Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Mówi mi coś twoje nazwisko, Chris, bo tata kiedyś opowiadał o każdym człowieku w Insolitam, ale nie mam pojęcia. Wyszło na to, że ponoć każdy jest z każdym połączony. - Orientuję się, że ciągle gadam i gadam, więc postanawiam zmienić temat. - A jak się bawisz na balu?
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Przewracam oczami.
- Taaa, może zaplanujemy wspólnie jakiś spektakularny napad na bank czy coś? Widziałeś Iluzję?
I don't care what you think of me!
Unless you think I'm awesome - in which case, you're right! Carry on...
Offline
Wybuchłam śmiechem i szybko zakryłam usta dłonią aby do stłumić.
- Proszę, nie nazywaj mnie tak, Kian. - Kręcę głową, próbując przestać się śmiać. Obieram czoło na jego ramieniu. - To brzmi źle - stwierdzam, nadal roześmianym głosem.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
- W lewo i nie wyżywaj się na biednych ludziach.- śmieje się i wreszcie dochodzimy do wyjścia.- Dasz radę wsiąść sam do samochodu?
Offline
Prycham - Też mi pytanie. Za kogo ty mnie masz? - spoglądam na nią rozbawiony - Oczywiście, że widziałem
Human soul is so... fragile. And yet so powerful.
Offline
- Aktualnie szukam Flo i jej chłopaka. - Przewracam oczami. - Ale chyba się nie pojawili. Wolę nie zgadywać, gdzie są.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Śmieję się, zataczając na boki. Otwieram drzwi i wsiadam do środka, lecz po po drodze potykam się i upadam. Parskam.
Offline
Również zachichotałem.
- Brzmi idealnie - poprawiłem ją. - To jak mam ci mówić? Kocie, kociaku...? Kicia brzmi najlepiej - uśmiechnąłem się szeroko, co musiało komicznie wyglądać w tej masce.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Kończę tańczyć z blondynką. Skądś ją kojarzę, ale za Chiny nie wiem skąd. Już mam jej postawić drinka, gdy Warren gwałtownie wyrywa mnie.
- Co. Ty. Wyprawiasz. - Mówię każde słowo osobno jak do małego dziecka.
Zaczyna mnie ciągnąć w stronę dalszej części parkietu. Po chwili widzę Evelyn.
- O... Evelyn-która-wcale-nie-boi-się-motorów. Cześć. - Mówię.
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
- Ej! - Protestuję ze śmiechem. - A jakbym założyła, że obejrzałeś, a byś nie oglądał, to walnęłabym ci spoilerem i byłaby możliwość, że mnie za to zamordujesz.
I don't care what you think of me!
Unless you think I'm awesome - in which case, you're right! Carry on...
Offline
- Flo... Florence ma chłopaka? - Unoszę brew.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Unoszę brwi - Ja nie morduję ludzi. - nie do końca
Human soul is so... fragile. And yet so powerful.
Offline
Wywracam oczami i znów parskam śmiechem.
- Kian, nie. Po prostu mów Judith, Dith ale nie tak - upieram się przy swoim. - Skończmy tą rozmowę zanim wszyscy zaczną się patrzeć - proszę ciutek zażenowana ale nadal rozbawiona.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
- No dobrze dobrze... - "kiciu" dodałem cicho w myślach. Cofnąłem się i lekko skłoniłem.
- W takim razie panienko Judith, zechciała by panienka ofiarować mi taniec...? - zapytałem oficjalnie.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
- Sama to ocenisz, Mary (Czytaj: Wera nie wie XDDD) - stwierdzam, obracając ją. Dopiero po chwili sobie coś przypominam. - Ian.
"Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko?"
Offline
- Przecież ja ci nie odmawiam - przypomniałam mu i podałam mu dłoń. - Wiesz co... nie wiem w czym czuje się gorzej. W tym "kiciu" czy jak mówisz "panienko" - myślę na głos.
Powinnam się nieco uspokoić, bo za bardzo się denerwuje i zaczynam gadać... Za dużo gadać. niby przy Kianie mogę... Ale i tak wolę uniknąć jakiejś wtopy. Biorę głęboki oddech i uśmiecham się lekko.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
Przechylam głowę.
- Skąd mam to wiedzieć? Jak na razie wiem tylko tyle, że jesteś Dante, którego hobby to podpieranie ścian i oglądał Iluzję, planując ze mną napad stulecia!
I don't care what you think of me!
Unless you think I'm awesome - in which case, you're right! Carry on...
Offline
- Jezu Leon...- wybucham śmiechem ta pozycja jego jest komiczna.- Przestań pajacować i wsiądź normalnie do samochodu, bo zaraz kopne cię w ten wypięty tyłek.- opieram dłoń na biodrze.
Offline
Śmieję się - Punkt dla ciebie. - wsłuchuję się przez chwilę w muzykę, po czym w końcu spoglądam na dziewczynę - Tańczysz?
Human soul is so... fragile. And yet so powerful.
Offline
Przez chwilę się nie odzywam, skupiam się na muzyce i tańcu. Kiedy znów mnie okręca, zaraz po tym zarzucam mu ramiona na szyje.
- Dobrze wyglądasz, dobrze się ruszasz, masz przyjemny głos. A gdzie twoje wady, Ian? - szepczę mu do ucha rozbawiona, muskając wargami jego ucho.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline
Offline
Parsknąłem śmiechem i zaprowadziłem dziewczynę na parkiet. Złapałem ją za rękę i w talii (wcale nie położył na biodrze xd).
- Mi tam się kiciu nadal podoba. Bardzo do ciebie pasuje... w tym dobrym sensie rzecz jasna - dodałem pośpiesznie.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
- Czeeść Tyler i co tęskniłeś?- uśmiecham się słabo i wygładzam sukienkę po raz milionowy.
Offline
Splątałam nasze palce, obserwując je uważnie. Drugą rękę położyłam delikatnie na ramieniu. Wokół rozbrzmiała przyjemna muzyka.
- Tylko ten wieczór - mówię. - Ale tylko ten - ostrzegam. - Jeśli nazwiesz mnie tak przy kimś to spłonę ze wstydu - przyznałam się, śmiejąc się nerwowo.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
Marszczę brwi w udawanym zdziwieniu. Ach te zdolności aktorskie Lawlerów!
- No... Z tego co wiem, jest z Noelem.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline