Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Gabinet pedagoga szkolnego czyt. drugi dom szanownego Connora Shepparda
Macie problem, lub chcecie pogadać i pograć w karty? Serdecznie zapraszamy!
Wiadomość dodana po 02 min 29 s:
Jak zwykle u siebie czytam jakąś beznadziejną książkę. Rany, poprzedni pedagog był niewyżytym seksualnie pedofilem patrząc na pozostawioną przez niego biblioteczkę. Nic dziwnego, że miejsce stało puste, a rada szkoły z gruntu mnie przyjęła.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Staję przed drzwiami szkolnego pedagoga znów rzucając znaczące spojrzenie na Johna.
Ten dzieciak przechodzi samego siebie!
Łapię go za dłoń i pukam trzy razy.
Offline
Nareszcie!
Odrzucam książkę na bok i podchodzę do drzwi i marszczę brwi. Tej nauczycielki jeszcze tu nie widziałem. I... z przedszkolakiem?
- Witam - mówię niepewnie.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Unoszę oczy ku górze.
- Dzień dobry... - zaczynam, lecz nie kończę, bo chłopiec w tym momencie zaczął się wyrywać. - John! - wołam, ale ten wystawia tylko język w moja stronę. - Chciałby mi pan pomóc? - Tu zwracam się do psychologa.- Może jakaś rozmowa, terapia, cokolwiek? - mówię na jednym w wdechu.
Ostatnio edytowany przez Hannah Verizon (2017-01-22 19:00:35)
Offline
Zaśmiałem się.
- To jeszcze dzieciak, nie sądzę, żeby terapia pomogła - drapie się po karku. - Jakieś konkretne problemy sprawia, po za niesubordynacją?
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Przez chwilę się zamyślam.
- Jego rodzice ostrzegali, że może sprawiać probemy, ale nie sądziłam, że aż takie. - Spoglądam na chłopca. - Od kąd tylko się pojawił w naszym przedszkolu pojawiły się kłopoty. Na początku były to pojedyncze wypadki... - wzdycham. - Porwanie zeszytów, niszczenie prac innych dzieci, dokuczanie innym, ale od pewnego czasu zaczął bywać agresywny. - ciągnę. - Rodzice poszczególnych dzieci zaczęli się skarżyć. A dzisiaj rzucił krzesłem koleżankę, za to, że nie chciała pożyczyć mu kredki. - Kręcę głową. - Już nie mam pojęcia, co z nim robić.
Ostatnio edytowany przez Hannah Verizon (2017-01-22 19:09:16)
Offline
Westchnąłem.
- Faktycznie problematyczny dzieciak... Hmm dobra, pogadam z nim - pokiwałem głową. Chłopiec nadal stał na korytarzu z obrażoną miną więc otworzyłem szerzej drzwi gabinetu. - Wejdźcie oboje... - podszedłem do dzieciaka. - Hej, jestem Connor. Ty to Johny, tak? Może wejdziesz na chwilę do mnie? Mam herbatniki - uśmiechnąłem się zachęcając go.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Mały niemal od razu wyślizgnął się z mojego uścisku i podbiegł na fotel. Usiadł prosto, uśmiechając się od ucha do ucha. Na moją twarz wpłynął wyraz zszokowania.
- Proszę proszę, jaki grzeczny. - kwituję. - W sali już by dawno wariował. - Staję z boku, obserwując poczynania chłopca. Dziecko nie dopoznania!
Offline
Rozbawiony wzruszam ramionami.
- Powiedziałem magiczne słowo "herbatniki". Nie jeden licealista zostaje dłużej w szkole byle do mnie przyjść na herbatniki - parsknąłem mówiąc oczywiście o Christopherze. Zamknąłem drwi gabinetu i usiadłem obok małego.
- Hej, wiesz... ie powinieneś tak rozrabiać - upomniałem go spokojnie. - Ponoć sprawiasz problemy. Masz jakieś problemy z dogadaniem się z nowymi kolegami, co? Rozumiem, też wiele razy przechodziłem przez to kiedy zmieniałem szkoły. Ale nie musisz być taki wojowniczy i w taki głośny sposób zwracać na siebie uwagę. Jestem pewien, że wszyscy polubią cię i bez tego - uśmiechnąłem się do chłopca.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Uśmiecham się lekko.
- To tak wabisz innych do swojego gabinetu. Na herbatniki. - uśmiecham się szerzej, lecz moja mina rzednie, gdy chłopiec opuszcza głowę w dół i coś mruczy niezrozumiałego pod nosem. - Och. - szepczę, nie wiedząc co powiedzieć. Nie spodziewałabym się tego po Johnym. Oczywiście to bardzo dobrze, ale..
Offline
"Nikt mnie nie polubił"
- Hej, mały - uśmiecham się jak najbardziej szczerze potrafię. - Potrzeba czasu by się do Ciebie przyzwyczaili. A teraz robisz bardzo kiepskie pierwsze wrażenie takim zachowaniem... to jak Johny? Będziesz grzeczniejszy? I nie będziesz krzyczał na kolegów i ich atakował? - spojrzałem na niego. Ten zrobił dziwną nadętą minę. Weschnąłem i się wyprostowałem.
- Chce Pani coś do picia? - pytam kobiety.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Jak Pan proponuje... - uśmiecham się, nie spuszczając z oczu Johna. Będę musiała zaraz porozmawiać z pedagogiem o chłopcu. Zrobił się nagle pokorny, jak baranek.
Offline
Spojrzałem na chłopca.
- Johny, może zrobię Ci soku? - Mały pokiwał głową i nadal w ciszy patrzy na swoje buciki.
Podszedłem na drugą stronę gabinetu zrobić coś do picia i dać czas Johnemu.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Poprzedni pedagog był taki niekompetentny. - rzucam. - Zero podejścia do dzieci. Zero wszelkich chęci. - kręcę głową. Johny wydaje się teraz taki bezbronny. Jakby tarcza, pod którą się ukrywał prysła.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Taka praca, a Johny... no cóż... Wiem doskonale co się dzieje. Niedawno się przeprowadził i chce szybko znaleźć przyjaciół, a chyba nie zna innego sposób - weschnąłem. - Musi to przemyśleć... I może będzie lepiej
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Kiwam głową.
- Tak czy siak dziękuje Panu... - mówię, obejmując się ramionami. - Może coś do niego dotarło... A jak nie to będę dalej próbować do skutku. Chyba, że to też nic nie da. Wtedy będzie ciężko. - urywam.
Offline
Uśmiecham się do niej.
- Jestem dobrej myśli - zapewniłem ją. - Johny wydaje się mądrym dzieciakiem. Po prostu chce jakoś się pokazać. Wybrał kiepski sposób - usmiechnąłem się smutno i podałem jej kubek herbaty.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Dziękuję. - Kiwam głową. - Dzieci w dzisiejszych czasach chcą się nazbyt wyróżnić. Nie wiedzą, że czasem po prodtu bycie sobą jest najlepszym rozwiązaniem. - Patrzę na zgarbionego chłopca.
Offline
- Chyba tak. Ale sądzę, że Johny jeszcze się opamięta, nie ma się co martwić - zapewniłem kładąc na tackę herbatniki i szklankę soku dla Johny'ego. - A jeśli się to powtórzy to proszę do mnie z nim wrócić - uśmiechnąłem się słabo.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Prose pana, mam dziewcyne! - krzyczę, kiedy pani dyrektor otwiera drzwi gabinetu. Zauważam panią Hannah - Ooo... Pan chyba tez - dodaję pod nosem rozbawiony. Pani dyrektor łapie się za głowę - Panie Sheppard, niech pan z nim zrobi porządek. - mówi błagalnie i odchodzi, a ja z szerokim uśmiechem bezceremonialnie wskakuje na fotel
Dum dum dum dum durum dum durum
Offline
Zamieram i nie jestem nawet w stanie określić jaką mam minę.
- Olivier? - jakiś dzień dziecka mamy? - Co się stało? - pytam podając Johnemy herbatniki i sok i przykuwam uwagę na Olim. - Zraniłeś się? - staram się szybko zapomnieć o słowach chłopca.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Nie, Eli mnie udezył. - przysłuchuje się radio - Podoba mi się ta piosenka - zaskakuje z krzesła i bez pytania podgłaśniam, po czym wracam na krzesło
Dum dum dum dum durum dum durum
Offline
Otwieram szerzej oczy.
- Ollie? - Co on tu robi? To naspokojniejsze dziecko, jakie do tej pory widziałam, co się mogło wydarzyć, że trafił aż tutaj?
Offline
Patrzę karcąco na chłopca.
- Olivier! - przekrzykuje piosenkę Unchained Melody. Rany, to dziecko jest... Zaskakujące na każdym kroku. Ściszyłem trochę radio. - Co się stało młody? - pytam przecierając skroń.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Nooo... Znalazłem Tammy płacącą pod stołem. Ona ma takie ładne ocy jak płace, wie pan? - uśmiechnąłem się rozmarzony
Dum dum dum dum durum dum durum
Offline