Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Nie piję. - odpowiadam wywracając oczami
Human soul is so... fragile. And yet so powerful.
Offline
- To zależy od tego jak dobrze potrafisz tango. - Stwierdzam uśmiechając się pod nosem. - Musisz mi to udowodnić.
Every time I see you oh I try to hide away
But when we meet it seems I can't let go
Every time you leave the room I feel I'm fading like a flower
Offline
- No bo... przy tobie się w sumie nie stresowałem. - Stwierdzam. - To zależy od osoby. I miejsca, choć podłoga była zdecydowanie śliska.
You got to lose to know how to win.
Offline
Śmieje się i macham za nią.
–Pa, do zobaczenia! - Wypijam zawartość kieliszka i idę dalej. Alicja to może nie był najlepszy pomysł ale przynajmniej nikt mi się na dekolt nie gapi. Którego i tak pokaźnego nie mam.
Nie każda noc kończy się świtem.
Offline
Przestaję tańczyć i zakładam ręce - Nic ci nie muszę udowadniać, złotko
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Offline
- Nie piję, nie tańczę, nie rozmawiam, nie oddycham - naśladuję jego głos, nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Zawsze bawi mnie rozmawianie z takimi ludźmi. - Jest coś, co w ogóle robisz? Poza podpieraniem ścian? Wiesz, mogę się mylić, ale strzelam, że się nie przewrócą, jak się od nich odsuniesz.
I don't care what you think of me!
Unless you think I'm awesome - in which case, you're right! Carry on...
Offline
- Pracuję. - odpowiadam pół żartem pół serio - A ty w jakim celu tu jesteś?
Human soul is so... fragile. And yet so powerful.
Offline
Z nudów zaczynam spamować Flo smsami, gdy zauważam w innym kącie sali znajomą twarz. W końcu! W prawdzie rozmawiałem z nią tylko krótko na imprezie, ale zawsze dobrze widzieć znajomą twarz.
- Cześć! Jesteś Lou, c'nie? - Pytam z szerokim uśmiechem, siadając obok niej.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
- Ooo brawo dla nas. Podnieśliśmy się.- mówię z uśmiechem i otrzepuję sukienkę.- Przepraszamy Panią.- mówię do kobietą na którą nie chcący wpadliśmy.- Wiesz co chyba, najbezpieczniej dla wszystkich będzie jak zaprowadzę cię do domu...
Offline
Wzruszam ramionami.
- A w jakim celu jest tu większość z nas? Dla zabawy. - Uśmiecham się krzywo i wyciągam do niego rękę. - Manu.
I don't care what you think of me!
Unless you think I'm awesome - in which case, you're right! Carry on...
Offline
Zaraz po wejściu jak zwykle biorę się za polowanie na jakiegoś przystojniaka. Choć po ostatniej rozmowie z ojcem mam trochę popsuty humor, mam jednak nadzieje, że szybko się to zmieni.
- Na pewno gdzieś tu znajdę swojego Greya - mruczę pod nosem i śmieje się cicho.
Przez dłuższy czas krążę po sali, dochodzę do baru i widzę kolesia. Jakiś wysoki blondyn, podchodzę i zagaduje ale debil jest tak głupi, że ze szklanką fajniej by się gadało, więc szybko rezygnuje. Widzę kolejnego ale też okazuje się porażką.
- Do trzech razy sztuka - mruczę pod nosem, siadając obok trzeciego. - Cześć - witam się. - Poproszę drinka grejpfrutowego - mówię do barmana. Zerkam na chłopaka. - Przyszedłeś z kimś? Bo nie mam ochoty zaliczyć po raz drugi falstartu - roześmiałam się.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline
Kiwam głową i uśmiecham się do osoby obok.
- A ty jesteś... wait, coś na C. Car... Carl? - Zgaduję.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- Szczególnie dla Emmy i jej kochasia. Nigdy tego nie zapomnę.- kręcę głową.- A teraz idź wyrwij jakąś dziewczynę a ja tu postoje.- uśmiecham się.- Tylko pod żadnym nie Emmę, bo ja cię z ściany, podłogi lub sufitu zeskrobywać nie będę.- ostrzegam i bawię wisiorkiem kluczem.
Offline
Staroświeckim zwyczajem całuję dziewczynę w dłoń - Dante, miło poznać
Human soul is so... fragile. And yet so powerful.
Offline
Marszczę lekko brwi, patrząc na dziewczynę. Słyszę, jak Khio krztusi się w moich myślach ze śmiechu
Wiem kto to! To musi być słynna siostra Lynn!
Uśmiecham się krzywo.
- Prosto z mostu i na temat - zauważam. - A jak myślisz, patrząc po mnie?
"Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko?"
Offline
- Conner Kent. Superboy - przedstawiam się, po czym wybucham śmiechem. - Tak na poważnie, to Chris. Jest "c" i "r", więc nie ma źle. Ale mogę być Carl
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
- Żartujesz? Powiedz, że tak. Idę po dziewczynę zwaną Tyler! Ktoś musi z tobą potańczyć tak, żebyś potem nie mogła ustać. Zaraz wracam. - Odpowiadam i idę go szukać.
You got to lose to know how to win.
Offline
- Nie wyglądasz źle, moim zdaniem mogłeś przyjść z kimś - mówię wydymając lekko wargi. Barman podaje mi mojego drinka. - Masz niską samoocenę, a nie powinieneś - zauważam i zaczynam pić gorzkawy napój przez słomkę.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline
Unoszę lekko brew.
- Nie pomyślałabym, że miło, patrząc na twoją pierwszą reakcję - śmieję się krótko, po czym dodaję nieco zdziwiona. - No, no. A już myślałam, że współczesnych facetów nie stać na taki gest!
I don't care what you think of me!
Unless you think I'm awesome - in which case, you're right! Carry on...
Offline
- Dziadki przywiązywały wagę do mojego "dobrego wychowania" - kapeńkę im nie wyszło, ale cii
Human soul is so... fragile. And yet so powerful.
Offline
- Do domu? - krzywię sie. Odwracam się i zaczynam się oddalać. Wygląda to komicznie. Bo z dała idąc, jakbym uciekał od Emmy.
Offline
- Ehhh no dobra.- wzdycham i czekam na jego nieszczęsnego brata.
Offline
- "Nie wyglądasz źle" - śmieję się krótko. Wypijam shota. - Wiesz co, brzmi i tak całkiem nieźle jak na komplement. - Przechylam lekko głowę. - A ty jesteś przebrana za...? - Zadaję pytanie, które mnie nurtuje.
"Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko?"
Offline
Śmieję się cicho.
- Przepraszam, Chris. Rzadko o czymś zapominam, a tym bardziej o imionach. Znamy się... z tej imprezy na plaży, co nie? - Marszczę brwi.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Wybucham śmiechem.
- Jakby mnie wychował mój dziadek, skończyłabym pewnie w więzieniu - zauważam, co wcale nie jest kłamstwem.
I don't care what you think of me!
Unless you think I'm awesome - in which case, you're right! Carry on...
Offline