Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Do Ciebie? Jednak Cię zainteresowało? - zapytałem rozbawiony unosząc brwi. - Nie chce już denerwować Twojego chłopaka, czy kogo tam - znów wziąłem kilka książkę i schowałem do pudła.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Milczę przez dłuższy czas, próbując odpędzić złe wspomnienia.
- Półki będą świecić pustkami. Zamierzasz coś tu postawić? - mówię, uśmiechając się do złej gry.
Offline
- Mam kilka swoich książek - wzruszam ramionami i spojrzałem na Hannah. - Em... coś powiedziałem? Przepraszam, jeśli tak...
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Nieee, skądże. - Uśmiecham się już szerzej. To było i nie wróci. Nie pora na to. - Przez moment zakręciło mi się w głowie, to wszystko. - przytakuję lekko naginając prawdę.
Ostatnio edytowany przez Hannah Verizon (2017-02-12 16:41:37)
Offline
Wspomniałem jak Gwen również tutaj słabo się poczuła.
- Naprawę, w tym gabinecie jest duszno, czy jestem tak oszałamiający, że wszystkie kobiety słabiej się czują? - pytam rozbawioany. - Poczekaj, przyniosę Ci wody...
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Zgadnij. - chichoczę, prostując się. Zakładam ręce na biodra i bacznie obserwuję ruchy Connora. - Sytuacja prawie taka sama, jak w przedszkolu. - parskam, przypominając sobie Connora na malutkim krzesełku.
Offline
- Tsa... Ale w przedszkolu to ja byłem onieśmielony. I na tycim krzesełku - zaśmiałem się nalałewając do szklanki wody. Odwróciłem się i podałem szklankę Hannah. - Zresztą pewnie w tym gabinecie atmosfera pełna przerażenia uczniów musi być lekko dusząca.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Kto powiedział, że jestem onieśmielona? - parskam, czując ciepło na policzkach. - Wiesz... Herbatniki i herbata pewno łagodzą tę atmosferę. Ja osobiście nie czuję różnicy. - wzruszam ramionami i upijam łyk wody.
Ostatnio edytowany przez Hannah Verizon (2017-02-12 17:00:31)
Offline
- Usiądź w takim razie, ja już skończę pakować - zaproponowałem.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Siadam, ale nie na krześle, lecz na ziemi, układając książki w kartonie, tak by zajęły mniej miejsca.
- To nic takiego. - wzruszam ramionami, przekładając w pudle. - Dzisiaj również się nudziłeś? - pytam. - Czy może złowiłeś kogoś na te twoje herbatniki. - parskam.
Offline
Westchnąłem smutno.
- Nic. Wynudziłem się jak mops, mówię poważnie. Weszła tylko dyrektorka raz przynosząc mi jakieś dokumenty - skrzywiłem się. - Powiadam straszliwie nudno. Zacząłem brać wszystkie dyżury na korytarzu by się nie wynudzić.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Kończę układać książki w pudle i spoglądam na Connora.
- Wywieś na drzwiach gabinetu tabliczkę z napisem "DARMOWE HERBATNIKI I HERBATA ZAPRASZAM!" - proponuję. - Codziennie byś miał kilometrowe kolejki, nie byłoby ci nudno, Biedaku ty. - Śmieję się cicho.
Offline
Zaśmiałem się.
- To jednak gabinet pedagogiczny, a nie ciastkarnia. Trzeba choćby zachować pozory normalności - zauważyłem. - Przynajmniej bez tej specyficznej literatury naprawdę jest już w miarę normalnie... choć pusto... - westchnąłem. Pusto... Może lepiej, że jestem sam?
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Więc... - przeciągam litery. - Przydałoby się zapełnić czymś tę pustkę. - proponuję uśmiechnięta od ucha do ucha.
Offline
Spojrzałam na nią unosząc brwi.
- Tak? Próbuję. Kilku uczniów nawet mnie czasem odwiedza, ale reszta czasu - wzruszam ramionami. - Kwestia przyzwyczajenia, naprawdę - zaśmiałem się cicho.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Nie sądzę, żeby ktoś lubił przebywać cały czas sam. - zagryzam wargę. - Nawet największe gbury nie lubią samotności. - wzruszam ramionami.
Offline
- Sądzisz, że jestem gburem...? - unoszę brwi.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Nie! - zastrzegam pośpiesznie. - Nie o to mi chodziło, Connor. Po prostu... - marszczę nos w poszukiwaniu odpowiednich słów. - Po prostu myślę, że nie powinieneś być samotny, to źle działa, ale chodziło mi bardziej o to, że nikt nie lubi być sam. - zaczynam się plątać. - Nie jesteś gburem. A przynajmniej nie to miałam na myśli, mówiąc moją poprzednią wypowiedź. - Chowam twarz w dłonie, czując jak moje policzki płoną ze wstydu.
Offline
Doprowadziłem ją do takiego stanu jednym zdanie? Rany, dobry jestem.
- Spokojnie Ann, zrozumiałem - zapewniłem ją uspokajając. - Może nie lubię samotności, ale chyba nie ma co z nią walczyć - westchnąłem wzruszając ramionami.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Uśmiecham się delikatnie.
Ann.
Nikt tak wcześniej się do mnie nie zwracał.
To takie... miłe uczucie.
- Masz uczniów... Kimberly... Od czasu do czasu i ja mogę przyjść... Ot tak twój dzień zostanie zapełniony. Choć... To kilka godzin, poza pracą jest pewnie inaczej. - zauważam.
Offline
Chrząknąłem i zamknąłem pudła. Jestem samotny od wypadku... chyba nikogo do siebie nie dopuszczałm.
- Ehm... Z psem wyjdę i do końca dnia... hm... poczytam, coś obejrzę... - przyznałem trochę nieśmiało.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Zamyslam się przez chwilę.
- A znajomi... rodzina? - pytam niepewnie.
Offline
Zacisnąłem zęby.
- To... skomplikowane. Mam Kimberly i jej brata... i psa - potrapałem się po karku.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Przepraszam. - mówię pośpiesznie. - Nie chciałam. - zagryzam dolną wargę.
Offline
- Nie, spoko - machnąłem ręką. Kwestia przyzwyczajenia. Zresztą nie powinienem mówić o Sabrinie i Tekielim, to raczej kiepski temat na rozmowy.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline