Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Chłopak kręci głową rozbawiony, pomimo że z rozciętego policzka zaczyna cieknąć mu krew.
Poważnie, jak ta torebka... co?
Łapie ją w dłonie i podaje mi ją.
- Mam nadzieję, że wyrośniesz z tej głupoty. Jak coś, znajdziesz mnie na wydziale prawa Harvardu - mówi z tą cholerną dumą. Mam ochotę jęknąć podirytowana. Jeszcze student prawa? Stereotypowy student prawa? - Jesteś zadziorna. Podoba mi się to - mruga do mnie.
Noel robi krok do przodu, ale zatrzymuję go dłonią. Trzęsie się z powstrzymywanej złości, ja prawdopodobnie również i mam wrażenie, że zaraz mnie coś rozpierdoli od środka.
Zaciskam zęby.
- Nie w tym życiu. Ani w żadnym kolejnym, pierdoło - cedzę.
I zanim zacznę na nowo trzeźwo myśleć i pożałuję swojej decyzji, odwracam się w stronę Noela, łapię go za koszulę i przyciągam do siebie, całując go prosto w usta.
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline
Nachylam się w dół i wykrzywiając szyję pod dziwnym kątem, moja głowa ląduje pod jej pochyloną głową.
- Nie ignoruj mnie, Aquamaryno! - Mówię, zerkając na nią z dołu. Chyba sam zaraz dostanę głupawki, jak tak dalej pójdzie.
Wera: /wyobraża sobie te sytuację/ /sama dostaje głupawki, gdy widzi jak to wszystko musi wyglądać./
"Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko?"
Offline
Roześmiana podniosłam głowę.
- Podoba ci się moje pełne imię? - pytam ze śmiechem. - Serio, tak mówią do mnie tylko rodzice i mówili nauczyciele. - Wzdrygnęłam się. - Przez to głupie imię długo zajęło mi zdobycie szacunku. Kretyństwo - westchnęłam. Znów spojrzałam w oczy Iana i się szeroko uśmiechnęłam. - No nie mogę - mruknęłam zasłaniając oczy dłonią. - Nie mogę na na ciebie patrzeć. Przestań się śmiać - żądam rozbawiona.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline
Dobra.
Nie mam pojęcia, co się dzieje. Tego się nie spodziewałem.
O cholera jasna. Ona mnie pocałowała!
Obejmuję ją i przyciągam bliżej, już świadomie oddając pocałunek. Mimo zamkniętych oczu, słyszę jak Joe odchodzi.
Ale ja się nie odsuwam. I nie wiem, czemu to robię, choć nie powinienem, bo ona faktycznie jest nieletnia.
Czuję ciepło rozchodzące się po mojej twarzy.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
*bije brawo* *nalewa szampana jak leci i biegnie po fajerwerki*
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Podnoszę głowę, ale nadal mam na ustach uśmiech od powstrzymywania śmiechu.
- Nie będziesz mi rozkazywać! - Tym razem się śmieję. - Nie wiem czy bardziej cię nazywam Aquamaryna dlatego, że chcę cię podenerwować, czy dlatego że mi się podoba. Chyba oba. Swoją drogą, dlaczego rodzice nazwali cię Aquamaryna?
"Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko?"
Offline
Czuję się tak... bezpiecznie. To strasznie dziwne uczucie po tych akcjach w Agencji Złych. Podoba mi się to. Choć to takie dziwne.
Dopiero po dłuższej chwili się od siebie odsuwamy. Patrzę na niego, dopiero sobie uświadamiając, co zrobiłam. Cholera jasna. Sama mówiłam, że bez pocałunków, gdy początkowo ustalaliśmy zasady.
- To był oczywiście fejkowy pocałunek - mruczę, choć z mojego tonu głosu to nie wynika.
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline
Sorki Flo. Kocham cię tak jak Noela, ale nie wierzę. :')
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- Ta - mówię. Nie wiem, czemu tak cholernie głupio się uśmiecham. - Fejkowy jak żaden inny fejkowy pocałunek.
Nadal trzymam ją za ramiona. Dopiero po chwili sobie to uświadamiam.
Cholera, Noel, przestań się szczerzyć jak idiota.
Odsuwam się od niej na krok.
- A teraz, skoro już mamy za sobą tę... cudowną rozmowę z moim kuzynem i naprawdę fejkowy pocałunek - znowu się uśmiecham. Cholera. - To może zatańczymy?
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
- O nie, nie chcesz wiedzieć. Wyobraź sobie moje podejście do facetów względem tego co robię po wyjściu z imprezy i dodaj do tego kolesia, który jest typowym samcem. Bum - klasnęłam w dłonie niczym "pen pineapple pen" - moi rodzice. Moje imię ma niesamowitą i głęboką historię ale może nie będziemy się w to zagłębiać na chwilę obecną? - zaproponowałam.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline
Piosenk zmienia się na jeszcze wolniejszą, co sprawia, że robi się coraz dziwniej. Ale nie dbam o to.
- Jestem za - cholernie za.
https://www.youtube.com/watch?v=GsPq9mzFNGY&
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline
- Hmm to chyba zaczynam rozumieć, skąd u ciebie fascynacja Greyem - zauważam, dopijając drinka do końca.
"Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko?"
Offline
- Pff, gdzie tam od razu fascynacja. Fascynują mnie bardziej dostępni kolesie od Greya - zaśmiałam się.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline
Macham ręką.
- Nie fascynują. Po prostu w takich wypadkach wiesz, że nie musisz się za bardzo starać, leniuchu - uśmiecham się pod nosem.
"Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko?"
Offline
Marszczę zabawnie nos.
- Rozszyfrowałeś mnie - mówię z udawanym niezadowoleniem. - Jak ty to robisz, Ian? - pytam ze śmiechem. - Czasem mi się chce, a czasem nie. Zazwyczaj jednak mi się nie chce.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline
Unoszę lekko brew, patrząc na nią znad już praktycznie pustej szklanki.
- W takim razie dlaczego nadal ze mną rozmawiasz Aquamaryno? - Pytam lekko rozbawiony.
"Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko?"
Offline
- Bo trafiłam na kogoś kto najprawdopodobniej - zwolniłam nieco przy tym słowie, kładąc na niego mocny nacisk - jest poza moim zasięgiem. - Wzruszyłam ramionami. - Poza tym, podoba mi się twój głos, jest przyjemny. Mógł byś mi coś opowiedzieć to może bym się nim nacieszyła. - Uśmiechnęłam się szeroko.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline
- Nie mam żadnych historii - wzruszam ramionami.
A przynajmniej nie takich, które by nie ujawniały mocy moich lub Khio.
- Dobra. Kilka lat temu w Insolitam był podobny bal, ale na mniejszą skalę. Zabrałem na niego moją ówczesną dziewczynę. Koniecznie uparła się, że do jej jasnych włosów pasuje strój śpiącej królewny. - Unoszę brew. - Nie spodziewałem się jednak, że na bal przyjdzie mój brat, który wtedy strasznie denerwował się kontaktami z dziewczynami. Uściskał jej dłoń na powitanie, a ona... zasnęła. - Przewracam oczami, dopijając alkohol do końca. - Posiadanie brata z mocami. Nie polecam.
"Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko?"
Offline
Roześmiałam się.
- W sumie w tym mieście to już norma, że prawie każdy w rodzinie ma kogoś z mocami albo jest z kimś z mocami - powiedziałam rozbawiona. - Kiedyś było parę osób na krzyż z mocami, teraz prawie wszyscy nimi są. Czasy się szybko zmieniają. A najzabawniejsze jest to, że coraz więcej osób przestaje się przejmować ukrywaniem mocy.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline
Przewracam oczami.
- Mój braciszek transmituje swoje moce dla kilku milionów subskrybentów. - Uśmiecham się pod nosem. - Ja podziękuję za moce. Już mam wystarczająco powalone życie.
"Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko?"
Offline
Wybuchłam śmiechem.
- Gdyby nie było powalone, zanudził byś się na śmierć - stwierdzam. - A przynajmniej tak mi się wydaje - dodałam mniej pewna i odstawiłam na barowy blat pustą szklankę po drinku.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline
- Ta... z taką rodzinką, ciężko byłoby się nudzić. - Poprawiam spinki w mankietach, przypominające małe płomienie. - Musimy kiedyś spotkać nasze rodzeństwo. Istny armagedon.
"Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko?"
Offline
- Może by tak mały wypadzik, wspólnie na miasto? - zaproponowałam. - Porządnie się zaopatrzymy i porobimy wiochę. Niech to miasto nas zapamięta - roześmiałam się.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline
W sumie rzuciłem to nieco ironicznie, ale... czemu nie?
- Khio pewnie się zgodzi. Noela też wyciągnę. A Thomasa... chcesz poznać totalnego idiotę? - Pytam, upewniając się. - Nie chcesz. A nawet jeśli chcesz, to go nie poznasz, bo nie chce mi się z nim spędzać więcej czasu, niż to jest konieczne.
"Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko?"
Offline
- To... Mhm... My możemy jeszcze zabrać, kuzynkę. - Marszczę nos. - Ona jest dziwna ale miałyśmy z Brook ją wyciągnąć z domu. - Wzruszyłam ramionami. - No i będziemy mieli sześć osób - podsumowałam, uśmiechając się szaleńczo. - Wchodzisz w to? - dopytuje, zadowolona z pomysłu. - W najgorszym wypadku będzie nas piątka, bo kuzynka może nie być zadowolona z pomysłu - dodałam, zastanawiając się jak Reynolds zareaguje na taką propozycję.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline