Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Stanęłam koło Connora, a nawet lekko za nim, opierając głowę na jego ramieniu. Uniosłam niepewnie dłoń w górę, przez chwilę wahałam się, lecz w ostateczności przejechałam koniuszkami palców po fotografii.
- Była piękna - szepnęłam. - Tworzyliście wspaniałą rodzinę - dodałam, opuszczając rękę.
Offline
Uśmiechnąłem się krzywo.
- Tak... Może nie zasługiwałem na tyle szczęścia... Albo było za wcześnie... - patrzyłem na uśmiechniętą twarz kobiety i małego chłopczyka. - Wybacz... To nadal nie jest takie łatwe... - odruchowo wyszukałem jej wolnej dłoni, by nie czuć się znów samotnym.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Przekręciłam jego głowę w moją stronę.
- Connor... Każdy zasługuje na szczęście. A ty szczególnie, więc czemu miałoby być inaczej? - przekrzywiam głowę. - To nigdy nie będzie łatwe, oboje o tym wiemy. - Nagle usłyszałam głośną muzykę i krzyki z zewnątrz. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- No proszę. Niektórzy już świętują sylwestra.
Offline
Uśmiechnąłem się słabo.
- Eh, jeszcze mamy kupę czasu do północy - zauważyłem i zamyśliłem się wpatrując się w nie przewrócone kartki kalendarza. - Ten rok był lekko szalony, nie uważasz...?
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Lekko? - parsknęłam. - Connor, to był jeden z najbardziej pokręconych roków w moim życiu - przyznałam. - Ale fakt faktem... wiele nowych zmian zaszło.
Offline
Kwestionuję poprawność gramatyczną powyższego posta.
You spin me right round, baby right round
Offline
Spojrzałem na nią czule.
- No tak... Szlag by tego cholernego Petera, najważniejsze byś znalazła szczęście... Prawda - uśmiechnąłem się odstawiając fotografie na jej należyte miejsce.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Wzruszyłam ramionami.
- Na szczęście już zniknął z mojego życia i nie wróci. A póki go nie ma... jestem szczęśliwa - przytaknęłam, poprawiając kosmyk włosów opadający na czoło.
Offline
Uśmiecham się i kiwam głową.
- I oto chodzi - przyznałem. Chwilę tak zamarłem głaszcząc kciukiem jej dłoń, ale zaraz odżyłem.
- Chcesz zobaczyć resztę domu...?
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Skinęłam głową.
- Prowadź - rzuciłam z uśmiechem na ustach.
Offline
Z ciągłym uśmiechem na ustach, zaprowadziłem Ann na piętro.
- Tutaj miał być mój gabinet... tutaj sypialnia, łazienka, mała garderubka... pokoj Tekieliego... - zawahałem się przy tym ostatnim.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Pomasowałam Connora po plecach.
- Coś mi się zdaje, że był niezłym łobuziakiem - zaśmiałam się cicho na widok jeszcze leżących na ziemi zabawek. Przez uchylone drzwi doskonale można było rozpoznać dwie wyścigówki. Biedaczek pewnie nie miał siły tego wszystkiego pochować.
Offline
- Gdzieżby znowu - zaśmiałem się cicho. - Miewał humorki i był rannym ptaszkiem... wesoły... - westchnąłem. - Był bardzo podobny do Sabriny - dodałem w ramach wyjaśnienia.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Uśmiechnęłam się.
- Charakter. Z wyglądu cały ty - dodałam. Przez chwilę stałam w milczeniu, aż w końcu zdecydowałam się wykonać pewien ruch, który chodził mi po głowie od początku. Zbliżyłam się i powoli zamknęłam drzwi. Spojrzałam ukradkiem na Connora, który... Nie wiem czy zrozumiał, to co robiłam.
- Nie pozwól, by złe wspomnienia wróciły. Pomyśl o tych dobrych, o tym, że w tym pokoju był kiedyś radosny chłopczyk. Że żył i był szczęśliwy przy tobie. I że nadal w pewnym stopniu tak jest. Zapamiętaj ten pokój, jako miejsce wiecznego szczęścia. - Wzruszyłam lekko ramionami. - Bo za tymi drzwiami mieszkał chłopczyk, który nie chciałby za nic, żeby jego tata chodził smutny. Prawda?
Offline
Opuściłem głowę i uśmiechnąłem się.
- Tak... masz rację Ann... Ale nie jestem smutny. Po prostu to, że umarł jest takie niesprawiedliwe... - westchnąłem. - Brakuje mi rodziny... pełnego domu... - Przynajmniej mam Ann. Oddała mi tą cząstkę rodziny.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Potakuję głową.
- Wiele rzeczy jest niesprawiedliwych na świecie. Ale... Nie przewidzisz co się kiedy stanie. Po prostu... z pewnymi sprawami musisz się pogodzić. Chociażby to było najtrudniejsze na świecie, musisz dać radę, by... zaznać chociaż w pewnym rodzaju ukojenia.
Offline
Z lekkim uśmiechem złapałem Ann w talii i z przyjemnością schowałem nos w jej włosach. Miały taki ładny zapach.
- Wiesz, że przy tobie znajduję ukojenie...? - upewniłem się cicho.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Przymknęłam oczy, rozmyślając o tym, że prawdziwe szczęście czeka mnie dopiero z Connorem.
- W takim razie bardzo się cieszę - szepnęłam, czując się pierwszy raz naprawdę kochana.
Offline
Lekko kołysałem Hannah w ramionach, sam będąc tak rozluźniony, że prawie zasnąłem.
- To jak świętujemy sylwestra...? - zapytałem w końcu z rozbawieniem.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Hmmm... - zamruczałam. - Jak jesteśmy z czasem? - wyszeptałam, wciągając męskie perfumy Connora.
Offline
- Cóż, mamy prawie półtorej godziny... co możemy zrobić przez półtorej godziny? - zapytałem rozluźniony nadal kołysząc Ann.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Przez dłuższą chwilę się zastanawiałam.
- Wiesz co... Zazwyczaj mam głowę pełną pomysłów, ale teraz? Nic mi nie przychodzi na myśl. Rozpraszasz mnie - parsknęłam.
Offline
Uśmiechnąłem się szeroko i pocałowałem Hannah w czubek głowy.
- Wybacz, postaram się być mniej seksowny niż jestem - odparłem dusząc się ze śmiechu.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Zaśmiałam się na słowa mężczyzny.
- Nie da się - dodałam, chichocząc. Wiedziałam, że moje policzki zostały już dawno pokryte czerwoną barwą.
Offline
Znów się zaśmiałem mocniej ją przytulając.
- To było słodkie. Już zapomniałem jak miło być kochanym - westchnąłem pochylając się i delikatnie muskając ustami jej szyję.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline