Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Kiwam głową.
- W sumie, czemu nie?
Wyciągam telefon z kieszeni i podaję jej.
- Podaj swój numer, to się dogadamy - proponuję.
"Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko?"
Offline
Biorę telefon od Iana. Powoli wpisuje swój numer co chwila na niego zerkając. Zapisuje się w jego telefonie "Ta od Greya".
- Prosz - mruknęłam oddając mu telefon. - Będę czekała, aż zadzwonisz - szepnęłam mu do ucha, kładąc dłoń na ramieniu. - Ale teraz muszę znikać, bo zrobiło się późnawo. Do usłyszenia, Damien - powiedziałam szeptem rozbawiona i pocałowałam go przelotnie w policzek, po czym odeszłam ruszając biodrami i rozglądając się po sali.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline
W sumie nawet nie wiem, jak to możliwe, że tak długo tutaj wytrzymałem. Chodzę po sali z dwoma kieliszkami w dłoniach.
W pewnym momencie miga mi przed oczami znajoma twarz. Mrugam kilka razy. Nie, to nie jest możliwe, żeby to była ona. Ale w sumie... jest taka podobna.
Zanim zdążę zrezygnować, podchodzę w jej stronę.
- Cinderella? - Pytam.
If you wanna break these walls down, you're gonna get bruised.
Offline
Unoszę brwi zaskoczona, gdy widzę przed sobą mężczyznę z teatru.
- Och. To ty - mówię bez sensu, czując, że robię się czerwona z zażenowania. - Cinder. Cinder wystarczy. Kopciuszek to dość... niewdzięczne imię.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Unoszę lekko kącik ust w krzywym uśmiechu.
- Nie poznałbym cię bez dresów i kucyka - stwierdzam, przyglądając się jej przez dłuższą chwilę.
If you wanna break these walls down, you're gonna get bruised.
Offline
- Hmm... - czuję się zakłopotana. - Ta... czasem zdarza mi się wyglądać jak człowiek.
Marszczę lekko brwi, widząc w jego dłoniach dwa kieliszki.
- O. Jesteś z kimś - bardziej twierdzę, niż pytam, mając nadzieję, że w moim głosie nie pobrzmiewa rozczarowanie.
Wtf, Cinder? Jakie rozczarowanie?
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Zastanawiam się, o co jej chodzi. Dopiero po chwili się orientuję, że nadal trzymam te cholerne kieliszki.
- A. To? Nie. - Wzruszam lekko ramionami. - Spotkałem Katie. Wiesz, tą od scenografii. Czekała na swojego gacha, a jak go znalazła, dała mi do potrzymania kieliszek i zaginęła.
Przechylam lekko głowę.
- A co z tobą?
If you wanna break these walls down, you're gonna get bruised.
Offline
Patrzę na niego niezbyt rozumiejącym wzrokiem.
- Pytasz czy oddam ci mój kieliszek? Niestety niczego nie mam - chichoczę.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
- Pytam, czy z kimś przyszłaś - odpowiadam, czując się nieco zażenowany.
Coś w jej uśmiechu mówi mi, że dobrze wiedziała, o co pytam. Dziwne. Z jednej strony jest w niej tak wiele z tej dziewczyny, z którą rozmawiałem w teatrze, a z drugiej... nie wiem. Bije od niej coś królewskiego. Takiego onieśmielającego. Jakby ten strój dodawał jej pewności siebie. Podaję jej kieliszek.
- Może i nie masz, ale zaraz będziesz miała. I nie przyjmuję odmowy.
If you wanna break these walls down, you're gonna get bruised.
Offline
Śmieję się delikatnie. Czuję się taka lekka. I bezChloe'owa.
- A co będzie, jak znajdzie cię Katie? - Pytam rozbawiona, biorąc od niego kieliszek i upijając dwa łyki.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Unoszę brew.
- O to będziemy się martwić, kiedy znajdzie mnie cholerna Katie - zauważam.
Kilkoma łykami dopijam szampana.
- Strasznie się guzdrasz, Cinder Lawrence - drażnię się z nią.
If you wanna break these walls down, you're gonna get bruised.
Offline
- Ach tak? - Unoszę brwi.
Dopijam alkohol do końca.
- Przez ciebie teraz nie mam co robić - burczę.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Uśmiecham się pod nosem.
- Już niedługo.
Obracam ją dookoła, po czym przyciągam bliżej siebie, kołysząc się w rytm muzyki.
Cholera, co ja do cholery robię na tym cholernym balu?
If you wanna break these walls down, you're gonna get bruised.
Offline
Czuję jak na moje policzki wstępują rumieńce. Na szczęście przypominam sobie o warstwie makijażu. Nieco drżącą dłoń kładę mu na ramieniu, gdy on bierze moją drugą dłoń w swoją własną.
- Sporo pewności siebie...
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Obracam ją po raz kolejny.
- Skoro robię za tę cholerę Malfoya, będę chociaż czerpał z tego jakieś korzyści. - Wzruszam lekko ramionami.
If you wanna break these walls down, you're gonna get bruised.
Offline
Przez chwilę nic nie mówię.
- Wolę Doma od Malfoya. - Wzruszam lekko ramionami, uśmiechając się delikatnie.
Nieco się rozluźniam. Właściwie... taniec z nim sprawia mi sporo przyjemności. Czuję się jakoś tak... na swoim miejscu.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Uśmiecham się pod nosem. Piosenka przechodzi do kolejnego refrenu.
- Trochę jednak z nich mamy, co? Ja jestem cholernym dupkiem jak Malfoy, a ty jesteś księżniczką. - Tym razem mój uśmiech jest szczery, kiedy patrzę w jej ciemne oczy.
If you wanna break these walls down, you're gonna get bruised.
Offline
Sama już nie wiem, czy bardziej onieśmielają mnie jego słowa, czy to, jak bardzo pasuje mu prawdziwy, szczery uśmiech. Sama uśmiecham się słabo, ale nic nie odpowiadam, odwracając wzrok w stronę tańczących dookoła nas par.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Nie wiem, czy powiedziałem coś nie tak. Może po prostu hmm... wystraszyłem ją?
- O czym myślisz? - Pytam po prostu.
If you wanna break these walls down, you're gonna get bruised.
Offline
Podnoszę wzrok przyłapując go na tym, jak się we mnie wpatruje. Znowu czuję ten durny rumieniec. Jak głupia dama w opałach. Bez sensu.
- Raczej niewiele we mnie z księżniczki - zauważam. - Chyba pomyliłeś mnie z moją siostrą.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Prycham lekko poirytowany, słysząc wzmiankę o Chloe.
- Nie, nie pomyliłem się. Mówiłem o prawdziwej księżniczce, a nie o samozwańczej królowej dram. - Przewracam oczami.
If you wanna break these walls down, you're gonna get bruised.
Offline
Śmieję się, widząc jego irytację.
Piosenka zwalnia. Nie wiem, co teraz się stanie. Niby jedną piosenkę przetańczyliśmy, ale... Myślę nad tym, czy odejść, gdy on jakoś reaguje. Przyciąga mnie do siebie jeszcze bliżej i obejmuje oboma rękoma w talii. Oddech mi przyspiesza.
Staram się skupić na czymś innym, niż tym, jak blisko mnie jest. Zastanawiam się przez chwilę nad jego słowami.
- Może masz rację? Może... tego jednego dnia poudaję, że to nie ona jest najważniejsza i najpiękniejsza, tylko ja? - Śmieję się cicho i z wahaniem obejmuję go za szyję.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Zastanawiam się, czy powinienem coś na to odpowiedzieć. Z chęcią nie mówiłbym już niczego, ale nie potrafię tego zostawić bez komentarza.
- Nie musisz udawać - mówię w końcu.
Dziewczyna przygryza wargę, jakby powstrzymywała się od powiedzenia czegoś, ale w końcu nic nie mówi. Uśmiecha się prawie niewidocznie, jakby chciała temu zapobiec.
A ja już nie będę przerywał tej chwili.
If you wanna break these walls down, you're gonna get bruised.
Offline
Chodzę po sali balowej w moim stroju anioła, starając się unikać pewnych ludzi. Kończy się jakaś wolniejsza piosenka, a ja podchodzę bliżej baru. Zamawiam sobie kieliszek białego wina i odchodzę kawałek.
Dopiero po chwili orientuję się, że schowany pod ścianą stoi Dean. Mrugam kilka razy. Nie poznałabym go w tym stroju. Przygryzam dolną wargę.
Podchodzę bliżej i staję obok.
- I jak się bawisz, Byers? - Uśmiecham się lekko.
Baby, every dog on the street knows, that we're in love with defeat.
Are we ready to be swept off our feet and stop chasing every breaking wave?
Offline
Patrzę w bok, dostrzegając Avę.
- Jak na razie jest dosyć... ciekawie. - Kącik ust mi drga. - A ty Avo? Jak ci mija bal? - pytam.
Offline