Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Siedzę w pozycji zgarbionej, przeklinając się że dałem mu się wciągnąć w tę bójkę.
Cholerny Harrington już wyszedł za pośrednictwem rodziców, a my nadal tu tkwimy.
Mimo iż moja złość trochę wygasła, nadal jestem wściekły.
Offline
Policzek mi spuchł, ale to nic w porównaniu do tego, jak wygląda Dean.
Jedna z pośrednich pracownic komisariatu proponuje mi kawę, na co kiwam głową.
- To twój chłopak? - Pyta, przyglądając się ukradkiem Deanowi.
- Co? - Robię się czerwona. - Nie. To tylko kolega.
Śmieje się lekko.
- A on o tym wie? Koledzy nie rzucają się na innych chłopaków w obronie swojej koleżanki. - Uśmiechnęła się do mnie, podała mi kawę i odeszła.
Zawahałam się, patrząc na chłopaka.
Biorę paczkę lodu, który kobieta mi podała i podchodzę do Deana.
- Podnieś trochę głowę - mówię nadal lekko zbita z tropu rozmową. W zamyśleniu łapię go za podbródek i unoszę lekko jego głowę, dotykając sińców woreczkiem z lodem.
Baby, every dog on the street knows, that we're in love with defeat.
Are we ready to be swept off our feet and stop chasing every breaking wave?
Offline
Lekko się krzywię, kiedy to dziewczyna przykłada mi lód do twarzy.
- Twoi rodzice będą bardzo źli? - pytam, mając wciąż spuszczony wzrok. W końcu tu przeze mnie trafiliśmy. I tego cholernego Harringtona.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Możliwe. Luke pewnie coś im nagada. Nie lubi Steve'a. - Przewracam oczami. - Jak widać słusznie.
Baby, every dog on the street knows, that we're in love with defeat.
Are we ready to be swept off our feet and stop chasing every breaking wave?
Offline
- Idiota z niego. - warczę.
Po raz kolejny się krzywię przy zetknięciu skóry z lodem, ale chwilę później unoszę oczy w górę ku Avie, a na mojej twarzy majaczy się delikatny uśmiech.
Offline
Dziwnie na moją twarz również wstępuje uśmiech, gdy tylko widzę jego uśmiech.
- Nie przejmuj się nim teraz - mówię spokojnie. - Szkoda twoich nerwów.
Baby, every dog on the street knows, that we're in love with defeat.
Are we ready to be swept off our feet and stop chasing every breaking wave?
Offline
Kręcę lekko głową.
- Masz rację. - wzdycham. - Nie powinienem był go uderzać. - stwierdzam. - Aczkolwiek nie zaprzeczę, że był to przyjemny widok patrzeć, jak odlatuje w tył. - kwituję ze śmiechem.
Offline
Uśmiecham się lekko.
- Tak. Przyjemny widok - wyrywa mi się, zanim zdążę się powstrzymać. Marszczę lekko brwi. - Coś mi się wydaje, że mój związek został zakończony. - Przewracam oczami.
Dopiero zaczyna to do mnie docierać. Czuję się strasznie... dziwnie.
Baby, every dog on the street knows, that we're in love with defeat.
Are we ready to be swept off our feet and stop chasing every breaking wave?
Offline
Wzruszam ramionami.
- Jak widać, nie był ciebie wart. - stwierdzam. - Niczego cennego nie straciłaś. - krzywię się, tłumiąc śmiech.
Offline
- Nie ruszaj się tak - upominam go, próbując przyłożyć lód do sińców.
Przy okazji przyglądam się jego twarzy. Naprawdę dziwnie się czuję. Jakbym się o niego martwiła? I w ogóle... Sama nie wiem...
Baby, every dog on the street knows, that we're in love with defeat.
Are we ready to be swept off our feet and stop chasing every breaking wave?
Offline
Otwierają przede mną drzwi, a ja od razu zauważam przed sobą Avalon i jakiegoś chłopaka. Ona przygląda się jego twarzy i przykłada mu woreczek z lodem. Jak na mój gust, siedzą zdecydowanie za blisko.
- Avalon, co ty robisz na komisariacie? - Pytam dość stanowczym tonem.
Mornings are for coffee and contemplation
Ta w sumie ten gif to jak on był trochę młodszy :")
Offline
Otwieram szerzej oczy i jakoś z automatu odsuwam się od Deana.
