwracam się. - Już myślałem, że wolisz w nieskończoność ukrywać swoją dziewczynę.
A raczej prawdę, że jej nie masz. Słyszę w głowie, choć tego nie powiedział na głos. Ale na pewno miał na myśli.
- Jaka miła niespodzianka - burczę.
Przyciągam do siebie Florence i obejmuję ją ramieniem.
- Re, poznaj Joe Burke'a. Mojego ukochanego kuzyna - mówię ze sztucznym uśmiechem.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
Podałam mu dłoń.
- Damien - powtórzyłam jego imię. - Myślisz, że skoro polubiłam tego tańczącego Iana to polubię też ciebie? - pytałam szeptem, nachylając się do niego.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline
Na pewno jest niższy od Noela. Możliwe, że z centymetr wyższy ode mnie, choć aktualnie mam na sobie szpilki w których jestem od niego wyższa. Ma blond włosy i niebieskie oczy. Innym słowem, są kompletnie niepodobni z Noelem. Nigdy w życiu nie powiedziałabym, że są rodziną. Szczególnie, że cała jego rodzina jest ciemnowłosa, z tego co pamiętam.
Wyciągam do niego dłoń, a on łapie za nią i całuje mnie w nią.
- Miło cię poznać, Re - mówi lekko uwodzicielskim głosem. Ugh, co za typ. Już go nie lubię.
Czuję, jak Noel cały się spina.
- Florence. Ewentualnie Flo, jeśli już. - Od razu zabieram rękę i obejmuję nią Noela w pasie.
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline