Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Kiwam z wolna głową.
- Czyli... ty też mnie nie zaprosiłeś, tak? - Mimo wszystko wolę się upewnić. - Och, to ten wysoki blondyn. - mówię, także rozumiejąc oraz spuszczając głowę w dół. - To prawda, dzieciaki nie znają granic. - Spoglądam na łyżwy.
Offline
- Spokojnie - westchnąłem. - Szczerze mówiąc spodziewałem się tego, ale mniejsza - uśmiechnąłem się słabo. - Naturalnie jeśli chcesz wyjść z lodowiska, to zrozumiem - zapewniłem.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Wzruszam ramionami.
- To już zależy od ciebie. - mówię. - Ja... Chętnie bym została. I tak nie mam nic do zrobienia. - Także uśmiecham się blado.
Ostatnio edytowany przez Hannah Verizon (2017-02-10 22:54:46)
Offline
- Ja również z chęcią zostanę - przyznałem lekko rozbawiony. - Czyli Alaric dopiołą swego - westchnąłem kręcąc głową.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Chcesz mi opowiedzieć kimże jest chłopak o imieniu Alaric? - pytam, uśmiechając się Nieśmiało. - I czemu zależało mu tak, na tym spotkaniu? - zastanawiam się na głos.
Offline
- Ten wysoki blondyn, jak go nazwałaś - wyjaśniłem. - Alaric Swann, brat małego Oliviera, licealista i jak widać, amator naginania prawdy - wyliczyłem. - A co do spotkania... - zawahałem się. Wiem przecież, a przynajmniej się wyjątkowo dobrze domyślam o co mogło chodzić, ale... nie. Nie powiem tego.
- ... Nie mam pojęcia - Kręcę głową.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Widać po kim Ollie ma geny. - parskam, przypominając sobie pierwsze spotkanie. - Zamierzasz z nim o tym porozmawiać? - pytam, sunąc powoli w przód.
Offline
Jadę tuż obok niej robiąc tylko za ster. Trochę się chybocze, ale idzie jej naprawę sprawnie.
- Owszem. Takie wykorzystywanie ludzi w swoich, nieznanych nikomu celach jest jak najodpowiednim tematem rozmów i pedagoga - skinąłem głową. - To rodzeństwo wyraźnie zagdało się przeciw nam...
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Kiwam głową, parskając.
- Wiesz... To trochę zabawne. - stwierdzam. - Ta cała sytuacja. To prawda, nie wiadomo po co to robią i... To może robić się niepokojące w dalszym ciągu, ale czy ciebie to też nie bawi w pewnym stopniu? - przechylam głowę, patrząc na niego.
Offline
Kiwam głową.
- Uwierz, również bawi, choć wydaje mi się to odrobinę przerażające - przyznaje - Dowiaduje się, że mnie zaproszono, a potem, że nikt nie wie o co chodzi. Gdybym sam nie był psychologiem, poszedłbym się zabadać.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Przez chwilę milczę, rozmyślając nad spotkaniem w kawiarni.
Czy to też było z własnej woli? A może wszystko zaplanowane?
- Przerażające, zdecydowanie. Nie wiadomo co... - nie kończę, gdyż jakimś cudem, potykam się o własne nogi i upadam tuż na lód. Zimny lód.
- Cholera. - mruczę, próbując nieudolnie wstać.
Offline
Kiedy Hannah się przewraca, ja lecę razem z nią - minusy trzymania za rękę i myślenia zupełnie o czym innym niż pomoc w jeździe.
- Nic Ci nie jest? - upewniam się z automatu troskliwie, podnosząc się szybko z lodu i pomagając dziewczynie wstać.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Kręcę głową z zażenowaniem, czując jak policzki nabierają czerwonej barwy.
- Siniak w tę czy we w tę nic mi nie zrobi. - parskam. - A tobie nic się nie stało? Pociągnęłam cię w dół za sobą... - Lekko się kwaszę.
Offline
- E tam. Już tyle razy się upadało, to podnoszenie nie jest większym problemem - wzruszyłem ramionami. - Musisz się trochę bardziej pochylić i trzymać równowagę. Odpychaj się, a ja Cię będę prowadzić okej? - proponuję znów łapiąc ją za dłoń.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Okey. - przytakuję.
I od razu robię to, co Connor powiedział. O dziwo nie upadam kolejnym razem, a nawet wjeżdżamy na sam środek lodowiska.
- Niby tylko dwa lata, a co potrafią zrobić. - marszczę brwi.
Offline
- Ludzka pamięć nie jest idealna. Zresztą nie zawsze musisz wracać po takiej przerwie i od razu wszytko pamiętać - zauważam. - Dużo jeździłem, ale sam prócz przyzwoitej jazdy w przód i tyłem, wiele już zapomniałem - przyznaję. - Wielu rzeczy można zapomnieć, przez dwa lata...
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Kiwam głową.
- Możemy zapomnieć, ale to zawsze kiedyś wróci. - wzruszam ramionami obojętnie. Przez kilka minut milczymy, dopóki nie wpadam na pewien pomysł. - Zaprezentuj coś. - Nagle się zatrzymuję z wielkim uśmiechem na twarzy.
Offline
Lekko rumienieje.
- No wiesz... serio dawno nie jeździłem... - Zaśmiałem się niepewnie, ale widząc jej uśmiech nikt nie mógł by się oprzeć więc westchnąłem tylko i wyjechałem na pusty środek.
Robię kilka kółek do tyłu, udaje mi się prosty skok, ale gdy już próbuję zrobić bardziej wymagającą figurę wywalam się na tyłek i ześlizguję ze środka lodowiska na bok przy barierkach.
- Auć - syknąłem tylko.
Ostatnio edytowany przez Connor Sheppard (2017-02-11 00:18:55)
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Zakrywam dłonią usta. Nie wiem czy z podziwu czy może z przerażenia.
Robię, jak największe kroki, próbując dotrzeć, jak najszybciej do Connora, lecz kiedy tylko stawiam drugi krok - od razu tracę równowagę.
No tak, a co z radą Connora?
Kręcę głową i na kolanach zmierzam do mężczyzny.
Wiem, że kolejne próby wstawania skończyły by się fiaskiem.
- Bardzo się potłukłeś? - pytam, zagryzając dolną wargę. Jego upadek nie był zbyt... delikatny.
Ostatnio edytowany przez Hannah Verizon (2017-02-11 00:24:14)
Offline
Zaśmiałem się z bólem.
- Trochę. Ale okład lodu już mam załatwiony - parsknąłem próbując zażartować. - A Ty? Znów straciłaś równowagę - Zauważam. - Musisz uginać kolana i bardziej się schylić i tyłek wypiąć - poleciłem nadal siedząc. I chyba póki co nie wstaje.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Moje stracenia równowagi to nic w porównaniu z tym co zaszło tu kilka minut temu. - parskam, zakrywając dłonią usta. - Przepraszam, ale... Przez pewien moment naprawdę dobrze ci szło i potem... sam wiesz. - skrzywiłam się, nie kończąc. Prostuję nogi, siadając na lodzie.
Offline
Machnąłem ręką.
- Przeceniłem swoje wątpliwe umiejętności i tyle - parsknąłem. - Przynajmniej wywaliłem się przy figurze, a nie prostej jeździe - staram sam siebie jakoś pocieszyć i wstaje opierając się o barierę.
- Lepiej wrócę do trzymania twojej równowagi - uśmiechnąłem się słabo.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Spoglądam na niego.
- Myślę, że teraz powinieneś gdzieś usiąść i odpocząć. To był serio mocny upadek. - zagryzam wargę. - W celu trzymania mojej równowagi możemy spotkać się kiedy indziej. - proponuję. - Jeśli tylko oczywiście chcesz. - parskam, nadal siedząc na ziemi.
Offline
Unoszę brwi. A... to ci ciekawostka.
- Hm... Z chęcią... W sensie... chodzi o kolejne spotkanie, ale odpoczynkiem też nie pogardze - mówię trochę się plącząc.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Uśmiecham się nieśmiało i po chwili, nie wiem jakim cudem, ale przytrzymując się barierki wstaje.
- Pozwól, że już do końca wyjścia mnie poprowadzisz. - mówię rozbawiona i łapię go za dłoń. - Tym razem powinno odbyć się bez upadków. - chichoczę.
Offline