- Dzia... Dziadek? Co ty tutaj... - zaczynam zaskoczona, patrząc na mojego dziadka. - Nie jesteś w Hawkins?
Baby, every dog on the street knows, that we're in love with defeat.
Are we ready to be swept off our feet and stop chasing every breaking wave?
Offline
- Czy wyglądam jakbym był aktualnie w Hawkins, Avo? - Pytam lekko karcącym głosem.
Przenoszę wzrok na chłopaka. Przyglądam się mu spod przymrużonych powiek.
- To przez ciebie moja wnuczka tutaj wylądowała?
Mornings are for coffee and contemplation
Ta w sumie ten gif to jak on był trochę młodszy :")
Offline
Nie wiedząc czemu, wstaję.
- Em... znaczy, tak, Proszę Pana. Ava nie miała z tym nic wspólnego. - mówię pośpiesznie, prostując się.
Ten człowiek mnie onieśmiela.
Offline
- Ładnie się zaczyna, młody człowieku - mówię lekko rozdrażniony. Na razie lekko. - W takim razie z twojej winy moja wnuczka może mieć problemy z policją, choć zawsze była bezproblemową i grzeczną dziewczyną?
Mornings are for coffee and contemplation
Ta w sumie ten gif to jak on był trochę młodszy :")
Offline
Wzdycham. To się źle skończy.
- Dziadku, to nie była jego wina...
Baby, every dog on the street knows, that we're in love with defeat.
Are we ready to be swept off our feet and stop chasing every breaking wave?
Offline
Kiwam głową. Zaczynam obracać swój pistolet w dłoniach.
- To ty jesteś tym całym Stevem? - Pytam po czym piorunuję wzrokiem Avalon. - Twój brat mi o wszystkim powiedział.
Mornings are for coffee and contemplation
Ta w sumie ten gif to jak on był trochę młodszy :")
Offline
Świetnie. Brakuje jeszcze zastraszania bronią.
Luke, ty mały zdrajco.
Baby, every dog on the street knows, that we're in love with defeat.
Are we ready to be swept off our feet and stop chasing every breaking wave?
Offline
Kręcę pośpiesznie głową.
- Ja jestem Dean. - przedstawiam się wyciągając dłoń w stronę mężczyzny. - Miło mi Pana poznać. - uśmiecham się.
Offline
Matko, mam nadzieję, że on go nie zabije.
Baby, every dog on the street knows, that we're in love with defeat.
Are we ready to be swept off our feet and stop chasing every breaking wave?
Offline
Kiwam głową i ściskam mu rękę trochę za mocno. Niech sobie nie myśli, że jak jestem dziadkiem to można mnie traktować pobłażliwie.
- Ach tak. Czyli ty jesteś tym drugim. - Nadal mierzę go wzrokiem. - Czyli ty i chłopak mojej wnuczki się nie lubicie.
Ostatnio edytowany przez Jim Hopper (2017-03-04 23:16:18)
Mornings are for coffee and contemplation
Ta w sumie ten gif to jak on był trochę młodszy :")
Offline
- Były chłopak - mamroczę.
Powinnam coś zrobić. Przecież on zamęczy Deana tymi pytaniami.
Baby, every dog on the street knows, that we're in love with defeat.
Are we ready to be swept off our feet and stop chasing every breaking wave?
Offline
Przełykam ślinę, która nagle stanęła mi w gardle.
- Steve... zachowuje się bardzo niedojrzale na swój wiek. - mówię, powoli dobierając słowa.
Offline
- Ty za to się zachowujesz dojrzale, tak? - Pytam. Marszczę brwi. - O co wam poszło w takim razie? Lubisz się wplątywać w bójki?
Jeśli jest jakimś narwańcem, muszę się go pozbyć z otoczenia Avalon. Na wszelki wypadek nie chowam broni.
Mornings are for coffee and contemplation
Ta w sumie ten gif to jak on był trochę młodszy :")
Offline
Spoglądam przelotnie na Avę.
Również nie wygląda na zachwyconą....
- Um... to dosyć skomplikowane. - przyznaję, lecz widząc wzrok Dziadka Avy wzdrygam się i kontynuuję. - Steve zaczął obrażać Pana wnuczkę. Nie mogłem tak tego zostawić. - wkładam ręce do kieszeni, lecz po chwili je wyjmuję. Mogłoby to zostać źle odebrane przez pewne osoby.
Offline