Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- A pamiętasz co ci mówiłem jak jechaliśmy na motorze, myszko? - pytam rozbawiony.
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
Podnoszę sie ospale i niemalże rzucam na tylne siedzenie.
- Gdzie jedziemy? - pytam.
Offline
- Aktualnie podpieram ścianę - odsuwam się lekko od ściany i patrzę na Dantego. - Ale jasne. Zatańczyłabym.
I don't care what you think of me!
Unless you think I'm awesome - in which case, you're right! Carry on...
Offline
Niby przypadkiem przyciągam ją do siebie jak najbliżej.
- Dobrze kiciu - uśmiecham się lekko z nutą zwycięstwa. - Obiecuje, że nikt tego nie usłyszy.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
- A pamiętasz jak mówiłam, żebyś nie nazywał mnie myszką?- wzdycham.
Offline
Wyciągam dłoń w jej stronę - No to zapraszam na parkiet - uśmiechnąłem się jednym kącikiem ust
Human soul is so... fragile. And yet so powerful.
Offline
I teraz wszystko staje się takie jasne... Uśmiecham się do siebie. Teraz tylko czekać aż przyjdą i zaczną tańczyć. Ale, można to jakoś wykorzystać.
- Flo cię zostawiła. - Żartuję rozbawiona. - Jak się z tym czujesz Chrisie Lawlerze?
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Wsiadam do samochodu i zapinam jemu i sobie pasy. Jeszcze mandatu za brak pasów mi brakuje do szczęścia.- Do mnie do domu. Położymy cię spać. Nikogo nie powinno być.- odpowiadam i odpalam samochód.
Offline
JA. JEBIE. PLZ. NIE MOGĘ. ODDYCHAĆ.
Uśmiecham się pod nosem, nie wiem, czy bardziej z komentarzy Khio, czy z powodu dziewczyny. Nachylam się do jej ucha i szepczę.
- Czytam w myślach.
"Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko?"
Offline
- Yup. Ale, uwielbiam patrzeć jak za każdym razem robisz się czerwona, gdy tak mówię. - Uśmiecham się do niej.
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
Mruczę cos pod nosem i momentalnie zamykam oczy.
Offline
- Taaa, zostawiła mnie już kilka lat temu - wybucham śmiechem na samo wspomnienie. - A jak się z tym czuję? Mam ochotę tańczyć. Najlepiej z taką jedną Lou.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
- Masz szczęście, że przez pewne ozoby parkietowe mam dobry humor, inaczej już byś oberwał.- uśmiecham się.- A i nadal nie wiem, po co przyszedłeś.
Offline
- Jasne, to zrozumiałe. Mój tata ma własną chmurkę, która jest zazdrosna o moją mamę, która ją stworzyła - rzucam, jak gdyby to była jakaś bajeczka. - Ale fakt, to na prawdę wielka wada - dodałam z udawaną powagą.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline
- Możliwe. Choć to raczej dla ciebie. Mogę przejrzeć każdy twój niecny plan, Mary - mruczę, obejmując ją mocniej.
"Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko?"
Offline
- Myślę, że ta Lou będzie zachwycona. - Odpowiadam spoglądając na chłopaka i wstaję. - Chris, rozmawiam z tobą po raz drugi, a mam wrażenie jakbyś nałykał się optymizmu. Czy ty kiedykolwiek masz zły dzień?
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Poczułam motylki w brzuchu. Chyba pierwszy raz od bardzo dawna, miałam pusto w głowie. Wszystkie myśli uciekły w jednej chwili, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Trochę tak jak bym tylko obserwowała tę chwilę, a nie ją przeżywała choć czułam wszystko, każda najdrobniejsza rzecz uderzała we mnie. Chyba zaczęły mi się trząść dłonie.
- Dekoncentrujesz mnie - zauwarzam z zaciśniętym gardłem. - Znów.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline
- Po co? A po co się chodzi na bale, droga Evelyn? - Pytam dziewczynę.
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
- Nie wiem to mój pierwszy. Oświeć mnie mój drogi.- uśmiecham się.
Offline
- Przejrzysz mnie na wylot, Ian - znów szepczę mu do ucha. - Ja bym się na twoim miejscu bała wchodzić do mojej głowy.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline
Sam nie wiem, czy byłem zadowolony z takiego obrotu spraw, czy odwrotnie.
- Eh... Powonieniem przeprosić? Noc jeszcze młoda, a ja nie wiem, czy mogę cię dekoncentrować cały bal, kiciu...
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
- No więc, przede wszystkim się tańczy z wieloma różnymi osobami. Na przykład z tobą. - Mówię z pełnym uśmiechem na twarzy. - Czy zechciałabyś zatańczyć, lady Evelyn?
No one's gonna bother me anymore
No one's gonna mess with my head no more
Offline
- A gdzie twoja lepsza połówka? - pytam bezpośrednio, siadając obok siostry - Wasza niskość - dorzucam zgryźliwie
Anything that can go wrong, will go wrong
Offline
Przypomina mi się dzień koncertu. Ale w sumie to nie był dzień, tylko wieczór, co nie?
- Nope. Nie zdarza mi się. - Śmieję się, prowadząc ją na parkiet. - Jakoś trzeba sobie w życiu radzić, co nie? A szczególnie w tym przerażającym miejscem, którym jest liceum. - Rozglądam się po sali i nachylam się do niej, jakbym mówił jej jakąś tajemnicę. - Według mnie, Agencja Złych mieści się w liceum, ale nikomu nie mów.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
- Chyba możesz - mówię niepewnie. - Powoli - dodaję. - Noc jeszcze młoda - powtarzam jego słowa, powstrzymując uśmiech.
Czasem najbardziej szary dzień potrafi rozjaśnić jeden wyjątkowy uśmiech.
Offline