Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Opieram głowę na ramieniu Connora.
- Jakoś... Nie potrafiłam nikomu w pełni zaufać. - wyznaję.
Offline
- W takim razie czuję się zaszczycony - przyznałem lekko rozbawiony.- Spokojnie, to już minęło, a kochać... Ktoś mi kiedyś powiedział, że nie istnieje jedna prawdziwa miłość i jeśli zapomnisz o tym draniu i pokochasz raz jeszcze, to ta druga miłość nie będzie w niczym gorsza... - powiedziałem, nadal starając się ją pocieszyć.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Mimo wszystko uśmiecham przez łzy.
- Dziękuję. - mówię. - Dziękuję za wszystko.
Offline
- Ja tu tylko kran naprawiłem - zaśmiałem się cicho. - Nie ma już potrzeby przejmować się tamtym bufonem, prawda? - nadal głaskałem ją po plecach. - Przeprowadziłaś się tutaj, by od tego uciec, prawda? - domyśliłem się.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Parskam na słowo "bufon".
- Owszem, i jak dotąd mi się udawało. - szepczę.
Offline
- I dobrze... Choć wygadanie się nie jest też złym pomysłem. Nawet dobrze wszystko z siebie wydusić... Zresztą jestem psychologiem, co nie? - zachichotałem cichutko.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Owszem. - Po raz kolejny się uśmiecham. - Wiesz... faktycznie jakoś mi lżej. Już nie czuję takiego ciężaru, jak przedtem. - Mówię. - Wcale nie musisz tu ze mną teraz siedzieć i słuchać tego wszystkiego. - zastrzegam. - Więc jeszcze raz dziękuję. Kosztowało cię to jedynie mokrą koszulkę. - unoszę głowę, cicho chichocząc.
Offline
Zaśmiałem się.
- Oj tam, najważniejsze, że jest ci lżej. A koszula zaraz się wysuszy - wzruszam ramionami. - I masz rację, nie muszę. Ale to ja naprawiłem ten kran i nie miałem zamiaru zostawić cię w takim stanie.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Uśmiecham się z szczerą wdzięcznością.
- A ja... Chyba powinnam się wreszcie ubrać. - zauważam, śmiejąc się.
Offline
Uszy znów przybrały mi purpurową barwę. Zapomniałem, że nadal prócz szlafroku nic na sobie nie ma.
- Emm.... Tak, powinnaś, a ja... Chyba powinienem się zbierać w takim razie - otrząsnąłem się.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Pasuje ci czerwony, wiesz? - przechylam głowę w bok, prawie wybuchając śmiechem.
Offline
Odchrząknąłem.
- Po prostu cała ta sytuacja mnie... No wiesz... Ekhm... - próbuję się wysłowić, nie patrząc na nią.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Wiem, Connor, wiem. - parskam śmiechem. Wiem, że cię onieśmielam.
Offline
- Więc... może się ubierz... A ja już pójdę - odchrząknąłem zmieszany. Peter naprawdę był idiotą.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Uśmiecham się zawstydzona.
- Dziękuję za poświęcony czas. - Mówię, wstając. Związuje mocniej szlafrok, który już zdążył się rozluźnić i spoglądam ciekawa na zmieszanego Connora.
Offline
- N-Nie patrz tak na mnie. Zaraz się zmywam - unoszę ręce niewinny.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Unoszę brew.
- Nikt cię nie wygania, Connor. - parskam.
Offline
- Em, tak, ale nie chcę Ci przeszakadzać... - zauważyłem drapiąc się po karku.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Nie przeszkadzasz mi, bardzo miło się rozmawiało z tobą. - zapewniam. - Ale skoro już chcesz iść, to cię nie zatrzymuję. - Uśmiecham się delikatnie.
Offline
- Hm... tak, lepiej już pójdę... no i lepiej by mnie nie było jak będziesz czytać książeczki ode mnie - zachichotałem.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Marszczę niepokojąco brwi.
- Jak coś, to złożę gwarancję. - Mówię, śmiejąc się.
Offline
- Złożysz gwarancję? Za co? Jesli ci się nie spodoba, czy jeśli się nie pod... ahm, no widzisz serio lepiej pójdę - nadal z czerwonymi uszami podrapałem się po karku. Znowu.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- A wy faceci tylko o jednym. - stwierdzam, czując wypieki na twarzy.
Offline
- Pff była psycholog potwierdza, że nie tylko faceci, bez przesady - oburzyłem się. - Zresztą to takie książki, nic nie poradzisz - rozkładam ręce.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Connor - zaczynam poważnie. - Czy ty czasem nie jesteś zbyt samotny, żeby podniecać się przez książki? - pytam rozbawiona. - Powiedz jeszcze, że się przy nich zabawiasz. - parsknęłam. Nagle dostałam napadu śmiechu, że nawet zatkanie ręką buzi nie pomogło.
Offline